W cieniu muru
ks. Dominik Salm SDB
strona: 16
Na początku był mur, mur, który zaczął wyrastać w sercach ludzkich, a potem, z upływem czasu, zaczął się materializować i w końcu stał się rzeczywistością. Całe nasze studia teologiczne odbywały się w jego cieniu. Poznając tajemnice Boga, co dzień spotykaliśmy się z tragedią dwóch zwaśnionych narodów - izraelskiego i palestyńskiego, potomków Izaaka i Izmaela, synów Abrahama.
Kiedy we wrześniu 2000 r. przyjechałem do Ziemi Świętej widać było jeszcze ślady Wielkiego Jubileuszu i papieskiej pielgrzymki sprzed kilku miesięcy. Niestety wszelkie wysiłki pokojowe zostały zniweczone wraz z nieprzemyślanym wejściem przywódcy izraelskiej prawicy, a obecnie premiera Ariela Sharona na teren dawnego placu świątyni, zajmowanego obecnie przez meczet Omara (Kopuła Skały), oraz meczet El Aksa. To działanie dało początek drugiej Intifadzie, czyli palestyńskiemu powstaniu wolnościowemu.
Nasze Międzynarodowe Seminarium Salezjańskie przez wiele lat, do czerwca bieżącego roku miało swoją siedzibę w Cremisan, miejscowości leżącej na południe od Jerozolimy, w bezpośredniej bliskości Bet Dżali i Betlejem. Od września 2004 r. nowym miejscem studiów teologicznych będzie Instytut Ratisbonne w nowej Jerozolimie, niedaleko od Wielkiego Rabinatu.
Śladami Chrystusa
To najważniejszy i najwspanialszy aspekt studiów w Ziemi Świętej: być, chodzić tam, gdzie prawie dwa tysiące lat temu żył nasz Zbawiciel Dotykać tych samych kamieni, modlić się w tych samych miejscach. Czytać Biblię i łączyć opisaną na jej kartach historię Zbawienia z pejzażami Góry Tabor, Hermonu, masywu Karmelu, Szefeli... Wreszcie widzieć Kościół, a właściwie wiele Kościołów, które od wieków, pomimo prześladowań i ciągłego bycia mniejszością, strzegą miejsc najświętszych, bliskich sercu każdego chrześcijanina. Ta malownicza różnorodność miesza się jednak z goryczą braku jedności i wynikającymi z tego problemami, których niestety jest wiele.
Wieża Babel
Drugim bogactwem jest różnorodność ras i kultur jakie przewijają się przez Miasto Święte. Jeszcze konkretniej można było tego doświadczyć właśnie w Cremisan, gdzie podczas czterech lat studiów dane mi było przebywać razem ze współbraćmi, którzy pochodzili z ponad 20 krajów świata. Ze mną na roku byli współbracia z Włoch, Indonezji, Filipin, Meksyku, Republiki Dominikany (Santo Domingo) i z Timoru Wschodniego. To doświadczenie różnorodności i bogactwa kultur, zwyczajów, środków wyrazu, a także potraw. W tym czasie był także możliwy kontakt z otaczającą nas ludnością, a zwłaszcza z dziećmi i młodzieżą z naszych oratoriów w Betlejem i Cremisan oraz wyjazdy powołaniowe do Nazaretu.
Wojna i pokój
Przez te cztery lata dane nam było doświadczyć stanu wojny. Owszem, jako cudzoziemcy byliśmy w dobrej sytuacji. Zresztą już samo położenie Cremisan, trochę na uboczu sprawiało, że żyło nam się dużo łatwiej. Byliśmy świadkami ostrzałów Betlejem i Bet Dżali przez izraelskie helikoptery, dokonywanych znad dachu naszego domu. Ja miałem okazję przyjrzeć się z bliska pierwszej okupacji Bet Dżali przez Izrael. Pierwszej, bo za nią następowały kolejne... Na naszym terytorium często pojawiały się patrole wojskowe. Nie sposób nie wspomnieć o rozkopywaniu dróg, by utrudnić życie Palestyńczykom, o poniżaniu i deptaniu ludzkiej godności na check pointach. Z drugiej zaś strony o wszechobecnym strachu w żydowskiej części Jerozolimy, o zamachach terrorystycznych...
***
Powróciłem z Ziemi Chrystusa z bagażem doświadczeń, które są moim skarbem. Skarbem są również przyjaźnie zawiązane w tym czasie. Ale największym skarbem i moją radością jest udział w Chrystusowym kapłaństwie, którego część otrzymałem jeszcze w Ziemi Świętej, przyjmując tam Święcenia Diakonatu, w 2003 r. w kościele Św. Piotra „in Gallicantu”. Dziękuję redakcji Don Bosco za zaproszenie do podzielenia się tym, czego doświadczyłem.