facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2018 - październik
Pokłosie Salezjańskie u progu niepodległości

Ks. Jarosław Wąsowicz sdb

strona: 16



W pierwszym numerze „Pokłosia Salezjańskiego”, który ukazał się w grudniu 1916 roku, redaktorzy pisma składali czytelnikom życzenia odpowiednie do czasu wojennej zawieruchy: „Czcigodni Pomocnicy i Przyjaciele nasi, czyście Wy w domach swoich pod rodzinną strzechą, czy też w rowach strzeleckich, norach ziemskich albo w barakach tułaczych, podzielić się z Wami opłatkiem…”. Wraz z wybuchem pierwszej wojny światowej z rynku wydawniczego w 1914 roku zniknęły „Wiadomości Salezjańskie”, polska wersja „Bolletino Salesiano”, pisma założonego przez św. Jana Bosko. Były one oficjalnym organem Pomocników Salezjańskich. „Wiadomości” od 1897 roku stały się tubą promującą wśród Polaków idee wychowawcze ks. Bosko; dzieła salezjańskie na ziemiach polskich szerzyły kult Wspomożycielki Wiernych. W szczytowym momencie nakład pisma dochodził do 60 tys. egzemplarzy. Pod koniec 1916 roku, mimo trwającej wojny, różnych trudności i obaw, polscy salezjanie podjęli na nowo zawieszoną działalność wydawniczą. W grudniu 1916 roku reaktywowano czasopismo, ale w nowej szacie i pod zmienionym tytułem – „Pokłosie Salezjańskie”. Miało ono być organem zastępczym „Wiadomości Salezjańskich”, aż do chwili unormowania się sytuacji. Po skończonej wojnie przełożeni Zgromadzenia Salezjańskiego postanowili pozostawić jednak „Pokłosie Salezjańskie” bez zmiany tytułu jako organ Związku Pomocników Salezjańskich w Polsce. W latach 1916-1918 było ono redagowane w Zakładzie Księdza Bosko w Oświęcimiu, drukowane w drukarni „Głosu Narodu” w Krakowie przy ul. św. Tomasza 35. W pierwszych latach z powodu trudności wojennych oraz braku papieru pismo ukazywało się nieregularnie. Tak przykładowo stało się pod koniec 1918 roku, kiedy numery zamykające rok nie ukazały się. Niepodległą Polskę witano więc na łamach „Pokłosia” dopiero w 1919 roku. W pierwszym numerze „Pokłosia Salezjańskiego”, który ukazał się w grudniu 1916 roku, redaktorzy pisma składali czytelnikom życzenia, odpowiednie do czasu wojennej zawieruchy: „Czcigodni Pomocnicy i Przyjaciele nasi, czyście Wy w domach swoich pod rodzinną strzechą, czy też w rowach strzeleckich, norach ziemskich albo w barakach tułaczych, podzielić się z Wami opłatkiem, tym i święconym znakiem miłości i jedności rodzinnej i złożyć Wam nasze życzenia świąteczne pokoju i szczęścia. Radzi byśmy Wam podziękować każdemu z osobna za wierność nam dochowaną w tych ciężkich czasach i prosić o dalsze wspomaganie nas, byśmy mogli dalej prowadzić boskie dzieło opieki nad młodzieżą”. W roku 1917 przy tej samej okazji życzono wszystkim odzyskania wolnej ojczyzny. W niemal poetyckim przekazie pisano wówczas: „od dłuższego czasu dolatuje do uszu naszych szum skrzydeł orła białego, który rozpostarłszy je, stuletnią niewolą skute, wzniósł się ponad niwy zmartwychwstającej naszej Ojczyzny. Czyż potrzebujemy innej pociechy na osłodzenie cierpień, gubiąc się w przypuszczeniach, zagłębiając w tajemnicach, błąkając w niezbadanych wyrokach Opatrzności Bożej, kiedy ta Opatrzność drogą niezbadanych praw swoich z tych łez i krwi, na pozór daremnie wylanych, buduje nam wolną Ojczyznę? Podnieśmy więc ducha, podejmijmy z nową energią ten krzyż, jaki nam przypadnie, w tym przekonaniu, że w nim nasze, braci naszych i drogiej Ojczyzny zbawienie”. Droga do upragnionej niepodległości wiodła jeszcze przez długie miesiące, a bilans strat spowodowanych trwającą wojną wciąż się powiększał. W sprawozdaniu