- Cuda wychowawcze, które na zawsze zmieniają życie wielu ludzi młodych
- Od redakcji
- W tej rodzinie na pierwszym miejscu jest Bóg
- Dopalacze MOGĄ ZABIĆ nasze dzieci
- Wychowanie najskuteczniej dokonuje się przez świadectwo
- Zamknięcie szkoły organistowskiej w Przemyślu
- Sześć słów o miłosierdziu: „Ucałował go”
- Bajka o uczuciach
- Poradnik malżeński
- Elementy wychowawcze w biblijnej literaturze międzytestamentalnej cz.2
- Jak pomóc dziecku w zdrowym odżywianiu?
- Moc imienia
- Od zawsze w ludzkim sercu
- List do ks. Bosko (fragment)
- Cyfrowy smog
- Księża nie muszą być fajni
Poradnik malżeński
Jacek Pulikowski
strona: 24
Wychowanie człowieka jest wychowaniem do miłości. Do zdolności dawania, do bycia „bezinteresownym darem z siebie samego”. Tak, altruistyczna, nieszukająca swego miłość (do której większość ludzi nie dorasta) jest niezbędnym warunkiem szczęścia każdego człowieka.
Chciałbym rozpocząć cykl artykułów o wychowaniu od pewnych stwierdzeń ogólnych, by w pochylaniu się nad szczegółowymi problemami wychowawczymi nie zatracić widzenia spraw zasadniczych, podstawowych. Chcę jasno określić, na czym powinno polegać wychowanie i do jakiego docelowego skutku ma prowadzić. Co jest celem wychowania? Jakie są, godziwe, środki zmierzania do tego celu?
O wychowaniu mówi się często, jak o zadaniu „produkcyjnym”. Jak doprowadzić do tego, by „produkt” dziecko najbardziej odpowiadał wymyślonej przez rodziców wizji. Wiele (skądinąd pożytecznych poradników) mówi, co zrobić, by dzieci nas słuchały, by robiły to, czego my chcemy. Najlepiej, żeby uwierzyły, że chcą tego, co właśnie wymyślili dla nich rodzice. Oczywiście, rodzice muszą mieć wizję kształtowania dziecka (a ściślej wspierania rozwoju, bo dziecko samo jej mieć nie może) opartą o solidną hierarchię wartości, którą chcą przekazać dzieciom. Istnieje subtelna różnica pomiędzy sterowaniem dzieckiem, by rozwijało się wg pomysłu rodziców ku założonemu z góry celowi, a stworzeniem warunków rozwojowych i odkrywaniem wspólnie z dzieckiem jego talentów i ostatecznie powołania życiowego.
● ● ●
W pierwszym przypadku często dochodzi do manipulacji na dziecku, by zrealizować „jedynie słuszny” pomysł rodziców. Czasem rodzice próbują (zwykle nie- świadomie) realizować poprzez dzieci swe niespełnione marzenia. Symbolicznie mówiąc: babcia miała powołanie, a wnuczek poszedł do seminarium. Albo: tatuś chciał być pianistą i katuje synka wielogodzinnymi ćwiczeniami, podczas gdy synek ma talent, ale …do gry w piłkę. W drugim przypadku rodzice, stworzywszy dobre warunki rozwojowe, obserwują i odkrywają talenty dziecka. Pomagają w ich rozwoju. Pamiętam opowieść przyjaciela (zresztą doświadczonego i mądrego pedagoga – nie zawsze to idzie w parze) o tym, jak ze zdumieniem odkrywał nieprzeciętne talenty muzyczne u trójki swych dzieci. Nigdy dla nich nie planował kariery muzyków, zdając sobie sprawę, jak „trudny to chleb” i jak trudno pogodzić karierę z normalnym funkcjonowaniem rodziny. Potraktował ich talenty jako dar od Boga i pomagał w ich rozwijaniu. W pewnym momencie nawet sprzedał samochód, by kupić dobry instrument, którego domagał się wysoki już poziom muzyczny dziecka. Dwoje młodszych dzieci założyło rodziny, doczekali się licznego potomstwa i… żyją z muzyki, dobrze godząc ją z życiem rodzinnym.
