- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Czas i królestwo
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Amo ergo sum kocham, więc jestem
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Dorastanie do mądrości
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. W pobliżu
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Towarzysze drogi
- ROZMOWA Z... Kierownik czy sługa?
- ROZMOWA Z... Kierownik czy sługa?
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Kierownik duchowy
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Starszy brat
- POD ROZWAGĘ. (Nie)święta technika
- POKÓJ PEDAGOGA. Poważny problem
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- ZDROWA MEDYCYNA - BIOETYKA. Nieetyczne szczepionki
- DUCHOWOŚĆ. Droga do domu
- MISJE. Misjonarska cierpliwość
- MISJE. Kuba dziękuje
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Co wynika z natchnienia Biblii
- PRAWYM OKIEM. Dwie Polski
WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. W pobliżu
Joanna Dzieciątko
strona: 7
Któregoś razu w kilka rodzin organizowaliśmy stoisko w jednym z supermarketów. Oferowaliśmy kartki świąteczne, które sami wykonaliśmy, rękawice, ręcznie malowane kubeczki. Celem tej akcji było wsparcie fundacji, w której działamy. Wszystko trwało kilka dni. Wśród rodzin, które brały w tym udział, niemal każda miała kilkoro dzieci. Początkowo organizowaliśmy opiekę dla naszych pociech i zostawialiśmy je w domu. Szybko jednak pojęliśmy, że przecież możemy je zabierać ze sobą. Wzięliśmy dla nich kanapki, herbatę i mały stolik, przy którym mogły rysować. Ten czas okazał się bezcenny. Uczyliśmy się współpracy, było wiele głębokich rozmów. Starsze bardzo się angażowały i były świetnymi pomocnikami. Pracując, wspólnie czuliśmy, że jesteśmy w jednej drużynie.
Kiedyś myślałam, że dzieci są ciężarem. Na szczęście w porę zdałam sobie sprawę z mojego nastawienia. Wychowanie to zadanie, które każdy rodzic dostał od Boga. Celowo nie poszłam do pracy poza domem. To nasza inwestycja, która na razie ogranicza nas finansowo, ale już zbieramy owoce w zachowaniu i postawie naszych dzieci.
Stało się naszym zwyczajem, że zabieramy dzieci ze sobą wszędzie, gdzie tylko mogą nam towarzyszyć. Na zakupy, do banku czy urzędu. One uczą się, asystując nam w każdej czynności. Zwykłe domowe czynności są także świetną okazją do nauki. Biorąc udział w różnego rodzaju pracach, uczą się nie tylko ich wykonywania, ale również bacznie nas obserwują. Jesteśmy dla nich lustrem. W naszych twarzach i gestach widzą odbicie tego, kim są. Czy są akceptowane i mile widziane. Pouczenia to jedno, ale przebywanie razem daje im szansę przejąć nasz styl życia. Kiedy składam pranie z dzieckiem, sensownie wykorzystuję ten czas. Nauczyłam się już nie koncentrować na praniu, ale na córce. Ona ma 6 lat i wie, jak może mi pomagać. W czasie kiedy pracujemy, rozmawiamy. Tłumaczę jej np. dlaczego nie kupujemy słodyczy i dlaczego ciemne pieczywo jest zdrowsze od białego. Kiedy tata coś reperuje, też wykorzystuje ten czas na rozmowę z dziećmi. Synowie poznają budowę sprzętu oraz zasady bezpiecznego używania go. Uczą się utrzymywać porządek wokół siebie i doprowadzać do końca rozpoczęte czynności.
Nawet wspólnie nakrywając do stołu, zyskujemy o wiele więcej niż na najlepszych zajęciach. Właśnie wtedy dzieci zadają pytania: „Czy wojna zawsze jest zła?”, „Czy należy przestrzegać niemoralnego prawa?”, „A człowiek jest dobry czy zły?”. W każdej rozmowie staramy się doprowadzić dziecko do poznania Bożej prawdy. Nikt nie zrobi tego tak dobrze, jak my, bo mamy dostęp do jego serca. Nasze dzieci wiedzą, że są dla nas ważne. Dużo z nimi przebywając, dajemy im pewny dowód naszej miłości. Przez to, że jesteśmy dla nich dostępni, one wyrastają w poczuciu własnej wartości.
Bycie w pobliżu, gdy kształtuje się młody człowiek, to duży przywilej.