facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2010 - luty
POD ROZWAGĘ. Mroczne techniki

Robert Tekieli

strona: 14



Studentka prawa wchodzi na lekcję do drugiej klasy gimnazjum w Łodzi. Opowiada o szybkim czytaniu, mapach myśli i robi małe show pamięciowe. Jest to zachęta do wzięcia udziału w zajęciach z technik uczenia się. Dzieci rzucają pięćdziesiąt razy monetą: reszka, orzeł; ktoś zapisuje. Studentka zapamiętuje błyskawicznie. Zaraz potem odtwarza wszystko z pamięci: od początku, od końca i na wyrywki. Bezbłędnie. Następnie po jednokrotnym usłyszeniu imion prawie trzydziestu uczniów powtarza je bez zająknięcia. Dzieci idą na kurs i już na trzecich zajęciach potrafią zrobić to samo. Jak to wszystko pogodzić z nauką Kościoła katolickiego, skoro pan Robert Tekieli w swoich artykułach czy konferencjach zniechęca do tego rodzaju praktyk, tłumacząc je powiązaniami z New Age? Odpowiedź jest prosta: trzeba uściślić pojęcia, żeby nie wylać dziecka z kąpielą. Szybkie uczenie, techniki pamięciowe, mapy myśli, szybkie czytanie – to wszystko polega na wykorzystaniu pracy mózgu i nie jest przeciwne nauce Kościoła katolickiego. Powinniśmy uważać, aby nie mieszać pojęć i na przykład rozgrzewki mózgu żonglowaniem trzema piłeczkami nie mylić z synergią półkul mózgowych wywołaną medytacją transcendentalną. Superszybkie uczenie się słówek w języku obcym techniką słów zastępczych, to nie jest szybkie uczenie się języków metodą SITA. Organizowanie materiału do egzaminów czy wystąpień publicznych w formie map myśli, rozwiązywanie problemów metodą burzy mózgów, to nie jest neurolingwistyczne programowanie, channeling czy wschodnie ćwiczenia oddechowe. Szybkie czytanie polegające na użyciu wskaźnika, poszerzaniu pola widzenia oraz przestrzeganiu zasad lepszego wykorzystania oka, nie ma nic wspólnego z hipnozą, medytacją wschodnią, magią czy recytowaniem mantr. Zapamiętywanie metodą wizualizacji wierszy, numerów telefonów, dat, stolic świata, a nawet układu kilkudziesięciu kart do gry – to nie mroczne techniki, tylko umiejętne wykorzystanie ludzkiego mózgu i metod znanych już w starożytności. „Pamięć słabnie, jeśli jej nie ćwiczysz” – mawiał Cyceron, mówca i filozof rzymski. Pomimo trudności terminologicznych i mitów narosłych wokół szybkiego uczenia, zachęcam do trenowania swojej pamięci – jednego z najmądrzejszych darów, jakie posiadamy.

ks. Maciej Makuła SDB

Bardzo cieszę się z listu ks. Macieja. Precyzyjnie wyznaczył granicę pomiędzy technikami naturalnymi i transowymi. Ja zniechęcam jedynie do toksycznych praktyk transowych. Do medytacji transcendentalnej, channelingu, metody SITA, supernauczania, programowania neurolingwistycznego, jogi, technik buddyzmu zen, fotograficznego czytania czy świadomego śnienia. Techniki naturalne, jako naturalne właśnie, nie należą do New Age. Jeśli ktoś znajdzie w moich książkach, filmach i programach radiowych choć jedno złe słowo na temat techniki słów zastępczych, burzy mózgów czy starożytnych mnemotechnik, dostanie prezent.

New Age obiecuje, że będziemy jak bogowie. I aplikuje starodawny szamanizm ubrany w pojęcia brzmiące jak język naukowy: synchronizacja półkul mózgu, psychokineza czy telepatia. Więc tutaj w zupełności się zgadzamy. Nie ma powodu, żeby wylewać dziecko z kąpielą. Odsączyć należy tylko mroczne, brudne techniki szamańskie, zostawiając to wszystko, co jest związane z umiejętnym wykorzystywaniem ludzkiego mózgu.

Postawa zarysowana w liście ks. Macieja Makuły, przy dużej znajomości materii, może być bezpieczna. Jednak otwartość nie poparta solidną wiedzą prowadzi czasami na manowce. Weźmy choćby żonglowanie trzema piłeczkami. Na różnego rodzaju kursach na tym przykładzie pokazuje się uczestnikom, że coś, co wydaje się bardzo trudne, w istocie trudne nie jest. Ja nauczyłem się żonglowania w ciągu kwadransa. I tutaj powstaje problem. Jak wykorzystywana jest ta zmiana nastawienia adepta kursu do rzeczy trudnych? Czego przykładem ma być to przełamanie naszego ograniczenia? Prowadzący kurs, w którym uczestniczyłem, przekonywał nas, że tak jak potrafiliśmy dokonać z piłeczkami „niemożliwego”, które okazało się banalnie proste, tak MOŻEMY WSZYSTKO. Próbował nam na tym przykładzie wmówić, że człowiek ma nieskończony potencjał represjonowany przez kulturę i religię instytucjonalną. Oto podstawa zwodzenia New Age. Wizualizuj, medytując. Wszystko możesz osiągnąć. Wszystko się może zdarzyć. Wszystko.

