- Marzę, aby wszyscy, którzy będą na nas patrzeć mogli powiedzieć: Widać, jak ci salezjanie są szczęśliwi
- Od redakcji
- Jakie gazety czytają nasze dzieci
- Peru: siostra przestępców
- Czad
- Dzieci to cud!
- Jak nie wychować narcyza
- Misjonarz z uśmiechem na twarzy Ks. Władysław Klimczyk (1893-1974)
- Bez dialogu rodzina umiera
- Trzej synowie
- Przygotowanie chłopca do roli męża i ojca
- Wychowanie do miłości...
- Jak wychowywać rodzeństwo do zgody?
- Czerwiec, to czas żniw w szkole a także i na katechezie.
- Młodych stać na czytanie
- Bezcenny elementarz Bożego Serca
- Nie da się reinkarnacji pogodzić z ofiarą Jezusa Chrystusa
- Uczmy się od kardynała Burke’a
Bezcenny elementarz Bożego Serca
s. Bernadetta Rusin
strona: 26
Młodzi nie są w stanie czytać? Zgodzić się na to, znaczyłoby przestać wierzyć w młodych i w ich możliwości.
Łatwo poddajemy się informacjom medialnym o tym, że młodzież dziś „nie czyta”, a chętniej „patrzy” i „ogląda”. Powodów jest mnóstwo: okrojony kanon lektur, bryki w miejsce książek, płaskie w treści pisma młodzieżowe, komunikatory redukujące informacje do minimum. Tymczasem filmy, filmiki, obrazki z internetu same wchodzą do głowy. Podobnie jak książki budzą emocje, kształtują poglądy i popychają do działań. Różnica polega na tym, że książki są pokarmem dla długich procesów. Ich treść przyswaja się długo, „przeżuwa” jeszcze dłużej. One trwale kształtują postawy, za którymi stoją osobiście przeżyte uczucia, przemyślane sądy, skalkulowane wybory. Natomiast lawina syntetycznych, krótkich komunikatów przelatuje przez umysł i serce szybko. Podnieca, popycha do działań, do naśladowań, do poszukiwania bratniej duszy, ale nie ma czasu, aby zostać w człowieku na dłużej, aby mu towarzyszyć, kształtować go krok po kroku. Czy to wszystko znaczy, że młodzi nie są w stanie czytać? Zgodzić się na to, znaczyłoby przestać wierzyć w młodych i w ich możliwości.
Ks. Bosko uczy wiary w możliwości młodych. Z oczywistych względów trudno szukać w jego biografii śladów konfrontacji duszpasterza i wychowawcy ze światem komunikacji obrazkowej. Jednak ważnym wątkiem w jego życiu była wielowątkowa walka o to, aby młodzi czytali odpowiednią dla nich literaturę. W jego czasach łatwo bowiem do rąk chłopców z oratorium trafić mogły gazety, pisma masońskie i lewackie, broszury pochodzące od waldensów, ośmieszające Kościół, papieża, zasady wiary. Także książki propagujące libertyński styl życia, wulgarne, z pogranicza magii i okultyzmu, pornograficzne. Łatwe w lekturze, pełne ilustracji.
Odpowiedzią ks. Bosko na te zjawiska było pisanie książek odpowiednich dla młodzieży, frapujących jak wszystko, co zakazane. Bez pomijania innych publikacji ks. Bosko, które już opisywałem na łamach „Don Bosco”, zatrzymam się dziś nad biografiami jego wychowanków, którzy przez swój sposób życia wyróżnili się i pozostali w pamięci innych. W 1859 r. ks. Bosko opublikował biografię Dominika Savio. W 1861 r. światło dzienne ujrzała biografia Michała Magone, a w1864 r. na półki księgarń trafiła książka o Franciszku Besucco. Jeśli zdamy sobie sprawę, że ks. Bosko zaczął pracę w oratorium w 1841 r., to w trzech biografiach zawarł on przekonania i doświadczenia, jakie nabył w okresie ponad 20 lat działalności. Dzięki temu są one wielkim manifestem wiary w możliwości ludzi młodych, pokazują, jak do nich dotrzeć i jak im towarzyszyć. Przede wszystkim są wyrazem przekonania o tym, że młodzi mogą czytać z pożytkiem dla swego życia. Trzeba tylko pisać dla nich.
Dlatego ks. Bosko używa w biografiach prostego języka i sytuuje akcję książek w dobrze znanym chłopcom kontekście Valdocco. Nie zatrzymuje się nad relacjonowaniem wydarzeń zewnętrznych (np. zamieszki społeczne, polityka, prześladowania Kościoła, problemy z rozwojem samego oratorium), ale z entuzjazmem relacjonuje postawy nadzwyczajnych wychowanków, które czytelnicy są w stanie naśladować. Oni chcą to robić, bo ich znają, bo odnajdują się w klimacie i miejscach, które opisuje ks. Bosko. Ale nie tylko. Święty nie jest tylko biografem swych wychowanków, on jest moralizatorem i hagiografem, który pokazuje uniwersalne przykłady do naśladowania. To, o czym pisze jest w stanie poruszyć innych młodych, tych spoza Valdocco. Mówi czytelnikom, że każdy z nich może uczynić rzeczy tak wspaniałe, jak trójka jego bohaterów. Dominik, zawsze był dobry, świetny uczeń i przyjaciel, umarł
w opinii świętości. Michał był chuliganem z małego miasteczka, ale po okresie życia w oratorium, umarł jak Dominik. Franciszek był ze wsi, był dobry, ale w oratorium rozwinął się jeszcze bardziej. Tak jak dwaj pozostali.
Nie pozwólmy, aby opinia o tym, że „młodzi nie czytają”, nie zabiła w nas wychowawczej czujności i przekonania o tym, że młodzi są w stanie czytać. To byłaby wychowawcza dezercja. Swoista deklaracja niewiary w młodzież. ■