- List Episkopatu Polski
- Od redakcji
- Kontakt w internecie nie zastąpi rozmowy
- Sudan: Historia pisana na piasku
- Uganda Budowa toalet w ośrodku CALM w Namugongo
- Wybrzeże Kości Słoniowej Wyposażenie sali psychomotorycznej w domu dla dzieci ulicy
- Szkoła bez komórek? To możliwe!
- Dyktatura zamiast autorytetu?
- Prymas Polski Kardynał Stefan Wyszyński i salezjanie
- Alfabet świętego Jana Bosko
- Jak wychowywać wnuki
- Józef sprawiedliwy
- Dobry kontakt - skuteczna pomoc
- Dar dnia
- Św. Józef i ks. Bosko
- Św. Józef – mistrz dialogu
- Cały ten NEW AGE
- Warto uczyć się od Izraela
Alfabet świętego Jana Bosko
S. Leokadia Wojciechowska
strona: 18
A asystencja
Ten sekret systemu wychowawczego ks. Bosko jest bardzo trudny do naukowego zdefiniowania. Patrząc na ks. Bosko można zbudować taką definicję: asystencja to obecność, która młodemu człowiekowi daje poczucie bezpieczeństwa i akceptacji; obecność, która przez młodego człowieka jest chciana, która mu nie ciąży, która daje mu prawo bycia sobą, która dyskretnie i według potrzeby młodego człowieka uczestniczy w jego życiu jako przyjaciel, który pragnie dobra, bez moralizowania i pouczania sprawia, że młody człowiek szuka dobra, dobrze mu jest z dobrem, z dobra się cieszy, dobrem się dzieli, która stawia młodemu człowiekowi jasne wymagania najpierw świadectwem swego życia, a potem w taki sposób, że młody człowiek sam dokonuje wyboru. Asystencja – obecność świadka, przyjaciela, przewodnika, mistrza. Ks. Bosko siedział z chłopcami przy stole i rozmawiał z nimi podczas posiłku, grał z nimi w piłkę, chodził z nimi na wycieczki, uczył ich czytać, pokazywał, jak się naprawia buty. Był ze wszystkimi, a jakby z każdym oddzielnie. Ks. Bosko znał ich imiona, rozmawiał z nimi o codziennych sprawach, cieszył się z nimi, współczuł im, upominał – zawsze był blisko. Był wśród nich i dla nich po to, aby stawali się lepsi. Czasem popatrzył z uśmiechem, czasem okazał smutek, czasem szepnął słówko na ucho, czasem… Był. Już jako chłopak, gdy wychodził z domu do kolegów na łąkę, tak swojej matce motywował wyjście: gdy z nimi jestem, oni są lepsi. On chciał z nimi i dla nich być, dla takich, jakimi są, aby pomagać im wzrastać na dobrych chrześcijan i uczciwych obywateli. Mówił im często: tu z wami czuję się dobrze i chłopcy byli przekonani, że dla ks. Bosko najlepszym miejscem jest to, gdzie oni są. Jego obecność wśród chłopców była zawsze radosną obecnością z miłości – i chłopcy to dobrze czuli. Szukali jego obecności, chcieli być blisko niego. Ks. Bosko stawiał im wysokie wymagania, a oni je przyjmowali. Dla ks. Bosko taka asystencja była często wielkim trudem – zdrowie miał słabe, jego codziennością było zmęczenie wynikające z nadmiaru pracy i stawiania czoła licznym trudno- ściom, a jednak do końca był jej wierny. Po koniec życia, chociaż zgromadzenie było już dobrze zorganizowane, nauczyciele i wychowawcy bardziej wykształceni, warunki pracy coraz lepsze, ks. Bosko ze smutkiem obserwował niepowodzenia wychowawcze. I znał ich przyczynę – zaniedbana asystencja.
Modlitwa: Księże Bosko, dla którego świat dzieci i młodzieży był umiłowaną przestrzenią życia, w której razem żyjąc największym przykazaniem Pana – przykazaniem miłości, wzrastaliście w zjednoczeniu z Nim w codzienności życia, naucz mnie być zawsze wśród młodych ze szczerą miłością, tak aby oni to odczuwali.
