facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2014 - marzec
Duchowa niewinność

Robert Tekieli

strona: 24



Dlaczego pan i panu podobni z taką powagą traktują różnego rodzaju śmieszne przesądy? Przecież nie może mieć wpływu na ludzki los zawiązywanie na ręku niemowlaka czerwonej wstążki czy jakieś inne zabobonne gesty. Nie mogą być groźne zabawy we wróżby w andrzejkowy wieczór. Po co ludzi straszyć. To mocno trąci ciemnogrodem.

Pewien zakonnik ze zgromadzenia braci pijarów opowiedział mi o swoich odwiedzinach na wsi u babci. W sąsiednim gospodarstwie pewnego dnia zaczęła muczeć krowa. Muczała bez przerwy. Na trzeci dzień, kiedy już wszyscy w okolicy chodzili jak na szpilkach, babka nie wytrzymała: wzięła cebrzyk, napełniła go wodą, z miotły odłamała trochę gałązek brzozowych, wrzuciła do wody, poszeptała coś, zaczerpnęła wody, poszła do sąsiada, chlusnęła na krowę i ta przestała muczeć. Zakonnik, gdy tylko babcia poszła na pole, podszedł do cebrzyka i zobaczył, że gałązki leżą na dnie. Sam odłamał kilka z miotły, wrzucił do wody, ale te pływały…
Wiejskie „czarostwo” ma realną moc. Przekonał się o tym też inny zakonnik, który wyjechał do nowej parafii na Ukrainie. Po jakimś czasie wszedł w konflikt z mieszkającą za wsią „szeptuchą”. Ta przeklęła go i zakonnik ciężko zachorował na kolana. Tak ciężko, że musiał wrócić do Polski. Po paru miesiącach jego współbracia poprosili mnie o pomoc. Zakonnik słynął bowiem ze swej świątobliwości i nikt nie mógł zrozumieć, jak to jest możliwe, by jakaś wiejska baba była silniejsza od Jezusa. Dzięki długiej rozmowie zrozumiałem mechanizm: misjonarz wychował się we wsi, w której mieszkała „szeptucha”, wiejska baba, zamawiająca mleko i odczyniająca uroki. Wszyscy się jej bali. I ten lęk kapłana, głęboko tkwiący w jego osobowości, głębiej nawet niż relacja z Jezusem, stał się furtką dla złego ducha. Przekleństwo okazało się skuteczne ze względu właśnie na to otwarcie.
Piszę o tych przejawach demonicznej mocy z jednego tylko powodu. Wszelkie przejawy okultyzmu, spirytyzmu, magii i wiejskiego „czarostwa” pojawiają się w otoczce przesądów. Ponieważ okultyzm przynosi realne szkody, nie ma co ryzykować kontaktu z przesądami, które są swego rodzaju otoczką toksycznych duchowości.
Na przykład mieszkające na Ukrainie wiejskie czarownice leją ołów na wodę przez klucz i potem wróżą z jego kształtu. Nasze andrzejkowe lanie wosku jest swego rodzaju odbiciem, cieniem prawdziwego wróżbiarstwa. Nie ma najmniejszego powodu, żeby brudzić sobie duszę przesądami. Nie są one tak duchowo szkodliwe, jak praktyki okultystyczne, ale też nie można ich lekceważyć.
Nie ma też najmniejszego powodu, żeby dawać małym dziewczynkom do zabawy lalki Monster High. I to nie dlatego, że zostaną opętane po tygodniu zabawy, tylko dlatego, żeby nie traciły duchowej niewinności. Zabawki, które przedstawiają trupki, wampirki i frankensteiny nie są bowiem najlepsze dla czterolatek. Mogą zmienić ich sposób postrzegania piękna i brzydoty. Dziecko, które zacznie postrzegać obrzydliwość jako rzecz atrakcyjną, potem łatwo stanie się czytelnikiem WITCH, a potem może sięgnąć po biblię szatana czy książki z realnym okultyzmem.
Każda ze znanych mi osób, które potrzebowały egzorcyzmów, swoje zainteresowanie „ciemną stroną” rozpoczynała od rzeczy banalnych i „niewinnych”. Za akceptacją przesądów iść mogą zabobony i okultystyczne praktyki.
Tak więc ostrzeganie przed „niewinnymi” przesądami nie jest straszeniem. Jest wezwaniem do racjonalnego traktowania współczesnej kultury i odziedziczonych obyczajów. Ktoś, kto uwierzy w sprawczą moc czerwonej kokardki, łatwiej uwierzy w możliwość odsłaniania przyszłości przez tarocistę czy w uzdrawiające moce bioenergoterapeutów. Tylko autorytet nauki w sprawach przyrodzonych i wiary w sprawach nadprzyrodzonych może nas zabezpieczyć przed zagrożeniami duchowymi, których pełno we współczesnej kulturze. ■

Ponieważ okultyzm przynosi realne szkody, nie ma co ryzykować kontaktu z przesądami, które są swego rodzaju otoczką toksycznych duchowości.