facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2014 - marzec
Zajęcia pozaszkolne

ks. Tadeusz Jania sdb

strona: 22



Szkoła nie absorbowała całkowicie młodego człowieka, który potrzebował również rozrywki.

Średniowieczni teologowie niezbyt troszczyli się o ciało, a pierwsi humaniści, zgłodniali wiedzy, nie przywiązywali wielkiej wagi do odpoczynku ciała i ducha. Jednak od roku 1560 pojawiły się u nich nowe kierunki, takie jak zmniejszenie godzin rozkładu dziennego, wprowadzenie rekreacji pomiędzy wykładami a czasem nauki, odpoczynek po posiłku, tworzenie obszernego „boiska” dla rekreacji, przechadzka raz w tygodniu i wycieczki. Raz w tygodniu też całe popołudnie było przeznaczone na odpoczynek poza miastem.
Autor Wprowadzenia do życia pobożnego wylicza zabawy, w jakich uczestniczył w młodości: kopał piłkę i grał w palanta, bawił się w wyścigi do pierścienia, lubił także szachy i warcaby. Czy młody Franciszek oglądał czy wręcz brał udział w przedstawieniach teatralnych na terenie kolegium Clermont? Jest to bardziej niż prawdopodobne, bowiem jezuici stawali się promotorami recytacji i komedii moralnych wystawianych publicznie na jakimś „rusztowaniu” lub estradzie zbudowanej na drewnianym koźle czy nawet w kościele swojego kolegium. Repertuar opierał się przeważnie na Biblii, na życiorysach świętych, szczególnie męczenników, lub na historii Kościoła, nie gardząc scenami alegorycznymi, jak walka cnót z wadami, dialogi między wiarą a Kościołem, pomiędzy herezją a rozumem. Uważano na ogół, że widowisko tego rodzaju było tyle warte, co dobrze wypowiedziane kazanie. Zapewne dalecy byli od niektórych ówczesnych widowisk świeckich, w których „wychwala się baletników i baletnice” – jak zauważył w którymś kazaniu.
Były też jazda konna, szermierka i taniec. Ojciec, czuwając nad jego pełną formacją jako doskonałego szlachcica, nakazał mu nabywanie „sztuk szlacheckich”, także sztuki rycerskiej, w której on sam był doskonały. Przynajmniej przez dwa lata Franciszek musiał odbywać ćwiczenia praktyczne jazdy konnej, szermierki i tańca. Doświadczenie, jakie zdobył w tych dziedzinach, pozostawiło ślady w jego pismach. Tak więc w związku z jazdą konną „nowicjuszów i rzemieślników”, pokaże, jak ćwiczenie pozwala pokonywać początkowy strach. W traktacie pisze: „Młodzi chłopcy, którzy uczą się dosiadać konia, gdy poczują, że rumak zaczyna brykać, nie tylko ściskają go kolanami, lecz chwytają rękami za siodło konia, gdy są trochę lepiej wyćwiczeni, trzymają się mocno w strzemionach”. Jeśli zbyt wcześnie osiodła się konie, one „zaraz odrzucają jarzmo”; tak robią małe dzieci, które się zbyt wcześnie zmusza do takiego rodzaju postępowania, na jakie nie mają ochoty. Umiejętność „trzymania lejc” jest koniecznością tak w jeździe konnej, jak i w kontroli naszych namiętności, zwłaszcza gniewu, ale jest to trudne, bowiem – pisze dalej w traktacie – „nasz koń nie jest tak dobrze ujeżdżony, byśmy go mogli popędzać i zatrzymywać według własnego upodobania”. Autor Filotei nie bez humoru pokazuje próżność i śmieszność niektórych jeźdźców.
W tym, co dotyczy praktykowania szermierki, „walka winna być lojalna”. Franciszek Salezy miał czasami okazję do pokazania swych umiejętności w szabli podczas agresji rzeczywistych lub udawanych, ale przez całe swoje życie będzie walczył z klęską pojedynków, które często doprowadzają do śmierci człowieka.
Gdy o taniec idzie, to we Wprowadzeniu do życia pobożnego napisze, iż bale same w sobie nie są rzeczą złą; wszystko zależy od tego, jak się je wykonuje: „Wolno grać i tańczyć dla rozrywki, ale nie z zamiłowania”. Dodajmy do tych wszystkich ćwiczeń nabywanie grzeczności, dobrych manier, w sposób specjalny pielęgnowane u jezuitów, którzy przywiązywali wielką wagę do „uprzejmości”, do „skromności” i do „uczciwości”. ■