● ● ●
W zasadzie wychowanie człowieka jest wychowaniem do miłości. Do zdolności dawania, do bycia „bezinteresownym darem z siebie samego”. Tak, altruistyczna, nieszukająca swego miłość (do której większość ludzi nie dorasta) jest niezbędnym warunkiem szczęścia każdego człowieka. Święty Paweł powie: …a miłości bym nie miał byłbym jak cymbał. I miał rację. Pół świata żyje jak cymbały i jeszcze… się tym chełpią. Wychowanie do miłości powinno być pociąganiem ku wartościom przez wzbudzanie zachwytu, przez dawanie własnego świadectwa życia tymi wartościami i szczęścia z tego płynącego. Generał francuski w czasie I wojny światowej powiedział: wojsko jest jak makaron, nie da się go pchać, trzeba ciągnąć. Z wychowaniem jest podobnie. Ważnym elementem wychowania jest świadomie praktykowana asceza. Wypracowana umiejętność odmówienia sobie dobrej przyjemności owocuje zdolnością przeciwstawienia się złej pokusie. Nawet symboliczny cukierek, z którego dziecko rezygnuje w Adwencie czy Wielkim Poście (kiedyś powszechne, dziś zapomniane) uzdalniał dziecko do odmowy złu. Asceza jest niemodna wobec wszechobecnego ducha (by nie powiedzieć upiora) hedonizmu. Dziś rodzice katoliccy sami kupują kalendarze adwentowe, by dziecko koniecznie codziennie zjadło czekoladkę… Oczywiście w wychowaniu potrzebna jest znajomość metod wychowawczych, umiejętność stosowania nagród i kar, ale ostatecznie argumentem dla dziecka ma być wybór dobra nie z lęku przed karą czy w nadziei otrzymania nagrody, a dlatego, że tak się godzi, że tak trzeba. Że nie przystoi człowiekowi opowiadanie się za złem, że powinnością człowieka jest stały wzrost ku wolności wewnętrznej. Ku zdolności wyboru dobra, a odrzucania zła, bez względu na pokusy, korzyści czy zagrożenia. Pełna wolność wyboru dobra i odrzucania zła (nawet za cenę życia) według przyjętej bożej hierarchii wartości czyni człowieka świętym. Daje to największy możliwy wymiar szczęścia na ziemi gwarantujący piękną realizację powołania (zarówno do małżeństwa, jak i do życia konsekrowanego) i jednocześnie płynne i bezkolizyjne przejście do „domu Ojca” – do szczęścia wiecznego. (Pokazał to przepięknie swym życiem i umieraniem Święty Jan Paweł II). Słowem, ostatecznym celem wychowania jest świętość wychowanka. Niestety, świat dzisiejszy (dopowiedzmy poddany złemu duchowi – bezbożny i wynaturzony) kusi, nie tylko młodych, wizją szczęścia przez łajdactwo i grzech, ukazując świętość jako skończoną nudę i rezygnację z wszelkich życiowych atrakcji. („Grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzeczne mają raj na ziemi”.) Przeciwstawienie się tej chorej wizji to poważne wyzwanie dla rodziców i wszelkich uczciwych wychowawców.
● ● ●
Wychowanie jest procesem, w którym na początku całkowitą władzę nad dzieckiem sprawują rodzice. Decydują o wszystkim. Czy dziecko ma leżeć na brzuszku czy na pleckach (początkowa dziecko nie potrafi samo się przewrócić). Z czasem władza rodziców powinna być świadomie przez nich samych ograniczana. Coraz więcej decyzji powinno podejmować dziecko. Wiąże się to z oczywistym niebezpieczeństwem popełniania przez nie błędów. Dlatego samoograniczanie władzy rodziców powinno być mądre i uwzględniające aktualne możliwości dziecka. W przypadku błędu dziecka, rodzice powinni mu w bólu towarzyszyć, ale w żadnym wypadku nie powinni zdejmować z dziecka przykrych skutków złej decyzji. To ważna lekcja odpowiedzialności. Tak więc dziecko, przejmując coraz bardziej władzę nad sobą samym, wdrożone jest w proces samowychowania. Bodaj czy nie najważniejszym i najtrudniejszym zarazem zadaniem rodziców w wychowaniu jest mądre wprowadzenie dziecka w samowychowanie. Samowychowanie jest tematem zapomnianym, niemalże zakazanym. Tymczasem świadomie podjęty trud wychowania samego siebie jest niezbędnym elementem osiągnięcia człowieczej dojrzałości, a tym samym szczęścia na ziemi. Z kolei dojrzałość pozwala na odpowiedzialne podjęcie wybranego powołania życiowego i wypełnienie go wiernie do końca. To niedojrzałość, a tym samym niezdolność realizacji wolą narzuconego rozumem planu życia powoduje załamanie powołania zarówno małżeńskiego, jak i kapłańskiego czy zakonnego. Dojrzały panujący nad sobą człowiek nie zdradza ani współmałżonka, ani Chrystusa, któremu świadomie i dobrowolnie ślubował dozgonną wierność. Tak więc wychowywać mamy do dojrzałości, do miłości, do świętości i w efekcie do szczęścia doczesnego i wiecznego powierzonego naszej opiece wychowanka. Nad tym, jak to robić, będziemy się zastanawiać w następnych odcinkach. ▪