- Najbardziej wspaniałe i cenne pieniądze, jakie kiedykolwiek widziałem
- Od redakcji
- Wielki Post nie jest tylko dla postu
- Uganda Dożywianie w obozie dla uchodźców
- Angola Renowacja szkoły
- BOLIWIA Wyposażenie warsztatów technicznych
- Małomiasteczkowy? Jestem z tego dumny!
- Jak okiełznać szkolny stres?
- Ksiądz Jan Woś SDB – historyk z pasją
- Subiektywne przypisywanie odpowiedzialności
- Rodzice – dwoje ludzi w różowych okularach
- Zły Bóg Starego Testamentu?
- Wspomagajmy, wspierajmy, chwalmy
- Cieszcie się i radujcie (Mt 5,12)
- Efekt „łał”
- Żywa wiara
- Polska w pigułce
- Nauczyciele
Cieszcie się i radujcie (Mt 5,12)
Ks. Łukasz Pawłowski
strona: 25
Weź kartkę, długopis i wypisz cechy, które powinien mieć człowiek, aby stać się świętym.
Kiedy zadaję to pytanie uczniom na katechezie to, najczęściej, zwracają oni uwagę na nadzwyczajne cechy i działania świętego, takie jak dar czynienia cudów, bilokacja, lewitacja itp. Zatem, czy każdy może zostać świętym czy tylko nieliczni? Bo przecież skoro święci to tylko ci, którzy robią coś wielkiego, to, czy my, zwykli ludzie, też mamy szansę na świętość? My, „małomiasteczkowi”, zwyczajni? Odpowiedzi na pytanie udziela nam Ojciec Święty Franciszek w Adhortacji Apostolskiej „Gaudete et exultate”, O powołaniu do świętości w świecie współczesnym. Papież proponuje nam „świętość z sąsiedztwa”: „Lubię dostrzegać świętość w cierpliwym ludzie Bożym: w rodzicach, którzy z wielką miłością pomagają dorastać swoim dzieciom, w mężczyznach i kobietach pracujących, by zarobić na chleb, w osobach chorych, w starszych zakonnicach, które nadal się uśmiechają. W tej wytrwałości, aby iść naprzód, dzień po dniu, widzę świętość Kościoła walczącego. Jest to często >świętość z sąsiedztwa<, świętość osób, które żyją blisko nas i są odblaskiem obecności Boga albo, by użyć innego wyrażenia, są >klasą średnią świętości<” (Gaudete et exultate, 7). Do takiej świętości, do czynienia niekoniecznie wielkich rzeczy, ale małych rzeczy – za to z wielką miłością – jesteśmy powołani wszyscy. Warto dzieciom i młodzieży tę prawdę stale przypominać, podsunąć im do przeczytania tę adhortację napisaną bardzo plastycznym językiem. Warto ich wspierać w podejmowaniu trudów i wysiłków zmierzających do wejścia na drogę „świętości z sąsiedztwa”. Nigdy nie zniechęcać tekstami typu: „znów ci się nie udało”, „jesteś do niczego”. Zawsze motywować: „uda ci się następnym razem”, „wierzę w ciebie”, „wstań i idź dalej”. Na tej drodze świętości w codzienności mogą pojawiać się trzy pokusy, które odpowiadają trzem herezjom w pojmowaniu tajemnicy Wcielenia Syna Bożego z początków chrześcijaństwa. Zwrócił na to uwagę Czcigodny Sługa Boży, salezjanin, ks. Józef Quadrio (1921-1963). On to odniósł do tajemnicy Wcielenia i Kapłaństwa, a my to poszerzmy o tajemnicę bycia chrześcijaninem. Pierwsza herezja mówiła, że we Wcieleniu to, co Boskie nie przyjęło prawdziwego i całkowitego człowieczeństwa (docetyzm). I tak samo pojawia się pokusa w życiu naszym i naszych wychowanków bycia chrześcijaninem, który nie jest autentycznym człowiekiem, jest wyobcowany, niezdolny do rozumienia innych, oceniający i krytykancki. Ks. Quadrio pisze: „Jeśli jesteśmy mostem pomiędzy ludźmi i Bogiem, potrzeba, aby początek mostu był solidnie oparty o brzeg człowieczeństwa, dostępny dla tych wszystkich, dla których został zbudowany”. Druga herezja niesie ryzyko przeciwne: chrześcijaństwo światowe, w którym to, co boskie jakby „rozcieńczyło się” w tym, co ludzkie (monofizytyzm). W ten sposób obserwujemy bardzo smutne przedstawienie o chrześcijanach, którzy być może są dobrymi organizatorami, ale nie są ani ludźmi Boga, ani żywym objawieniem Chrystusa i się nie modlą. Ta pokusa dotyczy także naszych wychowanków, którzy mówią: „przecież wystarczy, że jestem dobrym człowiekiem, po co się modlić?”. W takim wypadku, jeśli ulegamy tej pokusie to jesteśmy mostem, „w którym zawalił się ostatni łuk: ten, który dotykał Boga”. I trzecia: deformacja nestoriańska chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo rozdarte, w którym to, co boskie i ludzkie jest, ale nie współgra. Taka schizofrenia duchowa: chrześcijanie w kościele, ale już w szkole czy pracy nie. „Tacy są mostem o dwóch łukach rozłączonych: brakuje środkowej części, która by je połączyła” – przestrzega ks. Quadrio. Dlatego warto pamiętać, że „prawdziwy i autentyczny chrześcijanin to taki, który jest zawsze chrześcijaninem, pozostając doskonałym człowiekiem, bez wykluczania żadnych częś ci życia. Człowieczeństwo i chrześcijaństwo muszą współgrać i współistnieć idealnie w harmonii”.