rocznym za 1917 rok ks. inspektor Piotr Tirone wspominał straty materialne, jakie dosięgły domy salezjańskie na ziemiach polskich, ale najbardziej dotkliwie bolała utrata życia przez kilku młodych współbraci. „Moloch wojny pozbawił nas kilku drogich współbraci, którzy w kwiecie wieku, kiedy piękne rokowali nadzieje, postradali życie na polu walki” – pisał ks. inspektor i dalej dodawał: „Na tem jednak nie koniec. Ofiara na rzecz wojny miała daleko większy zakres. Liczne powołania braci pod broń, lub do służby duszpasterskiej we wojsku poczyniły nam w ludziach olbrzymie luki, które niczem nie dadzą się zastąpić. Pozostała garstka musiała zagrzebać się w ciężkiej pracy po uszy, targając i rujnując już i tak nadwątlone zdrowie. Ale i ta garstka topnieje w oczach”. W gronie wcielonych do wojska w czasie pierwszej wojny światowej w charakterze kapelanów na froncie widzimy tak znamienite postaci z historii salezjanów w Polsce, jak chociażby Słudzy Boży ks. Rudolf Komorek, ks. Ignacy Antonowicz. Na łamach czasopisma zamieszczano w tym czasie gros artykułów poświęconych zagrożeniom młodzieży w czasie wojny, która nie tylko przyniosła żniwo śmierci, ale również zepsucie moralne. Młodych ludzi wciągano również do różnych rozgrywek politycznych. W „Pokłosiu Salezjańskim” apelowano więc do młodzieży o stateczność i przypominano o obowiązkach wobec Boga, bliźnich i siebie, względem Kościoła, ojczyzny i społeczeństwa. Wśród tekstów o tej tematyce znalazł się między innymi List pasterski do młodzieży na Wielki Post A.D. 1918 autorstwa bpa tarnowskiego Leona Wałęgi. W ważnych dla odzyskiwania naszej państwowości miesiącach listopadzie i grudniu 1918 r. „Pokłosie Salezjańskie”, jak już wspominaliśmy, nie ukazało się. Dopiero w styczniu 1919 r. wznowiono druk i już we wstępnym artykule odniesiono się do aktualnej sytuacji w odradzającej się po latach niewoli Ojczyźnie, deklarując jednocześnie pełne zaangażowanie w dziele wychowania młodzieży. Czytamy w nim m.in.: „Wśród strasznych walk i ucisków, Ojczyzna nasza powstaje, a jedno z największych jej niedomagań to brak fachowców na każdym polu życia społecznego. To zło leczyć i usuwać pragniemy według sił naszych. Staramy się to osiągnąć, dając jak największej liczbie młodzieży nie przytułek tylko, ale i wychowanie, i wykształcenie w rozmaitych zawodach. Wszystkie nasze zakłady, o ile nie są zajęte przez wojsko, są przepełnione wychowankami”. Trudności wciąż jednak się piętrzyły. W 1919 roku cytowany numer „Pokłosia Salezjańskiego” był jedynym, jaki ukazał się w tymże roku. W roku 1920 ukazały się tylko dwa numery pisma. W związku z odzyskaniem przez Polskę niepodległości przed salezjanami otworzyły się jednak nowe perspektywy. Dotychczas dzieła salezjańskie mogły się rozwijać tylko na ziemiach polskich, które znajdowały się dotychczas na terenie zaboru austriackiego. Po 1918 roku zakłady salezjańskie zaczęły rozkwitać we wszystkich zakątkach odrodzonej Rzeczpospolitej. A sytuacja „Pokłosia Salezjańskiego” w pełni ustabilizowała się dopiero w 1925 roku i odtąd, aż do wybuchu II wojny światowej, pismo ukazywało się regularnie co miesiąc, zdobywając wciąż nowych sympatyków dla salezjańskiej pracy wychowawczej wśród polskiej młodzieży. Po zakończeniu okupacji „Pokłosie” reaktywowano w 1946 roku. Nie cieszyło się jednak zbyt długo obecnością w Rodzinie Salezjańskiej, gdyż w związku z represjami władz komunistycznych zostało ostatecznie zlikwidowane w połowie 1949 roku. Dzisiaj jego tradycje kontynuuje „Magazyn Salezjański Don Bosco”, który drogi czytelniku właśnie trzymasz w rękach. 