- Diabeł boi się ludzi radosnych
- Od redakcji
- Znaleźć Boga w Hobbicie
- Afryka Chłopcy z Namugongo potrzebują szkoły
- Ekwador. Szczęść Boże!
- Siostra Leokadia nie tylko wśród aniołów
- Przekleństwa demoralizują i ranią
- Jeżeli rodzice nie klną, dzieci oficjalnie w domu również tego nie robią
- Czy kibice będą zbawieni?
- Z chrześcijańskiego punktu widzenia na eutanazję zgody być nie może
- Książki ks. Bosko
- Jestem, pamiętam, czuwam…
- Hobbit nie jest bez skazy
- O miłości i nienawiści
Hobbit nie jest bez skazy
Robert Tekieli
strona: 20
Panie Robercie, cenię Pana walkę z zalewającą nas falą irracjonalizmu New Age, powracającego rodzimego okultyzmu itp. Zalew tarocistów-doradców życiowych, obecność w ogólnopolskiej telewizji uzdrawiaczy i jasnowidzów, którzy nie tylko wróżą, ale dziś również uzdrawiają on-line – widzę to wszystko. Ale co ma do tego Tolkien? Jest Pan chyba jedyną osobą, która dopatruje się w jego książkach zagrożeń. Chyba Pan przesadza. Pozdrawiam, Robert z Wrocławia
Czym jest śmierć dla dobrze ukształtowanego umysłu? Jedynie kolejną, fascynującą przygodą. To oszustwo Lucyfera, którym mami on szukających samozbawienia gnostyków od kilkunastu wieków, okazuje się i dziś skuteczne.
Katolickie portale przy okazji globalnej akcji promocyjnej Tolkiena cytują jego wypowiedzi, z których wyłania się obraz prawowiernego katolika. Zamieszczona przeze mnie na moim profilu na Facebooku wypowiedź na temat Komunii Świętej jest mądra i prawdziwa. Również cytowany przeze mnie na Fb artykuł z Frondy pokazuje go z dobrej strony – przytoczyłem te fragmenty, żeby pokazać, że ja niczego Tolkienowi nie chcę odbierać. W swoich tekstach na temat Hobbita pokazuję jedynie, że Tolkienowskie powieści mają gnostycki szkielet. Mają, nie ma bowiem dobrych czarowników. Gandalf, mając zdolności uzdrawiania, czytania myśli, władzę nad rzeczami – te same, które mają okultyści w świecie realnym (a które znam z własnego doświadczenia) – byłby otwarty na demona. Ponieważ wykraczają one poza naturę ludzką, są natomiast właściwe aniołom. Inicjacja okultystyczna zaś prowadzi do stanu fuzji, otwarcia człowieka na oddziaływanie demoniczne. Gandalf, mając te okultystyczne „dary”, nie mógłby być jednocześnie tak wspaniałym i pełnym cnót rycerzem.
Tolkien był naukowcem. Przekonanym, że odkrył język- matkę wszystkich ludzkich języków. Saga o pierścieniu i Hobbit są tylko nieistotnymi dla Tolkiena przypisami do tego słownika. Przekonania naukowe Tolkiena okazały się mrzonką. Jak wiele innych.
Dziś w okultystycznej praktyce tysiące ludzi kroczą drogami wytyczonymi przez demona. Lucyfer na przykład stworzył pułapkę „podróży astralnych”. Wędrówek poza ciałem, modnych na zachodzie OOBE. Polscy gimnazjaliści i licealiści znajdują dziesiątki stron WWW, na których są podpowiedzi, jak zostać astralnym podróżnikiem. Jak zwiedzać niezwykłe krainy, inne światy – identycznie jak Steiner.
Wróćmy do Hobbita. Napiszę w skrócie: apokaliptyczny, ostatni antychryst będzie właśnie Gandalfem. Inteligentniejszy nosiciel zimnego światła, anioł światłości piórem Tolkiena stworzył jego zapowiedź w figurze dobrego, pełnego ciepła czarownika.
Czym jest śmierć dla dobrze ukształtowanego umysłu? Jedynie kolejną, fascynującą przygodą. To zdanie spokojnie mógłby wypowiedzieć „dobry” czarownik. Mógłby, gdyby istnieli dobrzy czarownicy czy okultyści. Ale nie istnieją. Trucizna podana w smacznym cieście jest tym bardziej niebezpieczna. Fascynacja Tolkienem jest groźna dlatego, że otwiera serca chrześcijan na myślenie gnostyckie. Znam setki młodych ludzi marzących, by być jak Gandalf. I to jest pułapka fałszywego symbolu. Bo dobry mag jest niemożliwy. Jeśli uwierzę, że śmierć nie jest kresem, a dla Gandalfa nie była – zginął szary, pojawił się biały – to chrześcijaństwo jest bajdurzeniem oszalałego omleta, bo w świecie gnozy, panteizmu, monizmu niemożliwe jest Zmartwychwstanie.