facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2003 - grudzień
By móc wzrastać

ks. Bruno Ferrero SDB

strona: 6



Chcąc „pozyskać” jakąś osobę, trzeba najpierw zdobyć się na zaloty wobec niej. Dotyczy to także relacji z własnymi dziećmi.

Pewien ojciec zrozumiał z czasem, że wiele sytuacji konfliktowych z własnymi dziećmi można rozwiązać np. w pizzerii. Przez kilka lat wychodził ze starszą córką na wspólne kolacje. Po pewnym czasie, postanowił postąpić podobnie z córką młodszą. Zaproponował jej kolację w pizzerii. Gdy tylko podano pizzę uznał, że nadszedł odpowiedni moment, by powiedzieć dziewczynce, jak bardzo jest mu droga. Po kilku dniach dziewczynka oświadczyła mamie: Wiesz mamo, ja naprawdę jestem wyjątkową córką. Tato mi to powiedział.

Młodzież wie, że chcąc „zdobyć” jakąś osobę, trzeba odwołać się do sztuki zalotów. Nie chodzi tu, co oczywiste, o jakieś oszustwo, lecz o oznajmienie drugiemu człowiekowi, jak bardzo jest ważny i jedyny. Dlaczegóżby nie zastosować tego typu zalotów w odniesieniu do własnych dzieci? Myślę, że jest to wręcz konieczne, zwłaszcza w stosunku do tych dorastających. Przecież oni wiedzą, jak bardzo ich kochamy – takie zdanie, wydaje się czymś niewłaściwym. Miłość ma to do siebie, że wie się tylko to, czego się doświadcza. W tym kontekście, ciągle aktualnym jest stwierdzenie księdza Bosko: Nie wystarczy kochać młodych, konieczne jest, by oni wiedzieli, że są kochani.
W wielu przypadkach rodzice traktują własne dzieci z rutyną. Sztuka zalotów jest o wiele trudniejsza, choćby dlatego, że wymaga czasu. W dzisiejszym świecie wielu rodziców ma trudność ze znalezieniem czasu, by „zdobyć” miłość dorastających dzieci. Kupienie prezentu jest łatwiejsze, niż pójście do oratorium tylko po to, by zobaczyć jak dziecko recytuje bożonarodzeniowy wiersz czy jak gra na gitarze. W konsekwencji, wielu młodych żyje w pokojach, które zapełnione są wieloma przedmiotami, lecz pozbawione są miłości.
Rodzice, którym zależy na tym, by ich dzieci czuły się kochane, muszą poświęcić im swój czas. Ross Campbell, psychiatra, stwierdził: Nie odnosząc się do własnego dziecka z należytą uwagą, sprawiasz, iż czuje się ono niepewnie, gdyż myśli, że w twoim życiu jest coś ważniejszego od niego. W ten sposób jego dorastanie emocjonalne i psychologiczne jest osłabione.


Czymś najważniejszym dla sztuki zalotów jest znalezienie właściwego sposobu okazania własnemu dziecku, jak istotnym jest dla ciebie bycie z nim. Więcej jeszcze – jest ważne, by dorastający czuł, że znajduje się w centrum twego życia. Nie są tu konieczne długie rozmowy na poważne tematy. Trzeba natomiast komunikować na różne sposoby – spojrzeniem, słowami, gestami – że wasze dziecko, w każdej sytuacji jest kimś najważniejszym.
Pewien piętnastolatek wyraził tę prawdę, mówiąc: Mój ojciec jest przekonany, że czyni coś dla mnie, gdy zabiera mnie ze sobą na wędkowanie. Będąc razem, prawie nigdy nie rozmawiamy o nas, lecz o rybach i o naturze. On nawet nie wie, że mnie to w ogóle nie interesuje. Tak bardzo chciałbym móc porozmawiać z nim o moich problemach, ale on nie wydaje się mną zainteresowany.


Młodzież jest twórcza i aktywna. Częstokroć rodzice rozmawiają z dziećmi, czyniąc przy tym coś innego. Niektóre z tych czynności są fragmentami codzienności: szkoła, sport, muzyka, taniec, przynależność do jakieś wspólnoty. Ci rodzice, których pragnieniem jest spędzenie z własnymi dziećmi momentów szczególnych wiedzą, jak wiele okazji do tego dostarcza codzienność. Jeśli wasz dorastający chłopak odkryje, że udaliście się na boisko tylko po to, by zobaczyć jak gra w piłkę, że tego popołudnia nic innego nie jest dla was tak ważne jak właśnie to, wtedy zrozumie jak wielką jest dla was wartością.
Miłość nie jest kwestią krótkich, pięknych chwil, osładzającymi sytuacje wzajemnego znoszenia się. Pamiętać raczej musimy o prostej recepcie na „szczęśliwe życie”, wypowiedzianej przez ośmioletnią dziewczynkę: Potrzeba czterech pieszczot dziennie, by móc przeżyć; ośmiu – by iść do przodu; dwunastu – by móc wzrastać.

za: “Il Bollettino Salesiano” 8/2003