- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - Najwazniejszy Gość
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. O mediach czyli jak się tworzy rzeczywistość
- WYCHOWANIE. Niania na pilota
- POD ROZWAGĘ. Gwiazdy, planety, księżyce i moje życie
- GDZIEŚ BLISKO. Media salezjańskie w Polsce
- ROZMOWA Z... Janem Pospieszalskim
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE. Kraków wspólnota św. Stanisława Kostki
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Święty Józef Cafasso ojciec duchowy św. Jana Bosko
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Ewangelizacja w sieci
- W ANEGDOCIE
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- W ORATORIUM. Sposób na... teatr
- W ORATORIUM. Funkcje animatora w grupie cz. III
- MISJE. MISYJNY DZIEŃ WDZIECZNOŚCI
- Drodzy Przyjaciele z Polski!
- DUCHOWOŚĆ. Droga zawierzenia
- DUCHOWOŚĆ. O Marii Magdalenie słów kilka
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Człowiek komunikacji
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- LISTY
WYCHOWANIE. O mediach czyli jak się tworzy rzeczywistość
ks. Andrzej Godyń SDB
strona: 4
Do momentu pojawienia się w domach telewizji świat był inny. W rodzinach, na ogół wielodzietnych, rozmawiało się. Nudę zabijało się spotkaniami z bliższą i dalszą rodziną, przyjaciółmi, opowiadaniem historii, wspólnym śpiewaniem, grami towarzyskimi i tym, co komu w danej chwili przyszło do głowy. Teraz to wszystko nazywa się telewizor.
Najpierw myślano, że media mogą wszystko – przekonają każdego, kto będzie wystawiony na ich działanie. Ich wpływ wydawał się ogromy, bezpośredni i jednorodny. Jedni tego wpływu się bali, uważając media za wynalazek niemal diabelski, inni wiązali z nimi wielkie nadzieje sądząc, że dzięki nim będą mogli oddziaływać na rzesze tych, do których inaczej nie byliby w stanie dotrzeć.
Co mogą media
Potem okazało się, że nie był on ani tak diaboliczny, ani tak skuteczny. Czytelnicy kartkowali gazety w poszukiwaniu tego, co ich interesowało, słuchacze pokrętłem zmieniali kanał, a szczytem bezczelności okazał się telewizyjny pilot. Kto miał w ręku pilota, ten miał władzę. Nad telewizorem i nad rodziną. Producenci zamiast się tym zmartwić, ucieszyli się: Widzicie – mówili – paskudztwa, które dla was wymyślamy, nikomu nie szkodzą. Przecież kto nie chce, ten ich po prostu nie ogląda, nie słucha i nie czyta.
Jednak ludzie zaczęli się stukać w głowę: jak to media nie mają żadnego wpływu, jeśli każdy widzi, że mają? Socjolodzy, psycholodzy, kulturoznawcy i różnych maści specjaliści znowu wzięli się pracy i wyszło im, że media owszem działają na ludzi, ale nie w tak prosty sposób, jak to sobie wcześniej wyobrażano.
Jak to działa
Rzeczywiście – media nie zastąpią nam myślenia. A przynajmniej nie od razu, jeśli będziemy mieli inne źródła wiedzy o świecie. Ich oddziaływanie jest silne dopiero po długim czasie. Człowieka, który zbudował swój świat wartości w oparciu o wiarę, otrzymane w rodzinie wychowanie, tradycje wspólnot narodowych i lokalnych niełatwo przekonać, że są mu już niepotrzebne, tym bardziej, że istnieją też media niszowe – np. prasa katolicka – które go w tym utwierdzają. Jednak media tzw. głównego nurtu nie formują wielu swoich przekonań wprost. Nie mówią ludziom, jak mają myśleć, ale o czym. Wybierają jedne tematy, inne pomijają. Definiują, co w życiu społecznym jest ważne, a co nie. Nadają znaczenia zjawiskom, kreują mody i stereotypy. Żyjący w ich otoczeniu wśród nich tzw. zwykły człowiek nie jest zmuszany do zmiany poglądów. Aby przestał ich bronić wystarczy, żeby przez dłuższy czas czuł się wyobcowany.
