facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2010 - luty
MISJE. Kalulu Girl

Monika Laskowska SWM Młodzi Światu

strona: 18



Śpieszę, by ogłosić wielką radość – projekt Szkoły Podstawowej w Kapiri Mposhi w Zambii został szczęśliwie zrealizowany. Niedawno odbyło się uroczyste otwarcie i poświęcenie nowej szkoły, a czerwoną wstęgę przecinał sam nuncjusz Zambii i Malawi, arcybiskup Nicola Girasoli, który w ostatniej chwili zmienił swoje plany, by przybyć na naszą uroczystość.

Dzień otwarcia nowej szkoły był, nie tylko dla nas, wolontariuszy, ale i dla wielu Zambijczyków, dniem pełnym wrażeń i prawdziwej radości.

Pracowałam przy tym projekcie pół roku. Teraz patrzę z zachwytem na ten wielki, pięcioklasowy budynek, który powstał w przeciągu niespełna sześciu miesięcy. Pół roku ciężkiej pracy wielu ludzi. Kilkadziesiąt par rąk stawiało najpierw fundamenty, potem mury, w końcu kładło wieniec i dach. Dzień po dniu, w palącym słońcu i strugach deszczu.
Przypominam sobie początki – czerwiec oraz lipiec zeszłego roku i pierwsze problemy, kiedy wykopy pod fundamenty, pod wpływem dużej ilości wody gruntowej, zamieniały się w rwące rzeki, powodując zapadanie się podłoża. Pływające śmieci, brudna woda i dzielni pracownicy brodzący w błocie. W końcu jednak udało się wylać fundamenty!

Później nastąpił najprzyjemniejszy etap budowy – stawianie ścian. Obserwowanie, jak każdego dnia mury są coraz wyższe, dawało ogromną satysfakcję. Budynek rósł w oczach, a wyobraźnia pracowała. I w końcu – przykrycie dachem. To piękny moment, kiedy ma się poczucie, że budynek stanowi całość. Samo obserwowanie etapów jego konstruowania jest niezwykle interesujące. Zbijanie tras, wciąganie ich na mury, przykrywanie blachą. Potem tynkowanie, wykańczanie podłóg i sufitu. W ciągu tygodnia szare mury stają się zielonymi ścianami pięknej, nowej szkoły, której uroku dodają świeżo pomalowane, czerwone parapety. Wszystko wykonane w podobnej tonacji do sąsiadujących budynków szkolnych.

Na środku placu pojawił się maszt z zambijską flagą, która dumnie powiewała podczas zambijskiego i polskiego hymnu, które rozbrzmiały na początku uroczystości. To był jeden z tych magicznych momentów, kiedy musi zakręcić się łza w oku.
Dziś Kapiri Mposhi jest już moim domem. Zambijczycy moimi sąsiadami, przyjaciółmi, rodziną. Już nie jestem „Muzungu”, jestem Moniką. W dniu otwarcia zostałam okrzyknięta Kalulu Girl, a to dzięki mundurkowi, który postanowiłam włożyć tego dnia. Taki sam, jaki noszą uczniowie z Kalulu School.

Odsłonięcie tablicy pamiątkowej i przecięcie wstęgi to były momenty, których nie zapomnę do końca życia. I nie tylko dlatego, że są to niezwykle podniosłe chwile – ludzie biją brawo, krzyczą, błyskają flesze. Te momenty mają ważny wymiar symboliczny. Coś się skończyło. Dokonało. Powstało. Kilka kresek szkicu, które oglądałam na papierze sześć miesięcy temu, teraz stały się realnym, namacalnym dziełem, które można zobaczyć, dotknąć. Dzieło, które posłuży tysiącom zambijskich dzieci. Dla ich rozwoju, przyszłości, dla ich radości. Tę radość odczułam bardzo, kiedy po oficjalnej części, wymknęłam się z miejsca stanowiącego centrum uwagi i dołączyłam do bawiących się głośno i radośnie uczniów Kalulu School.