- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Narodziny oczekiwanego
- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Narodziny oczekiwanego
- WYZWANIA
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Czy starość się Panu Bogu nie udała?
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Czy starość się Panu Bogu nie udała?
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Dojrzali dziadkowie i roztropne babcie
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Dojrzali dziadkowie i roztropne babcie
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Bez dziadków nie ma rodziny
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Bez dziadków nie ma rodziny
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. W domu pod lasem
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. W domu pod lasem
- ROZMOWA Z... Mam czas na czytanie
- ROZMOWA Z... Mam czas na czytanie
- GDZIEŚ BLISKO. Starość
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Starość
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Ksiądz dziadek
- GDZIEŚ BLISKO. Ksiądz dziadek
- DUCHOWOŚĆ. Mądrość w kruchości
- DUCHOWOŚĆ. Mądrość w kruchości
- POD ROZWAGĘ. Mroczne techniki
- ZDROWA MEDYCYNA. Eutanazja
- POKÓJ PEDAGOGA. Zazdrość o młodsze rodzeństwo
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- MISJE. Kalulu Girl
- MISJE. Media dla rozwoju
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Czy rozumiesz, co czytasz?
- PRAWYM OKIEM. Czas powiedzieć dość!
MISJE. Kalulu Girl
Monika Laskowska SWM Młodzi Światu
strona: 18
Śpieszę, by ogłosić wielką radość – projekt Szkoły Podstawowej w Kapiri Mposhi w Zambii został szczęśliwie zrealizowany. Niedawno odbyło się uroczyste otwarcie i poświęcenie nowej szkoły, a czerwoną wstęgę przecinał sam nuncjusz Zambii i Malawi, arcybiskup Nicola Girasoli, który w ostatniej chwili zmienił swoje plany, by przybyć na naszą uroczystość.
Dzień otwarcia nowej szkoły był, nie tylko dla nas, wolontariuszy, ale i dla wielu Zambijczyków, dniem pełnym wrażeń i prawdziwej radości.
Pracowałam przy tym projekcie pół roku. Teraz patrzę z zachwytem na ten wielki, pięcioklasowy budynek, który powstał w przeciągu niespełna sześciu miesięcy. Pół roku ciężkiej pracy wielu ludzi. Kilkadziesiąt par rąk stawiało najpierw fundamenty, potem mury, w końcu kładło wieniec i dach. Dzień po dniu, w palącym słońcu i strugach deszczu.
Przypominam sobie początki – czerwiec oraz lipiec zeszłego roku i pierwsze problemy, kiedy wykopy pod fundamenty, pod wpływem dużej ilości wody gruntowej, zamieniały się w rwące rzeki, powodując zapadanie się podłoża. Pływające śmieci, brudna woda i dzielni pracownicy brodzący w błocie. W końcu jednak udało się wylać fundamenty!
Później nastąpił najprzyjemniejszy etap budowy – stawianie ścian. Obserwowanie, jak każdego dnia mury są coraz wyższe, dawało ogromną satysfakcję. Budynek rósł w oczach, a wyobraźnia pracowała. I w końcu – przykrycie dachem. To piękny moment, kiedy ma się poczucie, że budynek stanowi całość. Samo obserwowanie etapów jego konstruowania jest niezwykle interesujące. Zbijanie tras, wciąganie ich na mury, przykrywanie blachą. Potem tynkowanie, wykańczanie podłóg i sufitu. W ciągu tygodnia szare mury stają się zielonymi ścianami pięknej, nowej szkoły, której uroku dodają świeżo pomalowane, czerwone parapety. Wszystko wykonane w podobnej tonacji do sąsiadujących budynków szkolnych.
Na środku placu pojawił się maszt z zambijską flagą, która dumnie powiewała podczas zambijskiego i polskiego hymnu, które rozbrzmiały na początku uroczystości. To był jeden z tych magicznych momentów, kiedy musi zakręcić się łza w oku.
Dziś Kapiri Mposhi jest już moim domem. Zambijczycy moimi sąsiadami, przyjaciółmi, rodziną. Już nie jestem „Muzungu”, jestem Moniką. W dniu otwarcia zostałam okrzyknięta Kalulu Girl, a to dzięki mundurkowi, który postanowiłam włożyć tego dnia. Taki sam, jaki noszą uczniowie z Kalulu School.
Odsłonięcie tablicy pamiątkowej i przecięcie wstęgi to były momenty, których nie zapomnę do końca życia. I nie tylko dlatego, że są to niezwykle podniosłe chwile – ludzie biją brawo, krzyczą, błyskają flesze. Te momenty mają ważny wymiar symboliczny. Coś się skończyło. Dokonało. Powstało. Kilka kresek szkicu, które oglądałam na papierze sześć miesięcy temu, teraz stały się realnym, namacalnym dziełem, które można zobaczyć, dotknąć. Dzieło, które posłuży tysiącom zambijskich dzieci. Dla ich rozwoju, przyszłości, dla ich radości. Tę radość odczułam bardzo, kiedy po oficjalnej części, wymknęłam się z miejsca stanowiącego centrum uwagi i dołączyłam do bawiących się głośno i radośnie uczniów Kalulu School.