- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - Posłańcy Dobrej Nowiny
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - Teatr narzędzie wychowawcze
- WYCHOWANIE - Co ludzie powiedzą
- WYCHOWANIE - Uwagi psychologa
- GDZIEŚ BLISKO - Tajemnica na scenie
- ROZMOWA Z... - Po pierwsze - świadectwo
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE - Ełk
- RODZINA SALEZJAŃSKA - Lidka
- W ORATORIUM - Sposób na... "mokrą robotę"
- W ORATORIUM - Etapy wzrostu w grupie V
- MISJE - Medialna misja
- MISJE - Adopcja Miłości czyli mundurek dla małych Afrykańczyków
- DUCHOWOŚĆ - Praca i umiarkowanie
- DUCHOWOŚĆ - Uczynił cud w moim życiu
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO - Pracy wam nie zabraknie
- SZKOŁY SALEZJAŃSKIE
MISJE - Medialna misja
Małogorzata Cichoń SWM
strona: 16
Pisząc ten tekst, słucham salsy, którą przywiozłam z Peru. Przez prawie rok pracowałam tam w radiu i telewizji jako wolontariuszka Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego.
Placówka misyjna, do której trafiłam, położona jest w dolinie Yanatile, w wiosce Quebrada Honda, co po polsku znaczy: przełamana fala. Bramę do Quebrady otwiera malowniczy wodospad, który zasycha w porze suchej, a w deszczowej wylewa na drogę, utrudniając wjazd do wioski. Dyrektorem tutejszego domu salezjańskiego jest ks. Martin Quijano, pomaga mu ks. Alberto i diakon Angel oraz kilku wychowawców, opiekujących się dziećmi i młodzieżą z parafialnego internatu.
Moje zadanie
Problemem miejscowych ludzi jest przede wszystkim bieda, alkoholizm, niski poziom szkolnictwa i brak wartości w życiu rodzinnym i społecznym, który przejawia się w powszechności aborcji, braku szacunku do kobiet, macierzyństwie nieletnich i nagminnym zaniedbywaniu dzieci. Aby temu zaradzić, placówka misyjna prowadzi katechezy oraz programy edukacyjne, formacyjne, kulturalne i sportowe.
Moim zadaniem było założenie radiostacji, realizowanie programów telewizyjnych i asystowanie w wychowywaniu młodzieży. Z zapałem podjęłam się tej misji. Najpierw przyglądałam się, jak pracuje mój poprzednik, młody wolontariusz z Limy, Miguel. To on zaczynał pracę nad programem telewizyjnym Auxiliando, przygotowując go wspólnie z młodzieżą z parafii. Patrzyłam na ten program z podziwem: sondaże uliczne, wywiady, teledyski, Ewangelia.
Wkrótce sama zostałam reżyserem, scenarzystą, a także edytorem nakręconego materiału. Miałam do dyspozycji małą kamerę, telewizor, kable i dwa odtwarzacze wideo. Szukałam świadectw, aktualnych tematów, przygotowywałam reportaże. Wszystko po to, by promować wartości oraz uwrażliwiać młodzież na potrzeby innych.
Parafia i radio
Tutaj parafia ma zasięg kilkudziesięciu kilometrów kwadratowych i obejmuje wiele małych wspólnot chrześcijańskich, które zbierają się na Eucharystii kilka razy w miesiącu lub parę razy do roku. To niewiele, żeby podtrzymywać wiarę. Jest jednak coś, co towarzyszy Peruwiańczykom od świtu do nocy: radio. Słuchają muzyki nawet wtedy, gdy pracują w polu przy zbiorze kawy czy koki. Radio daje więc niezwykłe możliwości, by integrować rozległą parafię.
Nazwę dla naszej radiostacji wybrali sami słuchacze: Illariy, co w języku quechua – starożytnym języku Inków – oznacza pierwsze światło poranka, Zmartwychwstanie, świt. Radiostacja miała być młoda, radosna, naturalna, a przy tym chrześcijańska i profesjonalna. Wprowadziliśmy więc programy z udziałem dzieci, rozmowy z młodzieżą, informacje lokalne, „otwartą trybunę”, magazyn dla kobiet, programy edukacyjne i formacyjne. Audycje staraliśmy się prowadzić w dwóch językach, po hiszpańsku i w quechua, bo nim posługują się na co dzień rolnicy. Przez cały dzień nadawaliśmy różną muzykę, a co godzinę „pozytywną myśl” albo przesłanie misyjne.
Owoce Illariy
W radiu Illariy pracowałam razem z ludźmi z wioski, najczęściej wolontariuszami w różnym wieku. Musieliśmy się sporo nauczyć, ale owoce pracy było widać – więcej parafian przychodziło na Msze św. i przystępowało do Spowiedzi, od dawna żyjące ze sobą pary zaczęły zastanawiać się nad ślubem, młodzież słuchała programu o prawdziwej miłości, a miejscowe kobiety same podsuwały tematy do swojego magazynu. Chrześcijańskie radio integrowało mieszkańców Yanatile, wychowywało, animowało i towarzyszyło w codziennych zajęciach.
* * *
A ja, oprócz doświadczenia misyjnego i satysfakcji dziennikarskiej, przywiozłam z Peru zamiłowanie do peruwiańskiej muzyki. Salsa, cumbia, huayno, criolla, latinoamericana, chicha... – czego by tu posłuchać?