- Tam, gdzie PRZELANA KREW rodzi życie
- Od redakcji
- Czy można zaufać dzieciom?
- BRAZYLIA: Niespokojny duch siostry Aliny
- ETIOPIA Internat dla dziewcząt
- „Diabeł martwy”, czyli wakacje na boisku
- WAKACJE z wartościami
- HISTORIA POLSKIEGO „Biuletynu Salezjańskiego”
- Zasady stosowania empatii
- Jak ukarać urwisa
- Zsyła czy dopuszcza?
- Doceniajmy rolę ojca w wychowaniu
- Wykonało się!
- Wakacyjne wyzwanie
- Posłuszeństwo NA KRAWĘDZI
- Mali rycerze
- Rodzina, wychowanie, państwo
Posłuszeństwo NA KRAWĘDZI
s. Bernadetta Rusin cmw
strona: 27
WAKACJE TO CZAS, gdy ujawniają się owoce całorocznego trudu kształtowania postaw naszych podopiecznych. Konflikt pomiędzy klasycznym, chrześcijańskim a bezstresowym wychowaniem przenosi się w tym czasie ze szkół do domów rodzicielskich.
I jak tam absurd jawił się, gdy pedagog zastanawiał się, czy może nakazać uczniowi, by podniósł z podłogi rzucony papierek, tak tu prawdziwy problem daje o sobie znać, gdy rodzic domaga się posłuszeństwa w wielu zwykłych sytuacjach. Jeszcze bardziej drastycznie obserwujemy totalny brak posłuszeństwa u rozkapryszonych dzieci w miejscach publicznych, gdzie w niewyszukany sposób wymuszają one posłuszeństwo u dorosłych. Opiekunowie ulegają, mając wyraźnie dość krzyków i ekscesów, które zwracają uwagę przypadkowych przechodniów.
Kiedy mam kłopot z respektowaniem u dzieci wydawanych poleceń, przychodzi mi na myśl tajemnica posłuszeństwa Jezusa – z miłości, aż do śmierci. Był Bogiem, ale wzrastał w rodzinie, wśród krewnych i przyjaciół. Zadziwiał ich, ale i od nich się uczył. Na stronach Łukaszowej Ewangelii znajdujemy, znany nam, opis paschalnej pielgrzymki Świętej Rodziny do Jerozolimy. Dwunastoletni Jezus zostaje w świątyni, „by być w tym, co należy do Jego Ojca, fascynując nauczycieli odpowiedziami i bystrością umysłu” (zob. Łk 2, 41-51). Uderza konkluzja całego epizodu: „Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany”. Przy czym to „poddanie” nie zniszczyło Jego kreatywności, bo: „czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi”.
Dobrze rozumiane posłuszeństwo, nie ślepe poddaństwo, wprowadza dziecko w dorosłe życie. Formując sumienie, otwiera na Boga i na ludzi, przekazuje wiedzę, rozwija samodzielność, nadając jej właściwe granice. Brak posłuszeństwa tłumi rozwój, rodzi anarchię i prowadzi do rozwoju wielu wad u młodego człowieka, za który biorą dużą odpowiedzialność ulegli i unikający stawiania wymagań dorośli (zob. D. Zalewski: www.edukacja-klasyczna.pl). Zwróćmy uwagę na zachowanie Maryi, gdy po trzech dniach poszukiwań odnajduje wreszcie zaginione Dziecko. Pyta: „Synu, czemuś nam to uczynił?”. Nie robi Mu wyrzutów, nie unosi się – zadaje pytanie, chce znać powód, rozmawia. Oto wzór umiejętności porozumiewania się z dzieckiem w sposób dostosowany do jego wieku, tak by czuło się ono ważne, wysłuchane, dopuszczone do głosu. Jeśli chcemy, aby nasze dzieci znały dobrze swoją wartość, umiały współpracować i pokonywać problemy, a przy tym zachowały czwarte przykazanie: „Czcij ojca swego i matkę swoją” z obietnicą: „abyś cieszył się długim życiem i aby ci się dobrze powodziło” (Pwt 5, 16; por. też: Syr 3, 1-6), trzeba nam się zapatrzyć na Świętą Rodzinę i Jej powierzyć nasze problemy, porażki, niecierpliwość; naszą bezradność. Wielką moc ma wytrwała modlitwa, a zwłaszcza komunia św. przyjmowana w intencji dzieci.
Podczas gdy mnożą się poradniki na temat, co robić, by dzieci nas słuchały, zdaje się, że posłuszeństwo przechodzi coraz głębszy kryzys. Niewielu z nas może się poszczycić pełnym autorytetem budowanym na fundamencie zaufania i więzi emocjonalnej. Zazwyczaj opieramy się na autorytecie władzy, którą rodzice otrzymują bezpośrednio od Boga. Nie ma innego wyjścia. Przy czym coraz częściej wątpimy, czy w ogóle jesteśmy kimś znaczącym dla wychowanków. Zdarzają się też błędy w formie wydawania poleceń i respektowania ich wypełnienia, takie jak:
brak konsekwencji;
uleganie zmiennym nastrojom; błazenada;
nadmierny dystans, rygoryzm, psychiczna niedostępność albo – przeciwnie: rozpieszczanie, nadopiekuńczość, fraternizacja (D. Zalewski).
Mądry wychowawca bierze pod uwagę możliwości dziecka, dopuszcza istnienie wad, ale nie zawiera z nimi przyjaźni (św. M. D. Mazzarello). Nie prosi o posłuch, nie wdaje się w niepotrzebne dyskusje, ale jest mistrzem budzenia w dziecku poczucia dobra, piękna i sprawiedliwości. Uczy dziecko podziwiać i kochać to, co pozytywne, zamiast wciąż utyskiwać i straszyć brzydotą zła.