- Kiedy mówię, że oddaję wam wszystko, to znaczy, że nic nie zatrzymuję dla siebie
- Od redakcji
- Jak wybrać najlepsze gimnazjum
- Bangladesz Adoptuj miłość
- Bangladesz. Szkoły w wiosce Khonjonpur
- Boliwia. Nasi wolontariusze
- Misja ojca
- Biblia podręcznik życia i wychowania
- Biblia i dzieci
- Szkoły katolickie: perspektywy i wyzwania
- Budowanie świata opartego na Ewangelii
- Szkoła księdza Bosko
- Święty Józef – ojciec i wychowawca na nasze czasy
- Diabeł tkwi w kulturze
- Módlmy się za papieża
Święty Józef – ojciec i wychowawca na nasze czasy
Zdzisław Brzęk, salezjanin
strona: 19
Ktoś zapyta, cóż ten „biblijny milczek” może nam przekazać w naszych postępowych, zglobalizowanych czasach? To prawda, że niewiele mówi, ale odpowiedzialnie i skutecznie działa, w pełni zasługując na miano wspaniałego ojca i wychowawcy.
Jest najpierw młodym, zakochanym, wrażliwym na piękno i odpowiedzialnym młodzieńcem, który umie pracować i zarabiać w pocie czoła na utrzymanie rodziny. Jest człowiekiem rzeczywistym, prawdziwym, z wszystkimi przymiotami ludzkimi w nieoczekiwanej roli męża i ojca rodziny. Jego sposób odnoszenia się do Boga, Maryi, Jezusa, świata i kultury swojego narodu jest wzorcowy. Godna podziwu jest jego zdolność do stałej i konsekwentnie sprawowanej opieki, która jednak nie blokuje planów syna. Wierny przyjętym zasadom, wiarygodny, zdecydowany, praktyczny, nie marnuje czasu na jałowe dyskursy, odważnie stawiając czoła przeciwnościom losu; zdolny przekształcić swoją seksualność w bezinteresowną, altruistyczną miłość – godna podziwu jest jego wstrzemięźliwość przy tak pięknej kobiecie, jaką była Maryja. Wychowuje Jezusa do jego miejsca w historii Zbawienia, pomaga mu stać się obywatelem świata, nadaje mu imię, chroni, uczy zawodu, wychowuje do modlitwy, do poznania życia i świata. Może nam podpowiedzieć, jak być pewnym oparciem dla dzieci opuszczonych, pozbawionych kogoś, od kogo mogłyby doznać nieco ludzkiego ciepła; zmuszonych do wzrastania w klimacie prymitywnej agresji czy poniżenia; zagubionych w swojej tożsamości. Uczy, jak do nich podejść, wyrwać je ze zgubnej rzeczywistości, a potem chronić i przywrócić światu ludzkich relacji opartych na miłości. Sam początkowo zdezorientowany, może wskazać, jak pomóc młodym w ich zwariowanym wieku dojrzewania, gdy są ogołoceni z wartości rodziny, miłości i często doświadczają przemocy różnego rodzaju. Uczy przede wszystkim, że obowiązkiem rodziców i wychowawców jest pomagać dzieciom wypełniać ich obowiązki, czyniąc to z cierpliwą miłością; pomagać im wzrastać, poświęcając im swój czas, zaszczepiając w nich wartości ludzkie i duchowe jako antidotum na toksyny zła, jakie już zdążyły przeniknąć do ich krótkiego życia. Można by rzec, że św. Józef uczy nas, jak stać się cieniem, który osłania, okrywa, który czuwa i chroni… Cieniem, który towarzyszy, osłaniając przed tymi i tym, co zagraża. Jednak nie cieniem mrocznym, ale pełnym blasku, rozświetlającym drogę w kierunku poznania siebie jako istoty, która kocha, chce być kochana i wolna. Cieniem, który stanowi tło dla idealnego obrazu znaczonego nadzieją, powoli zapełniającego się różnymi barwami mądrych czynów i działań. Tak bardzo św. Józef jest podobny do szlachetnego drzewa, którego obróbką się trudził, a może nawet do nasienia, z którego ono wyrosło, rozrosło się, wydało piękne owoce, aż po te zbawcze! Św. Józef pragnie powiedzieć naszym czasom, że nie chce być kolorowym słupem ogłoszeniowym, postępowym za wszelką cenę, który opowiada się za wszystkim i głosi wszystko, co nalepiono na jego betonowym czole!
Vitalis, fragment wiersza Św. Józef
(…)
Jako stolarz
musiał mocniej pociągnąć heblem,
aby dorastający Jezus mógł dobrze rozróżnić
między łagodnym i chropowatym sercem.
Jako cieśla
musiał dobrze przyłożyć siekierą,
aby Jezus mógł kiedyś powiedzieć,
że trzeba odrzucić, oby na zawsze,
to co zbyteczne i grzeszne.
Musiał też odrzucać zdecydowanym gestem
wszelkie kawałki drewna zbyteczne,
aby Jezus wzrastający w latach, przyzwyczajał się
powoli
do jedynie dwóch belek krzyża,
niezbędnych dla zbawienia ludzkości.