- Błogosławieństwa RODZINY SALEZJAŃSKIEJ
- Od redakcji
- Bycie matką nie jest łatwe
- BANGLADESZ: Czas na instalację elektryczną
- KAMERUN Pomóż klerykom
- KENIA Nie pozwólmy zamknąć szkoły dla dziewcząt
- Język używany w domu jest pierwszym wzorcem dla dzieci
- Młodzież za mało śpi!
- Kuźnia powołań
- Empatia: zdolność wczuwania się
- Matka, która zabiera wszystko
- Igraszki z diabłem
- Samodzielność czy samowola?
- Droga, panna i cena
- Matczyna tajemnica
- Maryja Matka i Wychowawczyni
- Śnić po polsku
- Palenie i ewangelizacja
Droga, panna i cena
Ks. Łukasz Pawłowski
strona: 25
Skąd taki tytuł? Co on ma oznaczać? Za chwilę wszystko się wyjaśni.
Uczestniczymy w wychowaniu młodego pokolenia. Istotnym środkiem i narzędziem, które wykorzystujemy w tym procesie, jest komunikacja. Dlatego warto pamiętać, że wychowawca po pierwsze musi wiedzieć, co chce powiedzieć. Z drugiej strony bardzo ważne jest też, aby spróbował on – wychowawca – przewidzieć, co się wydarzy w życiu młodego człowieka na skutek usłyszanej treści.
Komunikując coś młodzieży – czy w ogóle drugiemu człowiekowi – wchodzimy w ich życie. Warto zadać sobie pytanie: i co tam zrobimy? To nie jest tak, że przez czyjeś uszy i głowę tylko przejdziemy i nie zostawimy tam żadnego śladu. Właśnie dlatego pamiętajmy, że komunikacja musi być odpowiedzialna. Zostawiamy w życiu drugiej osoby ślad, dokładnie tak samo, gdy dotykamy czyjejś dłoni i zostawiamy na niej ciepły ślad. A czego potrzebujemy do tego, aby się komunikować? Specjalistycznego kodu zwanego językiem.
Teraz wróćmy do tytułu. Co on oznacza? Zależy. Od czego? Od matrycy, do jakiej te wyrazy przyłożymy. Jeśli matrycą jest język polski, to znaczenie jest dla nas zrozumiałe. Jeśli jednak przyłożymy to do innego szablonu: języka włoskiego, to okaże się, że słowa te odpowiednio oznaczają: narkotyki, śmietana i kolacja. Tutaj dochodzimy do sedna rozważań: odnoszę wrażenie, że na tej płaszczyźnie – właśnie kodu komunikacyjnego – pojawiają się problemy między nami, wychowawcami, a ludźmi młodymi – wychowankami. Wychodząc od tego rozumowania możemy przyznać, że czasem obserwujemy, że bywa tak, że wychowawca mówi jedno, a wychowanek rozumie drugie – nierzadko coś zupełnie innego.
Z czego to wynika? Właśnie z innego punktu odniesienia, do którego mówiący lub słuchający się odnosi. Dlaczego tak się dzieje? Pamiętajmy, że tak jak my, tak samo nasi wychowankowie mają swoje historie, niosą osobiste bagaże doświadczeń, które to wpływają na ich odbiór rzeczywistości. Stąd wynikać może niekiedy brak porozumienia. Hasło brzmi: „punkt odniesienia”. Pamiętam panią z fizyki, która zapytała na lekcji: „Czy tablica jest teraz w ruchu?”. „Zależy w stosunku do jakiego punktu odniesienia” – udało mi się dobrze odpowiedzieć.
Życie jednak to nie lekcja fizyki i zdarza się, że sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana, ponieważ jacyś ludzie celowo zmieniają znaczenie wyrazu, co z kolei powoduje bałagan i uniemożliwia komunikację. To jest ta rzecz, na którą warto uwrażliwiać wychowanków. Aby oni byli dojrzali, to ważne jest, aby wiedzieli, że nie każdy, kto do nich mówi, chce ich dobra – czasem chce ich wykorzystać, zdobyć ich pieniądze itd. A drugie nasze zadanie to przekonać ich, poprzez bycie wiarygodnym, że nam na nich naprawdę zależy. Że jeśli mówimy coś nawet trudnego, to dlatego, że ich kochamy, są dla nas ważni i właśnie dlatego od nich wymagamy. Ciężko jest być dobrym ojcem, łatwiej jest być dobrym wujkiem. Niektórzy demolują znaki drogowe, co powoduje, że dla innego użytkownika ruchu drogowego są nieczytelne i mogą spowodować wypadek lub jakąś katastrofę. Jestem przekonany, że niektórym środowiskom dorosłych również zależy na tym, aby pokreślić, zamalować znaki – jednak już nie te drogowe, ale znaki komunikacyjne. Tak, aby był bałagan i żeby nie można było się dogadać. Kiedy podkręcają jeszcze emocje, to wtedy właściwie proces komunikacyjny staje się niemożliwy. I o to, najogólniej mówiąc, chodzi tym środowiskom, którym nie zależy na ludziach młodych, ale potraktowawszy ich jak rzecz, wykorzystają ich do osiągnięcia swoich partykularnych celów, wyrzucą jak coś niepotrzebnego. Naszym obowiązkiem, wychowawców, jest ich chronić.