facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2004 - listopad
Albert i Piotr

ks. generał Pascual Chávez SDB

strona: 2



Albert Marvelli i Piotr Parmakas, to kolejne postacie – owoce wychowania salezjańskiego, które warte są bliższego poznania.

Albert kochał życie, ludzi i Boga. Był zawsze blisko młodszych kolegów, ubogich i cierpiących. Podczas trudnych lat wojny żył dla innych. Odznaczał się postawą i zaangażowaniem społecznym i politycznym w duchu Ewangelii. Urodził się w Ferrarze 21 marca 1918 r. W 1941 r. otrzymał dyplom inżyniera i został pracownikiem zakładów Fiata w Turynie. Tam spotkał się z Akcją Katolicką, której został członkiem. W oratorium był altruistą, w szkole – pilnym uczniem, sportowcem, zaangażowanym politykiem. Swoje życie oddał niezmordowanemu poszukiwaniu prawdy i posłudze potrzebującym.

Ojciec był urzędnikiem bankowym, a matka członkinią Akcji Katolickiej działającej przy oratorium salezjańskim, do którego później uczęszczał także Albert. To oratorium obok wychowania otrzymanego w rodzinie nauczyło go przywiązania do modlitwy i miłości do Eucharystii.

W wieku 21 lat po niespodziewanej śmierci ojca napisał w pamiętniku: Czas płynie, więcej – leci. Nasze życie duchowe niech nie pozostaje w tyle. Nasze życie materialne musi być wspinaniem się – nieustającym i zdecydowanym. Muszę iść do przodu – ustawicznie, stopień po stopniu, dzień po dniu, minuta po minucie, wciąż ku szczytowi, temu najwyższemu – Bogu. Muszę i chcę. Na wojnie odznaczył się nadzwyczajną ofiarnością. Po powrocie do domu wstąpił w szeregi Stowarzyszenia Robotniczego, w którym wykonał ogromną pracę na rzecz ubogich.

Albert zginął 5 października 1946 r. Gdy jechał rowerem na zebranie przedwyborcze został potrącony przez ciężarówkę wojskową. Kościół stawia go młodym trzeciego tysiąclecia jako wzór „świętości w codzienności”. Albert pokazał jak w zmieniających się czasach i sytuacjach chrześcijanie świeccy potrafią poświęcić się bezgranicznie budowaniu Królestwa Bożego w rodzinie, pracy, świecie kultury, polityce, wnosząc Ewangelię w serce społeczeństwa - powiedział o nim Jan Paweł II. Jego beatyfikacja, która nastąpiła 5 września br. jest apelem o odnajdywanie dróg świętości w rodzinie, miejscu pracy, polityce. Jest także uznaniem wychowania salezjańskiego, będącego w stanie prowadzić młodych do świętości.


Piotr – to kolejny owoc duchowości salezjańskiej, stawiany za wzór dla młodzieży litewskiej u początków trzeciego milenium. Urodził się w 1917 r. w wiosce Kadygynai. Miłości do Boga i żarliwej modlitwy nauczył się w domu rodzinnym – takie świadectwo zostawia o nim Ananas Perkumas, brat Piotra – salezjanin, misjonarz w Chinach, który zawsze dodawał mu odwagi w pójściu za głosem powołania. W swoim ubóstwie przez pewien czas pasł owce bogatego właściciela, potem zapisywał punkty grających w bilard. Kiedy było go już na to stać, mógł zrealizować swoje powołaniowe marzenie o wyjeździe do Włoch.

Po przyjeździe żył skromnie, wręcz surowo, ubogi, ale dumny. Początki nie były łatwe – daleko od rodzinnego domu i ojczyzny, bez znajomości języka, wśród ludzi o wyższym statusie. Zdarzało mu się być wyśmianym, ale dzięki szlachetności serca, ofiarności ducha i stałości woli przezwyciężał wszystkie trudności, motywowany pragnieniem stania się duchowym synem księdza Bosko. Chciał wrócić do kraju jako salezjanin koadiutor, by otworzyć szkołę rzemieślniczą i pracować wśród młodych Litwinów, dzieląc z nimi tym, co sam odnalazł – sekretem bycia szczęśliwym w wypełnianiu obowiązków i służbie bliźnim, miłością do Eucharystii i nabożeństwa do Wspomożycielki Wiernych.

W krótkim czasie osiągnął wyjątkową dojrzałość duchową. Jednak chore serce nie pozwoliło mu na realizację planów – 12 stycznia 1937 r., w wieku 19 lat zmarł w opinii świętości w Rebaudengo koło Turynu. Umierając, pocieszał innych: Módlcie się za mnie, a ja będę się modlił za was z Nieba. I pamiętajcie – serce ma być szlachetne, duch ofiarny, wola żelazna. To było jego osobiste motto, synteza jego wewnętrznego profilu.

Piotr nie wyróżniał się wyjątkowymi talentami, ale niezwykłymi przymiotami ducha – surowością życia, stałością, gotowością służby i wesołością. Nie uciekał od ciężkich prac, ale wszystko czynił chętnie i wydawało się, że przychodzi mu to spontanicznie.