facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2016 - kwiecień
Budować Kościół na ruchomych fundamentach

Ks. Paweł Kociołek, Ko. Krzysztof Gniazdowski

strona: 10



W Azji na misjach pracuje 14 polskich salezjanów i cztery salezjanki. Służą najbiedniejszym.
Bangladesz: Od stajni do cudu Brak domu zakonnego, brak kuchni, brak prądu, wszędzie brud i szczury. Taki obraz zastałem, kiedy dotarłem do nowo otrzymanej od biskupa diecezji Rayshahi i misji w Lokhikul. Zobaczyłem, że nie ma tam nic. Początkowo stajnia służyła nam jako sypialnia i dom. Martwiłem się, jak sobie z tym poradzę. Było upalne popołudnie. Wszedłem do pokrytego blachą kościoła, aby schronić się przed palącym słońcem. Po jakimś czasie do kościoła wszedł młody mężczyzna. Podszedł do mnie i zaczął dziękować za to, że jestem księdzem, że przybyłem do zapomnianego przez wszystkich miejsca. Obiecał, że będzie się za mnie modlił. Dzisiaj misja w Lokhikul jest zupełnie inna. Obecnie Lokhikul to centrum edukacji, w którym mieszka i uczy się 83uczniów. Miejsce, które tętni życiem, jak oratorium za czasów ks. Bosko. Wiara i modlitwa czynią cuda. Życie chrześcijan w Bangladeszu jest ekstremalnie biedne. Większość z nich mieszka w wioskach lub slumsach. Tylko niektórzy chrześcijanie mogą pracować. Nie mają własnych pól uprawnych. Pracują u kogoś za 1,5 euro dziennie. Kilka dni temu pomogłem znaleźć pracę jednej z kobiet z naszej parafii. Kobieta jest katoliczką, nie potrafi pisać ani czytać, mieszka w slumsach. Miała podawać jedzenie chorym jako pomoc kuchenna. Niestety, większość chorych, która przebywała w szpitalu, nie chciała przyjąć jedzenia z rąk chrześcijanki. Kobieta straciła pracę i wróciła z powrotem do slumsów. To jest Bangladesz. Salezjanie są w Bangladeszu od 6 lat. Obecnie mamy tam dwie misje w Utrail i Lokhikul oraz dodatkowe centrum w Joypurhat. Na obu misjach posługuje pięciu księży (czterech z Indii i jeden z Polski). Pracujemy w nowo powstałych parafiach. Jako salezjanie nie zapominamy o dzieciach i młodzieży. Tutejsze nastolatki wywodzą się z różnych szczepów, takich jak Garo, Saotal, Orao, Munda, Mohali, Mohanta. To wielkie żniwo, w którym ciągle brakuje robotników. Mongolia: Dziś są u nas, jutro gdzie indziej Nie mają swojego miejsca. Koczują lub wędrują. Nie przeszkadza im suchy i kontynentalny klimat Mongolii. Latem znoszą wysokie temperatury (nawet do 40°C), w zimie hartują ciało na mrozie (nawet poniżej -40°C). Przemieszczają się z miejsca na miejsce w poszukiwaniu żywności, wody albo pastwisk dla zwierząt, które hodują. W Mongolii trudno dostrzec owoce misyjnej pracy. Nomadowie nie myślą o przyszłości, budowie domu czy uprawie ogródka. Nie są zainteresowani edukacją. Żyją z dnia na dzień. Dziś są u nas, jutro znajdą zajęcie gdzieś indziej. Praca wśród mongolskiej ludności to nieustanne pożegnania i lekcja pokory. Trudno jest budować Kościół na ruchomych fundamentach. W 2013 roku Kościół katolicki w Mongolii obchodził pierwszy jubileusz, 20-lecie chrześcijaństwa w Mongolii. W tym roku będziemy przeżywać święcenia pierwszego lokalnego księdza, który studiował w Korei, a wyświęcony będzie na ziemi mongolskiej. Martwię się, kiedy myślę o dzieciach, które widzę na co dzień. Rodziny mongolskie nie dbają o swoje pociechy. Interesują się nimi tak długo, jak długo rząd wypłaca na nie skromny zasiłek socjalny. Brak przypływu gotówki jest równoznaczny z zerwaniem więzi rodzinnych. Dzieci lądują na ulicy, gdzie kradną, są wykorzystywane seksualnie albo się prostytuują. My, salezjanie, mamy tutaj dwa domy: w stolicy – Ułan Bator i w drugim co do wielkości mieście na północy – Dragan. Mamy dwie wspólnoty międzynarodowe. W Ułan Bator, gdzie obecnie pracuję, prowadzimy Szkołę Techniczną „Don Bosco” oraz dom dla chłopców ulicy. Nasza szkoła ma renomę, uczy się w niej 300 studentów. W dniu egzaminów końcowych przedstawiciele firm czekają na naszych absolwentów przed bramą szkoły. Jej ukończenie jest równoznaczne z podpisaniem umowy w prosperującej firmie. Taka perspektywa przyciąga młodych ludzi. W tutejszej kulturze odczytuję ten sukces jako prawdziwy cud. ▪


Statystyka AZJA
Gruzja - Tbilisi - Podopieczni 90; Opiekunowie adopcyjni 182
Gruzja - Tursk - Podopieczni 103; Opiekunowie adopcyjni 129
Timor – Wsch. Venilale - Podopieczni 107; Opiekunowie adopcyjni 176


Salezjanie
Bangladesz 1
Gruzja 2
Izrael 2
Japonia 6
Mołdawia 1
Mongolia 1
Nepal 1


Córki Maryi Wspomożycielki (FMA) - salezjanki
Filipiny 1
Gruzja 2
Timor Wsch. 1