Chcę być dobrze zrozumiany. Zapamiętywanie ciągu pojęć za pomocą łączenia ich z innym ciągiem, na przykład znanych nam symboli, jest sprytnym zabiegiem. Zadziwiająco skutecznym. I naturalnym. Nie wykraczającym poza naturę człowieka. Ale nie każde szybkie czytanie jest OK. Te techniki, które oparte są na fotograficznym czytaniu w stanie transu autohipnotycznego, są kaleczące. Są pierwszym krokiem na drodze do mediumicznego otwarcia się na rzeczywistość duchową. Szybkie uczenie się jest dziś dość szeroką dziedziną, w której techniki naturalne sąsiadują z transowymi. Na przykład supernauczanie bułgarskiego uczonego Łozanowa obiecujące nauczenie się języka obcego w dziesięć dni. W Polsce techniki te stosuje Lech Emfazy Stefański, okultysta, o którym powiedzieć, że stosuje mroczne techniki, to nic nie powiedzieć. Zatem pisząc, że szybkie uczenie się jest OK, kłamiemy. A przynajmniej: mieszamy pojęcia. Są techniki szybkiego uczenia, które można stosować bezpiecznie, są też techniki toksyczne.

Wiele osób uczestniczących w różnego rodzaju kursach, które w swej istocie nie są niebezpieczne, ale wymagają uwierzenia w pewne założenia niesprawdzone naukowo, później już z łatwością wierzy w oszustwa New Age. Że myślą można kształtować rzeczywistość bez ograniczeń. Że istnieją żyły wodne. Że kasztany pochłaniają negatywne promieniowanie ekranów komputerowych. Że odpromienniki mogą uchronić przed chorobami. Że istnieje subtelna energia przemieszczająca się w ciele człowieka wzdłuż linii meridian. Że bioenergoterapeuci wysyłają bioenergię. Że nieistniejąca substancja może leczyć oraz że im bardziej jej nie ma w specyfiku homeopatycznym, tym jest on silniejszy. Że cała wiedza o świecie zawarta jest w każdej komórce naszego ciała. Kiedy ktoś raz da się przekonać – nie kombinuj, nie roztrząsaj, doświadcz; open your mind! – może się już na tej drodze łatwo nie zatrzymać. A jakie są konsekwencje nadmiernej otwartości umysłu?

Znam małżeństwa, które rozpadły się, bo ojciec wszedł w NLP, w programowanie neurolingwistyczne. Jedna z tych tragedii miała taki scenariusz, że mężczyzna zostawił żonę i syna, przy nim zaś została córka, której wizualizując, „prostował linię życia”. Znam ludzi, którzy całkowicie zniszczyli sobie życie przez praktykowanie transowych podróży astralnych. Znam rodziny podzielone od czasu, gdy jej członkowie zaczęli korzystać z zabiegów bioenergoterapeutycznych. Znam ludzi, którzy po kursach metody kontroli umysłu według Silvy stracili zdolność do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Znam osoby opętane po jednym dniu pobytu na kursie doskonalenia umysłu. Znam dwudziestokilkuletnich mężczyzn, którzy stracili zdolność rozróżniania rzeczywistości od wytworów wyobraźni w efekcie stosowania technik świadomego śnienia. Znam osoby, które uzależniły się od amfetaminy, przerzucając się na nią z technik pozytywnego myślenia. Amfetamina dawała bowiem według nich dokładnie takiego samego „kopa” jak pozytywne myślenie w pierwszych miesiącach praktykowania go. Znam osoby, które weszły w dramatycznie toksyczny spirytyzm w wyniku praktykowania kinezjologii edukacyjnej. Wszystkie te praktyki transowe promowane są językiem udającym naukowy. NLP wręcz naśladuje język uniwersyteckich rozpraw. Pomylić się jest zatem łatwo.

Nie twierdzę, że każdy musi podejrzliwie spoglądać na wszystko, co wydaje się nowe. Ale lepiej dmuchać na zimne, niż się sparzyć. Znam współbraci ks. Macieja, którzy z autorytetem ludzi Kościoła promowali programowanie neurolingwistyczne czy kinezjologię edukacyjną. Spustoszenia w sercach i umysłach wiernych, którego byli sprawcami, nawet nie chcę sobie wyobrażać. Wybieram inną postawę. Wolę odrzucać wszystko, co ma choćby pozór zła. Zbytnia ostrożność? Gdy mówimy o zbawieniu choćby jednego człowieka, żadna ostrożność nie jest nadmierna.