- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Idea współpracownika
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Między domem a szkołą
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Wspólna troska
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Nie przyszłam żebrać o dwóję
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Doceniam ten wysiłek
- ROZMOWA Z... Rodzic nie może się bać
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Wychowawcze współbrzmienie
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- SYSTEM WYCHOWAWCZY ŚW. JANA BOSKO. Sprawa serca
- POD ROZWAGĘ. Zabawa złem
- POKÓJ PEDAGOGA. Zła przyjaźń
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- BIOETYKA. Spór o ustawy dotyczące in vitro
- DUCHOWOŚĆ. Cierpliwość i niecierpliwość
- MISJE. W Zambii
- MISJE. Przystanek Jezus
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Dzieje Apostolskie Ewangelią Ducha Świętego
- PRAWYM OKIEM. Pokusa jednego dziecka
TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
mama Ania
strona: 15
Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni. W sumie lepiej byłoby powiedzieć „wywieźliśmy na wakacje”. Juhu! Dwa tygodnie wolnego! Dzieciaki u babci, można zaszaleć. Żadnego gotowania, jemy na mieście i świetnie. No i w końcu posprzątam cały dom. I jest nadzieja, że ten sterylny porządek utrzyma się czternaście dni. Żadnego potykania się o zabawki, żadnego wyciągania brudnych portek zza kanapy. To nic, że do pracy trzeba chodzić, jakby nie było jestem na urlopie w wymiarze pół etatu! Mija godzina od moich radosnych planów na najbliższe dni, kiedy dzwoni komórka. Babcia drżącym głosem mówi:
– Przepraszam cię Aniu, ale on tak płacze, pogadasz z nim? Bo ja już nie wiem, jak go uspokoić.
W tle rzecz jasna słychać Seweryna zalewającego się łzami w niebogłosy: ”Ja chcę do mamy, ja chcę do mamy!”.
– Synu – stawiam sprawę po wojskowemu – jeśli nie przestaniesz płakać to ja cię w ogóle nie zrozumiem!
Mija dobre dziesięc minut i Seweryn się w miarę uspokaja. Pytam go, co robi Olek, bo przeczuwając nadchodzącą tragedię poprosiłam Olka, żeby pocieszał Seweryna na wypadek dramatycznej chęci powrotu do mamusi. Okazuje się, że Olek zamiast pocieszać brachola w najlepsze bawi się strażą pożarną.
– Olgierd – mówię do niego – prosiłam Cię, żebyś się zajął Sewerynem, jak będzie tęsknił za mamą.
– Tak, ale on już przestał płakać – odpala szybko moje młodsze dziecię. – A wiesz, babcia kupiła mi nową żyrafę do kolekcji.
Masz ci los, z tej mąki chleba nie będzie. Ten delikwent sprzedałby nas wszystkich.
Po pół godzinie Seweryn dzwoni jeszcze raz. Ustala, że mamy się z nim kontaktować dwa razy dziennie: rano i wieczorem. Uprzedzam, że możemy być w pracy na spotkaniu lub wieczorem w kinie. Nic to, po ustaleniach dziecku jednak widocznie lepiej, bo humor wraca.
A my dzwonimy dwa razy dziennie.