Wyzwania grudzień 2003
ks. Andrzej Godyń SDB
strona: 2
Nie da się być dojrzałym chrześcijaninem bez poczucia troski o dobro wspólne. Nawet zakonnicy klasztorów kontemplacyjnych, całkowicie wydawałoby się oderwani od świata, modlą się o jego przemianę, tak by stawał się królestwem Bożym.
Zachowania społeczeństw są zawsze sumą zachowań pojedynczych ludzi. Jeżeli wszyscy damy przyzwolenie na małe zło – jeżdżenie na gapę, drobną łapówkę, wyprzedzanie w miejscach niedozwolonych, itp. itd., to w skali kraju będziemy mieli poczucie ciągłego wykorzystywania słabszych przez sprytniejszych, wszechogarniającej korupcji i las krzyży przy drogach. Jeżeli powiemy sobie, że wszyscy politycy są tacy sami, to będą nami rządzili najgorsi z nich, a wtedy nie powinniśmy się dziwić, że tylu wśród nas np. bezrobotnych. Nie wszyscy politycy są tacy sami, tak jak nie wszyscy lekarze są tacy sami, nie wszyscy nauczyciele, policjanci, księża... Chrześcijaninowi nie wolno być takim samym. Bóg sprawia, że prawość jednego, który idzie pod prąd, potrafi przemienić całe społeczeństwa, a zasiane ziarno uczciwości, przynosi plon obfity, mimo że na pozór umarło w niezrozumieniu, szyderstwie czy oszustwie.
Środowiska salezjańskie w krajach Europy coraz mocniej akcentują konieczność zaangażowania się w wychowanie młodych na rzecz postaw obywatelskich. Dokumenty Zgromadzenia Salezjańskiego mówią o społecznym wymiarze miłości, konieczności formowania w młodzieży postaw solidarności, odpowiedzialności za dobro wspólne, aż po zaangażowanie w politykę. W wywiadzie „Wyjść z zakrystii” radca regionalny ks. Albert Van Hecke przypomina nam, że w dziele księdza Bosko powołanie nadprzyrodzone i zaangażowanie społeczne są nierozerwalne.
Nie chodzi o to, by zastąpić życie duchowe aktywnością społeczną, uczynić osoby duchowne pracownikami socjalnymi. Chodzi o to, by wiara w niewidzialnego Boga przekładała się na widzialną pomoc bliźniemu. I nie tylko prywatnie, ale także w życiu społecznym.