- Świętujemy życie!
- Od redakcji
- Rodzina musi mieć dla siebie czas.
- Wolontariusze jadą w świat
- Malawi PROGRAMY SZKOLENIOWE DLA MŁODZIEŻY I LIDERÓW
- Etiopia RYBY I WĘDKI
- Agresor w klasie
- Takt pedagogiczny
- Na obóz z salezjanami
- Będzie nowy program katechezy
- Poradnik nauczyciela
- Co mam czynić ...
- Uczmy się od świętych
- Listy chwytające za serce
- Pamiątka z wakacji
- Sztandar wprowadzić
- DZISIEJSI MAGOWIE KIERUJĄ SIĘ KU KLIENTELI MIEJSKIEJ
- Niebezpieczna zabawa w Boga
Poradnik nauczyciela
Ks. Marek Dziewiecki
strona: 20
KATOLICKI WYCHOWAWCA to realista, czyli ktoś, kto w sposób całościowy rozumie wychowanka, jego naturę, a także jego możliwości i ograniczenia. Specyfiką człowieka jest świadomość, wolność i zdolność do miłości. Te cechy sprawiają, że człowiek to ktoś podobny do Boga. W konsekwencji podstawowym zadaniem katolickiego wychowawcy jest pomaganie wychowankom, by uczyli się mądrze myśleć, w odpowiedzialny sposób decydować oraz dojrzale kochać. Warunkiem wychowania według zasad Ewangelii jest przyprowadzanie wychowanków do Chrystusa. Wcielony Syn Boży jest jedynym wychowawcą, który w swoim postępowaniu wypełnia wszystko, czego sam naucza. Tylko On może powiedzieć: nie tylko słuchajcie moich słów, lecz także naśladujcie moje czyny. Ostatecznym celem i sprawdzianem wychowania katolickiego jest świętość wychowanków, bo ona oznacza, że – na wzór Jezusa – stają się oni dobrzy i mądrzy jednocześnie.
Warunkiem odpowiedzialnej pracy wychowawczej jest rozumienie wychowanka, czyli znajomość ludzkiej natury. Jesteśmy w stanie pomagać w rozwoju jedynie tym, których rozumiemy. Biblia wyjaśnia, że człowiek to ktoś podobny do Boga, czyli ktoś zdolny do myślenia, decydowania i miłości. W konsekwencji podstawowym zadaniem katolickiego wychowawcy jest uczenie wychowanka mądrego myślenia, odpowiedzialnego podejmowania decyzji oraz dojrzałej miłości. Jeśli nie osiągniemy tych trzech celów, to wychowanek stanie się kimś bezmyślnym, zniewolonym i egoistycznym. Celem niniejszej analizy jest syntetyczny opis tego, co oznacza być chrześcijańskim wychowawcą, czyli kimś, kto – na wzór Jezusa – uczy wychowanków realistycznie myśleć, odpowiedzialnie decydować i mądrze kochać.
Sprawdzianem wychowania jest dojrzałe postępowanie naszych wychowanków. Pierwszym warunkiem takiego postępowania jest dojrzałe myślenie. Punktem wyjścia w wychowaniu jest pomaganie wychowankom, by wzrastali w mądrości. Wszystko, co dobre, zaczyna się od mądrego myślenia, a wszystko, co złe, zaczyna się od naiwności, bezmyślności czy myślenia przewrotnego. Nie zawsze wychowanek postępuje zgodnie z mądrym myśleniem, ale zawsze postępuje zgodnie z myśleniem niemądrym, jeśli takiemu myśleniu ulegnie. To właśnie dlatego św. Jan Paweł II wielokrotnie powtarzał, że najważniejsze zdanie w Biblii brzmi: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8, 32). Na początku trzeciego tysiąclecia uświadamiamy sobie to, że człowiek – podobnie jak dwa tysiące lat temu – nadal potrzebuje Zbawiciela. Przekonujemy się raz jeszcze, że nie zbawimy się własną mądrością. Nie zbawią nas ani demokracja, ani tolerancja, ani wolny rynek, ani prawa obywatelskie, ani wolność słowa. Przekonujemy się raz jeszcze, że być człowiekiem to być kimś zagrożonym przez samego siebie – jak syn marnotrawny – i przez innych ludzi – jak biblijny Józef, najmłodszy syn Jakuba, którego sprzedali do niewoli jego bracia. Mądre myślenie, którego uczy nas Chrystus, to warunek mądrego postępowania.