B boisko
W domach dla chłopców budowanych przez ks. Bosko można zauważyć jedną bardzo ciekawą prawidłowość – prosto z kaplicy wychodzi się na boisko. Już jako kleryk, kiedy w seminarium w Chieri założył towarzystwo wesołości, organizował ciekawe wycieczki oraz sportowe gry i zabawy, a potem prowadził chłopców przed cudowną statuę Matki Bożej Łaskawej. Gdy w Turynie założył swoje pierwsze oratorium, katechezę i modlitwy zawsze poprzedzały radosne gry i zabawy, którym z zapałem przewodniczył sam ks. Bosko. Na kartach „Wspomnień oratorium” zapisane są piękne wycieczki chłopców księdza Bosko z Turynu do rodzinnej wioski Becchi. Potem sam ks. Bosko mawiał: „Gdy boisko puste – diabeł się cieszy, gdy boisko pełne – diabeł się smuci”. I troszczył się o to, aby boisko tętniło życiem, zabawą, różnymi grami. Ks. Bosko dobrze znał serce młodego człowieka i wiedział, że zaangażowanie, z jakim młody człowiek w zajęciach sportowych uczestniczy to najlepsza tarcza obronna młodego serca przez złym duchem i jego podszeptami. Sport, dobrze animowany przez wychowawcę, jest dla młodego człowieka szkołą pracy nad sobą – pomaga kształtować postawy opanowania i kierowania emocjami, odpowiedzialności za innych, wytrwałości w zdobywaniu celu, radości z sukcesów swoich i innych i pokoju serca ze swojej porażki. Sport zapewnia młodemu człowiekowi doświadczanie radości, a to jest warunek konieczny patrzenia z nadzieją na świat, na innych, na siebie. Sport uczy młodych stawiania sobie celów i ich realizacji, uczy refleksyjnego patrzenia na siebie, daje doświadczenie radości, sensu wysiłku, bogactwa budowania wspólnoty; wypełnia czas, umysł i serce dobrem, prawdą i pięknem; chroni młodego człowieka przed „wychowaniem przez zakazy”. Dla ks. Bosko sport był konieczny w procesie wychowania. Dopóki starczało mu sił, sam brał udział w rozgrywkach sportowych i w zabawach chłopców, animował je.
Modlitwa: Księże Bosko, który wiedziałeś i rozumiałeś, że każdy młody potrzebuje gry, zabawy, sportu jako naturalnego sposobu rozwoju, uproś mi u Boga siły fizyczne i duchowe, abym umiał ich zawsze do sportu animować, w sporcie kierować ich emocje i zapał ku dobru i w ich zabawie z radością uczestniczyć jak przyjaciel.
C cierpliwość
„Miłość cierpliwa jest …miłość we wszystkim pokłada nadzieję” – cytował ks. Bosko św. Pawła tym, którzy zdecydowali się na współpracę w wychowaniu młodych. Praca wychowawcy jest trudna przez czekanie na efekt podejmowanych, czasem naprawdę wielkich, trudów. Jedną z koniecznych cnót wychowawcy jest cierpliwość – cnota, która wyraża zaufanie Bogu, zapala do pracy, szanuje innych i umie czekać, czekać z nadzieją, umie znosić trudy i niepowodzenia z pokojem serca i z nich czerpać moc na dalej… i zawsze mieć nadzieję. I ks. Bosko nie wszystko udawało się – tak jak nam się czasem może wydaje. Doświadczył smutku niepowodzenia wychowawczego. I to aż do końca życia. Ale zawsze czekał z nadzieją, że łaska Boża zwycięży, na modlitwie prosił Boga o światło, jakie działania wychowawcze ma podejmować; powierzał się Maryi, aby wytrwać. To nie trudności materialne były dla ks. Bosko największą szkołą cierpliwości, ale chłopcy. Ci, którym okazywał tyle serca, dla których podejmował tyle poświęceń, odchodzili od niego, schodzili na złe drogi życia. A ks. Bosko pracował dalej według zasady: im trudniej, tym w jego sercu musi być więcej miłości miłosiernej i cierpliwości, bo wiedział, że tak naprawdę to on jest tylko narzędziem w ręku Dobrego Pasterza. Cierpliwość to konkretna codzienna postawa wychowawcy – ton głosu, mądrość słów, kultura gestów, atmosfera spokoju, aktywność w działaniu i podejmowaniu decyzji, szukanie najlepszego sposobu rozwiązania problemu, zaczynanie od nowa, radość z małego choćby dobra, to czekanie z nadzieją. Cierpliwość idzie w parze z konsekwencją. Obie są po prostu wyrazem miłości wychowawczej. Wobec chłopców był ks. Bosko bardzo wymagający, wytrwały w prowadzeniu ich drogą wielkich ideałów, czekał, podejmował coraz to nowe próby, ale nigdy żadnego nie przekreślił.
Modlitwa: Księże Bosko, twoja cierpliwość wobec zachowania młodych była często wystawiana na próbę. Wielu twoich współpracowników z powodu potrzeby heroicznej cierpliwości w pracy z młodymi od Ciebie odchodziło; naucz mnie patrzeć na nich zawsze oczami Boga – ich Ojca, który ich stworzył i do zbawienia powołał, naucz mnie zawierzyć Bogu efekty mojej pracy wychowawczej i naucz mnie nie ustawać w pracy.