- Błogosławieństwa RODZINY SALEZJAŃSKIEJ
- Od redakcji
- Bycie matką nie jest łatwe
- BANGLADESZ: Czas na instalację elektryczną
- KAMERUN Pomóż klerykom
- KENIA Nie pozwólmy zamknąć szkoły dla dziewcząt
- Język używany w domu jest pierwszym wzorcem dla dzieci
- Młodzież za mało śpi!
- Kuźnia powołań
- Empatia: zdolność wczuwania się
- Matka, która zabiera wszystko
- Igraszki z diabłem
- Samodzielność czy samowola?
- Droga, panna i cena
- Matczyna tajemnica
- Maryja Matka i Wychowawczyni
- Śnić po polsku
- Palenie i ewangelizacja
Matka, która zabiera wszystko
Karol Domagała sdb
strona: 20
„Pamiętaj matko, dziecko twój skarb”
Tak, pamiętam ten tekst z jednej bodajże polskich komedii. Pamiętaj też matko, że tym skarbem przyjdzie ci się kiedyś podzielić z innymi. Bądź na to gotowa.
A nie jest?
Coraz częściej nie. To jeden z ogromnych problemów naszych czasów, że matki stają się zbyt zalewające swoimi potrzebami własne potomstwo.
To chyba dobrze, że mamy tak bardzo dbają o swoje dzieci?
To, co jest jednak widziane w wieku dzieciństwa jako normalne i pozytywne, wcale nie musi takim być w dalszym okresie życia. Samo bowiem trwanie w środowisku macierzyńskim, zredukowanie do niego swojej czasoprzestrzeni, a więc zrezygnowanie z wyjścia na zewnątrz, z ekspansji świata wywołuje coraz silniejsze uczucie niepokoju.
Skąd ten niepokój?
Bo to bezpieczeństwo środowiska macierzyńskiego na dłuższą metę w okresie adolescencji i dorosłości ma w sobie coś ze spokoju śmierci – tam już się nic nie może zadziać, nic zmienić.
Ale wielu ludzi dzisiaj, nie tylko facetów, nie chce oderwać się od swojej rodziny, szczególnie od matki…
Tak, ale właśnie ważna jest świadomość rodziców, iż dojrzewanie polega na procesie indywiduacji i separacji. Najkrócej rzecz biorąc na powolnym wychodzeniu z rodziny dalej w świat. Tworzy się nowa psychika, która musi się oddzielić od psychiki rodziny. Jest z tym związana pewna depresyjność, poczucie zagubienia, osamotnienia, niepewności, ale z drugiej strony tworzą się i odkrywają nowe perspektywy.
Skoro ta separacja jest tak naturalną potrzebą człowieka, to w jaki sposób rodzice mogą to zablokować?
Wystarczy, iż naturalne próby wyrwania się z domu będą z powodu lęków rodziców zablokowane albo karane. Emocje rodziców, szczególnie naszych mam – bo to z nimi byliśmy w symbiotycznym związku jeszcze przed narodzinami – mogą bardzo silnie wpływać na nasze postępowanie w okresie adolescencji. Dużo zależy również od psychiki samego nastolatka. Ale jeśli trafimy na tą bardziej wrażliwą, będzie on przeżywał poczucie winy za wszelkie oznaki swojej samodzielności. A więc to wszystko, na co moglibyśmy patrzeć jak najbardziej pozytywnie, na powolne stawanie na własnych nogach przez młodego człowieka, tutaj będzie powodem do wyrzutów sumienia.
A jak wpływa to na psychikę młodego człowieka?
Zaczyna mieć wątpliwości, czy w ogóle może być szczęśliwy, kiedy matki nie ma w pobliżu lub gdy ona jest nieszczęśliwa. No przecież on pójdzie, będzie tam grał w nogę, bawił się, śmiał, a matka w tym czasie będzie się zamartwiać, siedzieć sama w domu, smucić się z braku jego obecności. A więc jego sukces czy szczęście będzie ją raniło – na to nie może sobie pozwolić żadne dziecko! Coś, co raczej nie występuje u zdrowego człowieka, staje się tutaj czymś raniącym, mam tu na myśli przeżywanie przyjemności. U tego typu jednostek przyjemność wywołuje lęk.
Dlaczego?
Bo przywołuje karę. Skoro jego przyjemności związane z kontaktem z rówieśnikami tak silnie ranią mamę, to on w ramach niewyrządzania jej krzywdy rezygnuje ze swoich naturalnych potrzeb. To jej cierpienie staje się w jego głowie jakby karą za jego przyjemność.
Jakie mogą być konsekwencje?
Może mieć duże problemy z osiąganiem sukcesów – bo jeżeli rodzic siedzący w jego głowie podpowiada mu, że jego sukces to jest ból i cierpienie dla matki, to w jaki sposób cieszyć się z sukcesów. Mogą też nie wchodzić w rywalizację w życiu dorosłym, uważając ją za coś złego. Są raczej biernymi obserwatorami życia społecznego, przyjmują role podrzędne, w których zawsze będą pod kimś. O wiele chętniej będą wchodzić w role, które nie kojarzą się z wzięciem pełnej odpowiedzialności za działanie. Wolą być zastępcą dyrektora aniżeli samym dyrektorem. Pomaga im świadomość, że mają jeszcze kogoś nad sobą. Tym kimś jest ten najważniejszy dyrektor – taki substytut matki.