Kształtowanie u wychowanków dojrzałego myślenia to trudne zadanie. Człowiek ma bowiem tendencję do tego, by używać zdolności myślenia po to, aby uciekać od rzeczywistości w świat subiektywnych fikcji i miłych iluzji. W sposób obrazowy można powiedzieć, iż każdy człowiek posługuje się dwiema odmiennymi strategiami myślenia. Z jednej strony mamy zdolność myślenia logicznego, precyzyjnego, naukowego. Potrafimy obiektywnie obserwować i analizować rzeczywistość, opisywać fakty, wyciągać prawidłowe wnioski z określonych doświadczeń. Z drugiej strony potrafimy być bardzo nielogiczni. Potrafimy „myśleć” w sposób magiczny, zaburzony, emocjonalny, życzeniowy, naiwny. Czasem „rozumujemy” w sposób wręcz śmieszny lub absurdalny. Myśleniem pierwszego typu, a więc myśleniem logicznym i precyzyjnym, posługujemy się z reguły wtedy, gdy myślimy o zjawiskach, osobach czy wydarzeniach, które nie mają bezpośredniego związku z naszym życiem i naszym postępowaniem. Wtedy potrafimy być obiektywnymi i precyzyjnymi obserwatorami. Gdy natomiast myślimy o nas samych, lub o rzeczach, zjawiskach, sytuacjach czy osobach, które mają bezpośredni związek z naszą sytuacją życiową czy z naszym postępowaniem, wtedy często tracimy logikę i precyzję myślenia, ulegając myśleniu naiwnemu i łudzimy samych siebie.
Manipulowanie własnym myśleniem oraz wprowadzanie samego siebie w świat fikcji i iluzji nie jest zjawiskiem przypadkowym. Zwykle jego celem jest próba usprawiedliwiania własnych błędów. Błędne postępowanie prowadzi do błędnego myślenia. A błędne myślenie może przybierać chorobliwe rozmiary, gdyż człowiek ma całkowitą władzę nad własnym myśleniem. Jest w stanie wmówić sobie wszystko to, co z jakiegoś względu chce przyjąć za swoją „prawdę”. W łudzeniu i oszukiwaniu samego siebie nie ma granic. Przykładem drastycznym takiej sytuacji są sposoby myślenia osób uzależnionych od alkoholu, narkotyku, popędu seksualnego, hazardu czy internetu. Najgroźniejszą iluzją, jakiej może ulec człowiek, jest przekonanie, że istnieje łatwo osiągalne szczęście, czyli szczęście osiągnięte bez wysiłku, bez dyscypliny, bez respektowania wartości i norm moralnych, bez prawdy i miłości, bez przyjaźni z Bogiem, bez kierowania się Jego przykazaniami i głosem sumienia. Gdyby istniało takie łatwe szczęście, to wszyscy ludzie byliby szczęśliwi. Nie byłoby ani jednego człowieka uzależnionego, chorego psychicznie, załamanego, przeżywającego stany samobójcze. To bowiem, co jest łatwe (np. zdolność jedzenia, poruszania się czy mówienia w języku ojczystym), osiągają wszyscy.
Uczyć myśleć to pomagać wychowankowi zrozumieć, że stoi on w obliczu wyboru między trudnym szczęściem a łatwym nieszczęściem. Ucieczka od rzeczywistości to syndrom dominującej obecnie cywilizacji relatywizmu i subiektywizmu. Nawet niektórzy naukowcy przestali badać obiektywną rzeczywistość i zajęli się jedynie subiektywnymi przekonaniami określonych osób czy grup społecznych. Podobne trendy widzimy w psychologii i pedagogice. Okazuje się, że najbardziej modne są te kierunki psychopedagogiczne, które promują niedojrzałe myślenie. Typową ilustracją jest popularna także w Polsce książka, której autorzy twierdzą, że „niesympatyczny sąsiad, nieuprzejmy sprzedawca, kierowca autobusu, który nie chciał poczekać, ukochana osoba, która nas odrzuciła – wszyscy ci ludzie mogą wydawać się źródłem naszej ogromnej złości czy bólu. A jednak żaden z nich nie jest prawdziwą przyczyną tego, że czujemy się zranieni. To nie ludzie czy sytuacje, w jakich się znaleźliśmy, wywołują frustrację, lęk, rozczarowanie czy irytację. To nasze myśli i postawy, związane z tymi osobami czy sytuacjami, stanowią przyczynę. Jeszcze raz przypominamy, że to nie ludzie czy zdarzenia są powodem twojego zdenerwowania i oburzenia – ranią cię jedynie własne myśli i postawy” . Czasami napotykamy w tym kontekście stwierdzenia, które są wręcz absurdalne. Przykładem może tu być następująca zasada lansowana przez niektórych psychologów: „Nic poza moimi myślami nie może mnie skrzywdzić”. Tymczasem krzywdy, jakich doznajemy czy jakie zadajemy sobie czy innym ludziom, są rzeczywistością niezależną od naszego myślenia.