Medialna układanka
Media nie pokazują świata, tylko go budują. Z wycinków rzeczywistości wybierają, składają i odpowiednio naświetlają to, co ich zdaniem odbiorcy powinni zobaczyć lub przeczytać. Posługują się symbolami, czyli pojedynczymi obrazami lub sytuacjami, które mają odzwierciedlać całość. Np. zdjęcie matki z rannym dzieckiem na rękach może oddać istotę toczącej się wojny. Odwołują się przede wszystkim do emocji widzów i czytelników, a w znacznie mniejszym stopniu do rozumu. Symbolami łatwo jest manipulować – pokazać sytuację ekstremalną jako typową. Tak na przykład postępują zwolennicy rozszerzenia prawa do aborcji, kiedy pokazują biedną matkę czworga dzieci z piątym w drodze, pytając, co ma zrobić? W drugą stronę można odpowiedzieć symbolem na symbol, jak pewien poseł dziennikarce, że gdyby w podobnej sytuacji pewna matka siedmiorga już dzieci zdecydowała się na aborcję, to ludzkość byłaby uboższa o Mozarta. Obie sytuacje apelują do emocji, nie zastanawiając się nad rzeczywistym statusem i godnością życia ludzkiego w każdym stadium swojego rozwoju. To dla większości mediów dużo mniej atrakcyjne.
O wyborze tematów i sposobie opisywania rzeczywistości decyduje kilka podstawowych czynników: ekonomia, ideologia, polityka i kręgosłup moralny właścicieli mediów i dziennikarzy. Ekonomia – bo media zależą od kapitału właścicieli, utrzymują się z reklam i w dużym stopniu są od rekalmodawców zależne. Ideologia – bo właściciele mediów i kreujący linię redakcyjną dziennikarze mają swoje poglądy na tematy gospodarcze, polityczne i obyczajowe (często odległe od nauki Kościoła). Polityka – bo, zależność mediów zwłaszcza publicznych, ale i prywatnych od władzy (co pokazała tzw. afera Rywina) jest bardzo duża. Kręgosłup moralny – bo mimo tych wszystkich uzależnień uczciwość i prawość ludzi zajmujących się mediami ma w dalszym ciągu ogromne znaczenie. Wzajemne oddziaływanie tych elementów nie jest raz na zawsze określone. W zależności od bardzo wielu czynników i wydarzeń w różnych momentach górę biorą to jedne, to drugie. Trzeba pamiętać, że przedstawiany przez nie obraz świata zawsze jest skażony.
Obiektywne czy uczciwe?
Choć media powinny dążyć do obiektywności dobrze jest zdać sobie sprawę, że media w pełni obiektywne nie istnieją. Zawsze patrzą na świat z jakiegoś punktu widzenia. Jednak choć nie mogą być w pełni obiektywne, to mogą być uczciwe. Uczciwość w mediach to przede wszystkim jasne określenie własnego światopoglądu i rzetelne przedstawianie punktu widzenia innych, zwłaszcza tych, z którymi się nie zgadzamy. Nieuczciwością jest np. przedstawianie swoich poglądów jako „zdroworozsądkowych”: To jest gazeta katolicka, tamta lewicowa, to jest brukowiec, a my jesteśmy głosem normalnego człowieka. To co dla jednych jest oczywiste, może nie mieścić się w głowie innym. Tzw. zdrowy rozum zawsze ma swoje filozoficzne, ideologiczne lub polityczne założenia. Z tego powodu innym ważnym elementem uczciwości jest wyraźne odróżnianie przedstawianych faktów od komentarzy. Często niestety osobiste opinie redaktorów i dziennikarzy są przedstawiane jako obiektywne prawdy.
Wychowywać do mediów
Pedagodzy zajmujący się wychowaniem do mediów zgodnie podkreślają, że głównym zadaniem rodziców i wychowawców jest zdawać sobie samemu sprawę z uwarunkowań mediów i ich „nieprzezroczystości” oraz rozmawiać o programach i artykułach z dziećmi. Okazuje się, że nawet bardzo negatywne przekazy nie oddziaływują na dzieci, którym rodzice pomagają interpretować to, co widzą na ekranie lub czytają. Pytania, które można przy tej okazji zadawać to np.: Jakie mogą być intencje autora programu? Do czego oni chcą cię nakłonić? Które elementy pomagają przekazać tę myśl? Czego autor twoim zdaniem nie chce powiedzieć? Co ukrywa? Komu może się opłacać, żebyś tak myślał albo kupił sobie to, co widzisz na ekranie? Czy to, co może zaimponować tobie albo twoim kolegom jest dobre czy złe? Co z tego wynika?
Wspólna interpretacja medialnych tekstów i programów jest dużo ważniejsza od nieodzownych w wychowaniu zakazów.
***
Żyjemy w czasach, w których nie da się, albo przynajmniej bardzo trudno obejść się bez kontaktu z mediami. Nie tylko ingerują w nasze życie, ale są jakby siecią dróg, po których się poruszamy, obserwując i uczestnicząc w wydarzeniach otaczającego nas świata. I tak jak przepisy ruchu drogowego umożliwiają nam właściwe poruszanie się po drogach, tak znajomość funkcjonowania środków przekazu staje się dziś równie niezbędna.