Znasz jeszcze inne sposoby rodziców na zablokowanie samodzielności ich pociech?
Jedną z rzeczy, nad którą warto się pochylić, jest ciągłe prowadzanie dziecka, a potem nastolatka do lekarza. Matka reaguje na każdą, nawet drobną oznakę choroby jak na ciężki przypadek, który wymaga natychmiastowej diagnozy. Tego typu dzieciaki spędzają godziny w szpitalu tylko po to, by coś wykluczyć, a jak się to już stanie, to znowu coś tam znajdziemy, czemu warto się przyjrzeć. Dziecko ma poczucie bycia króliczkiem doświadczalnym, zależnym od lekarzy, od rodziców. Można powiedzieć, że jest to robienie ze zdrowych dzieci kalek życiowych.
Dlaczego matki to robią?
Tego typu mamy bardzo by chciały, aby ich dziecko było cały czas małe, aby było tylko dla nich. A wiadomo, że pójście do lekarza można łatwo usprawiedliwić wyższą koniecznością bycia dalej w symbiozie z nastolatkiem.
Czy tego typu doświadczenie nie przekłada się również bardzo istotnie na tworzenie związków w życiu dorosłym?
Niekiedy nawet je uniemożliwia. Jeżeli w byciu z drugim człowiekiem zupełnie zapomnimy o sobie i będziemy rozwijać tylko takie cechy, jak: skromność, bezinteresowność, gotowość do rezygnacji, to staniemy się w dość krótkim czasie mało atrakcyjni dla drugiej osoby. Staniemy się nudni i przewidywalni, a nawet tego typu postawa z czasem może wywoływać agresję w tej drugiej osobie. Nazbyt dużo słodyczy w związku to też niedobrze…. Poza tym, jeżeli na przykład żona ma męża, który nigdy nie wie, czego chce, a jedyną odpowiedzią jest „to, co ty kochanie…” to ma poczucie, że wybrała sobie niedorajdę życiową. Facet jednak powinien mieć w sobie coś z decyzyjności – to on ma kierować pewnymi rzeczami, tak by kobieta miała poczucie, że ma kogoś, kto ją wesprze, weźmie odpowiedzialność.
A co z uczuciami w takim związku?
Tego typu osoby często nie wyrażają uczuć, które nawet czują, nie mówiąc już o wchodzeniu w konflikty. Dla nich konflikt oznacza stratę relacji. Jeżeli wyrażę swoje uczucia, to ona mnie porzuci. Wolą na wszystko się zgadzać, a kiedy zbliża się konflikt, wycofują się.
A bywa tak, że pomimo takiej postawy matki jej syn w przyszłości będzie dominował w związku?
Zazwyczaj odpowiedzią na tego typu doświadczenie z dzieciństwa będą skrajne wybory. Albo będziemy się na przykład zanadto od kogoś odsuwać albo przybliżać. Albo będziemy wobec kogoś służalczy albo apodyktyczni. Tak więc drugą postawą może być właśnie potrzeba całkowitego panowania nad kobietą, w zasadzie zdegradowanie jej do roli służącej. Dlaczego tak się dzieje? Bo w głowie takiego mężczyzny kobieta wzbudza lęk, złość, agresję.
A czy zbyt kontrolująca matka może mieć wpływ także na postawę mężczyzny w przyszłości wobec własnych dzieci?
Taki mężczyzna często wybiera na żonę kobietę bardzo silną, podobną do mamy. Tak więc z samej natury ma to bezpośredni wpływ na postawę wobec dzieci. Zazwyczaj bojąc się tej siły własnej kobiety, woli odsunąć się na bok w kwestiach wychowawczych. Skazuje więc swoje dzieci na stałe przebywanie jedynie z mamą, sam natomiast jest tylko dodatkiem do wszystkiego. Tak więc, szczególnie jeśli wśród dzieci są synowie, mają oni bardzo duży problem z identyfikacją z ojcem.
Zdarza się, że matki separują mężów od siebie i dziecka?
Często bywa tak, iż ojcowie są do tego stopnia odsuwani na dalszy plan, że przenoszą się ze spaniem do pokoju przeznaczonego dla córki i syna, a mama pozostaje w sypialni tylko z dziećmi. Ta nadmierna obecność dzieci w sypialni staje się też pretekstem do zaprzestania życia seksualnego – bo przy dzieciach nie wypada. Mąż nie ma wyboru, przecież nie może krzywdzić swoich dzieci, tylko dlatego, że ma potrzeby. Co mu pozostaje? – mieć poczucie winy, że ma te potrzeby? Szukać zaspokojenia w agencji towarzyskiej? Cokolwiek wybierze, będzie to oznaczało, że jest nic niewartym ojcem i mężem. W takich sytuacjach może słyszeć często od żony – „najważniejsze jest dobro dziecka” – pytanie tylko, czy dobrem dziecka jest pozbawianie go ojca?