- Świętość w zasięgu wszystkich
- Od redakcji
- Szanujmy język polski
- Madagaskar: Stać się jednym z nich
- Zambia Lekcja pokory i szacunku
- Zambia Malajka znaczy anioł
- Jak wybrać wyższą uczelnię
- Nasi eksperci
- Zwycięskie powołanie Augusta Czartoryskiego
- Kultura słowa jest ważna
- Lol, czaisz o co chodzi?
- Sakrament pojednania i uzdrowienia
- Rozmowa też wychowuje
- Lekcja 3 Temat: Katecheza powinna uczyć dobrej teologii.
- Zajęcia pozaszkolne
- Słówko na ucho
- Duchowa niewinność
- ONZ nie chodzi o dzieci
Zajęcia pozaszkolne
ks. Tadeusz Jania sdb
strona: 22
Szkoła nie absorbowała całkowicie młodego człowieka, który potrzebował również rozrywki.
Średniowieczni teologowie niezbyt troszczyli się o ciało, a pierwsi humaniści, zgłodniali wiedzy, nie przywiązywali wielkiej wagi do odpoczynku ciała i ducha. Jednak od roku 1560 pojawiły się u nich nowe kierunki, takie jak zmniejszenie godzin rozkładu dziennego, wprowadzenie rekreacji pomiędzy wykładami a czasem nauki, odpoczynek po posiłku, tworzenie obszernego „boiska” dla rekreacji, przechadzka raz w tygodniu i wycieczki. Raz w tygodniu też całe popołudnie było przeznaczone na odpoczynek poza miastem.
Autor Wprowadzenia do życia pobożnego wylicza zabawy, w jakich uczestniczył w młodości: kopał piłkę i grał w palanta, bawił się w wyścigi do pierścienia, lubił także szachy i warcaby. Czy młody Franciszek oglądał czy wręcz brał udział w przedstawieniach teatralnych na terenie kolegium Clermont? Jest to bardziej niż prawdopodobne, bowiem jezuici stawali się promotorami recytacji i komedii moralnych wystawianych publicznie na jakimś „rusztowaniu” lub estradzie zbudowanej na drewnianym koźle czy nawet w kościele swojego kolegium. Repertuar opierał się przeważnie na Biblii, na życiorysach świętych, szczególnie męczenników, lub na historii Kościoła, nie gardząc scenami alegorycznymi, jak walka cnót z wadami, dialogi między wiarą a Kościołem, pomiędzy herezją a rozumem. Uważano na ogół, że widowisko tego rodzaju było tyle warte, co dobrze wypowiedziane kazanie. Zapewne dalecy byli od niektórych ówczesnych widowisk świeckich, w których „wychwala się baletników i baletnice” – jak zauważył w którymś kazaniu.
Były też jazda konna, szermierka i taniec. Ojciec, czuwając nad jego pełną formacją jako doskonałego szlachcica, nakazał mu nabywanie „sztuk szlacheckich”, także sztuki rycerskiej, w której on sam był doskonały. Przynajmniej przez dwa lata Franciszek musiał odbywać ćwiczenia praktyczne jazdy konnej, szermierki i tańca. Doświadczenie, jakie zdobył w tych dziedzinach, pozostawiło ślady w jego pismach. Tak więc w związku z jazdą konną „nowicjuszów i rzemieślników”, pokaże, jak ćwiczenie pozwala pokonywać początkowy strach. W traktacie pisze: „Młodzi chłopcy, którzy uczą się dosiadać konia, gdy poczują, że rumak zaczyna brykać, nie tylko ściskają go kolanami, lecz chwytają rękami za siodło konia, gdy są trochę lepiej wyćwiczeni, trzymają się mocno w strzemionach”. Jeśli zbyt wcześnie osiodła się konie, one „zaraz odrzucają jarzmo”; tak robią małe dzieci, które się zbyt wcześnie zmusza do takiego rodzaju postępowania, na jakie nie mają ochoty. Umiejętność „trzymania lejc” jest koniecznością tak w jeździe konnej, jak i w kontroli naszych namiętności, zwłaszcza gniewu, ale jest to trudne, bowiem – pisze dalej w traktacie – „nasz koń nie jest tak dobrze ujeżdżony, byśmy go mogli popędzać i zatrzymywać według własnego upodobania”. Autor Filotei nie bez humoru pokazuje próżność i śmieszność niektórych jeźdźców.
W tym, co dotyczy praktykowania szermierki, „walka winna być lojalna”. Franciszek Salezy miał czasami okazję do pokazania swych umiejętności w szabli podczas agresji rzeczywistych lub udawanych, ale przez całe swoje życie będzie walczył z klęską pojedynków, które często doprowadzają do śmierci człowieka.
Gdy o taniec idzie, to we Wprowadzeniu do życia pobożnego napisze, iż bale same w sobie nie są rzeczą złą; wszystko zależy od tego, jak się je wykonuje: „Wolno grać i tańczyć dla rozrywki, ale nie z zamiłowania”. Dodajmy do tych wszystkich ćwiczeń nabywanie grzeczności, dobrych manier, w sposób specjalny pielęgnowane u jezuitów, którzy przywiązywali wielką wagę do „uprzejmości”, do „skromności” i do „uczciwości”. ■