- Świętość w zasięgu wszystkich
- Od redakcji
- Szanujmy język polski
- Madagaskar: Stać się jednym z nich
- Zambia Lekcja pokory i szacunku
- Zambia Malajka znaczy anioł
- Jak wybrać wyższą uczelnię
- Nasi eksperci
- Zwycięskie powołanie Augusta Czartoryskiego
- Kultura słowa jest ważna
- Lol, czaisz o co chodzi?
- Sakrament pojednania i uzdrowienia
- Rozmowa też wychowuje
- Lekcja 3 Temat: Katecheza powinna uczyć dobrej teologii.
- Zajęcia pozaszkolne
- Słówko na ucho
- Duchowa niewinność
- ONZ nie chodzi o dzieci
Madagaskar: Stać się jednym z nich
Sylwia Grzęda
strona: 10
Powoli, powoli, biały dziwaku! Tak mówią o Europejczykach mieszkańcy Madagaskaru. Zarzucają nam zbyt szybki tryb życia, ale są pokojowo nastawieni do obcych i mają wielki szacunek do misjonarzy.
Młody salezjanin został przyjęty przez Malgaszów po królewsku. Niezwykła gościnność pomogła w stawianiu pierwszych kroków. Mieszkańcy Madagaskaru są pokojowo nastawieni do obcych. Konfliktów nie rozwiązują agresywnie. Wiele rozmawiają i dochodzą do kompromisu. Postawa ta nazywa się Fihavanana, tzn. duch dialogu i pojednania.
Serdeczne nastawienie
Dla księdza Tomasza Łukaszuka współpraca z miejscową ludnością okazała się nie lada wyzwaniem. Europejczyk nie od razu rozumie schematy myślenia i działania miejscowych. – Madagaskar to jakby mały kontynent z uwagi na wielość plemion tu zamieszkujących i znacznie różniących się od siebie – opowiada. Niektóre z nich to: Sakalava, Merina czy Antemoro. Plemiona to wybuchowa mieszanka afrykańsko- -azjatycka. Ludy przybyłe kiedyś z regionów Indonezji, Arabii i Afryki są silnie powiązane z praktykami rodzimymi. Cały Madagaskar łączy otwartość na świat duchowy. Malgasze wierzą w istnienie Stwórcy, tzw. Zanahary. To pojęcie można odnieść do Boga Stworzyciela w ujęciu chrześcijańskim. Stało się ono ogromną pomocą w ewangelizacji czerwonej wyspy.
W tradycyjnych wierzeniach Malgasze składają ofiary z wołów swoim przodkom, nazywanym Razana. Kontakt ze zmarłymi jest ważnym elemen-tem życia społecznego i plemiennego. Nie brakuje
także praktyk magicznych, spirytyzmu i okultyzmu. W jednym z plemion, Antambahoaka, nowo narodzone bliźniaki są porzucane. Według nich tylko urodzenie jednego dziecka jest zgodne z naturą. Narodzenie bliźniaków przynosi nieszczęście.
Innym problemem jest kolor skóry misjonarza. Każdy biały uznawany jest za bogatego turystę, na którym można zarobić parę groszy. Na szczęście wciąż doskonalona umiejętność posługiwania się językiem malgaskim, pozwoliła zbliżyć się do mieszkańców Madagaskaru. Serdeczne nastawienie salezjanina pomagało wejść głębiej w ich świat i stać się prawie jednym z nich.
To, co szczególnie rzuciło się w oczy w postawie Malgaszów to wolniejszy tryb życia. Nie przez przypadek sami Malgasze, patrząc na białych, stworzyli powiedzenie: Mora, mora Vazaha, co się tłumaczy: powoli, powoli biały dziwaku.
Praca misyjna
Przez pierwszy rok ksiądz Tomasz pracował w mieście Fianarantsoa w południowo-zachodniej części wyspy. W roku 2005 był najmłodszym misjonarzem salezjańskim na Madagaskarze. Do okolicznych wiosek jeździł rowerem lub chodził pieszo. Bemaneviky to mała wioska na północy kraju, gdzie misjonarz pracował przez kolejne lata. – Tutaj pełniłem funkcję wikariusza w parafii, uczyłem francuskiego w gimnazjum i szukałem swojego miejsca na Madagaskarze – wspomina.
Obecnie misjonarz pracuje w Tulear na południowo-wschodnim wybrzeżu wyspy. Miasto portowe liczy około 200 tys. mieszkańców. Ksiądz Tomasz pracuje w Mahavatse, najbiedniejszej dzielnicy, gdzie salezjanie od 33 lat prowadzą parafię. Mieszkają tutaj ludzie pochodzący z wiosek, drobni rzemieślnicy i niewykwalifikowani pracownicy. Życie w Tulear nie jest łatwe. Brudne domy przypominające blaszane baraki, rozbite rodziny, młodociani przestępcy, praca nieletnich, dzieci ulicy i nastoletnie matki. Brak wody pitnej i higieny mnożą choroby.
Poza ewangelizacją salezjanie pracują na rzecz promocji ludzkiej i społecznej. Misja prowadzi szkołę alfabetyzacji dzieci oraz warsztaty z przyuczeniem do zawodu. Od niedawna placówka daje możliwość ukończenia technikum z maturą. Najubożsi mogą skorzystać z podstawowej pomocy medycznej w parafialnej przychodni. ■