- List Episkopatu Polski
- Od redakcji
- Kontakt w internecie nie zastąpi rozmowy
- Sudan: Historia pisana na piasku
- Uganda Budowa toalet w ośrodku CALM w Namugongo
- Wybrzeże Kości Słoniowej Wyposażenie sali psychomotorycznej w domu dla dzieci ulicy
- Szkoła bez komórek? To możliwe!
- Dyktatura zamiast autorytetu?
- Prymas Polski Kardynał Stefan Wyszyński i salezjanie
- Alfabet świętego Jana Bosko
- Jak wychowywać wnuki
- Józef sprawiedliwy
- Dobry kontakt - skuteczna pomoc
- Dar dnia
- Św. Józef i ks. Bosko
- Św. Józef – mistrz dialogu
- Cały ten NEW AGE
- Warto uczyć się od Izraela
Dobry kontakt - skuteczna pomoc
Bożena Paruch
strona: 24
Dzieci i młodzież doświadczają w swoich domach różnych poważnych problemów. O wielu z nich nigdy się nie dowiemy, a żeby dostrzec, że coś niepokojącego się dzieje, trzeba dużej wrażliwości.
Nauczyciele skarżyli się na uciążliwe nieobecności uczennicy. Pamiętali jej złe zachowanie, niegrzeczne odzywanie się do nauczycieli i rówieśników w poprzednim roku szkolnym. Widzieli, że dziewczyna lekceważy obowiązki szkolne i wagaruje. Kiedy była w szkole, nie spotykała się z życzliwością dorosłych. Jej najlepsza koleżanka zmieniła szkołę, nie miała bliższych relacji w klasie. Kontakt z matką uczennicy był trudny. Wychowawczyni zaniepokojona nieobecnościami dziewczynki zgłosiła sprawę do pedagoga szkolnego. Historia, jakich wiele spotykamy w szkołach. Uczennica, której obecność czy nieobecność niewiele znaczy dla rówieśników, a niektórych nauczycieli nie niepokoi tylko irytuje.
Zosia zaproszona do pedagoga, przy pierwszym spotkaniu miała duży kłopot z wyjaśnieniem powodu swoich nieobecności. Wspomniała o chorobie, o pobycie w szpitalu, ale nie chciała mówić, z jakiego powodu się w nim znalazła. Na kolejnych spotkaniach i zapewnieniu Zosi, że może liczyć na życzliwość pedagoga i wychowawcy oraz pomoc nauczycieli, uczennica otworzyła się, podkreślając wcześniej, że bardzo nie lubi mówić o trudnych sprawach. Na początku przyznała, że nie czuje się dobrze wśród rówieśników w klasie, że nie jest lubiana. Opuszczając tak wiele godzin, nie miała szansy na zaprzyjaźnienie się z innymi, a jej najbliższa koleżanka odeszła z klasy. Gdy przeszła do spraw rodzinnych chciała również ochronić swoją mamę, prosiła, aby z nią o tych trudnościach nie rozmawiać. Uczennica opowiedziała o dramatycznej sytuacji, w jakiej się znalazła. Od poprzedniego roku przeżywała dramat związany z sytuacją rodzinną. Jej ojciec nadużywał alkoholu, w domu nie było spokoju, pieniędzy, a awantury między rodzicami stały się prawie normą. Kiedy doszło do kolejnej awantury i tato zaczął bić mamę – Zosia stanęła w jej obronie. Nieprzewidziana reakcja ojca przyczyniła się do pobytu w szpitalu dziewczynki. Rany fizyczne dość szybko się zagoiły, ale sytuacja przerosła odporność psychiczną dziewczynki w okresie dojrzewania. Zaczęła stronić od kontaktu z rówieśnikami i ludźmi w ogóle. Powiedziała, że źle się czuje w klasie, chociaż nie skarżyła się, by jej ktoś dokuczał. Nauka i szkoła zeszły na dalszy plan w obliczu swoistego dramatu, jaki rozgrywał się w rodzinie. Co może zrobić nauczyciel, wychowawca, pedagog? Przede wszystkim powinien bacznie obserwować wychowanków, wówczas szybko zauważy zmianę w zachowaniu dziecka, porozmawia z uczniem, skontaktuje się z rodzicami, w porę podejmie interwencję. Aby było to możliwe, musi tworzyć z dziećmi więzi, aby miały do niego zaufanie, aby nie krępowały się przyjść. Do tego natomiast potrzebny jest czas. Lekcje w szkole to za mało. W dobrej sytuacji są nauczyciele wychowawcy uczący języka polskiego, matematyki ci, którzy spotykają się z dziećmi często, obserwują, rozmawiają. A co z biologiem, chemikiem, geografem, którzy wchodzą do klasy raz, dwa razy w tygodniu? Prowadzenie dobrze przemyślanych i zaplanowanych godzin wychowawczych, organizowanie wspólnych wyjść – również po południu, np. do teatru, kina, wycieczek, wyjazdów na zielone szkoły, wolontariatu. Słowem, wszelkie formy pracy, które zbliżają nas do dzieci i młodzieży i pokazują nauczyciela wychowawcę jako osobę, która w szkole zastępuje rodzica. Mamy wielu wspaniałych nauczycieli, którzy, tak jak ks. Jan Bosko, są i chcą z dziećmi być, asystują im tak pięknie, że dzieci mogą z nimi cieszyć się sukcesami, ale i dzielić swoimi troskami. Oby takich wychowawców było jak najwięcej.