- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Ten sam charyzmat, ta sama misja
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Czas na wolny czas
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Szansa na rozwój
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. W poszukiwaniu pasji
- ROZMOWA Z ... Talenty dzieci, ambicje rodziców
- GDZIEŚ BLISKO. Zajęta bursa
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Nie zmarnować wolnego czasu
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- DUCHOWOŚĆ. Niebo dla zuchwałych
- DUCHOWOŚĆ. Skrupuły
- POD ROZWAGĘ. Sporty i sztuki walki
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Książę i praczka
- MISJE. Boża siejba u podnóża Fudżi
- MISJE. Nowa szkoła w Biharamulo
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Salezjańskie pokolenia
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- POKÓJ PEDAGOGA. Czyta i czyta…
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- PRAWYM OKIEM. Myśleć rozumem, nie emocjami
MISJE. Boża siejba u podnóża Fudżi
ks. Tadeusz Soboń SDB
strona: 18
Od dwóch lat pracuję w Japonii, w kościele parafialnym w Hamamatsu, w diecezji Yokohama. Miejscowość ta słynie z produkcji instrumentów muzycznych marki Yamaha i samochodów osobowych. Hamamatsu jest miastem na wskroś nowoczesnym i prężnie się rozwijającym.
Miasto liczy około 56 tysięcy mieszkańców, w tym ponad trzy tysiące Brazyliczyków. Z racji wyjątkowo łagodnego klimatu posiada piękną i długą histrię. Dużo jest tutaj ludzi z Tokio, szczególnie starszych, z bogactwem doświadczeń życiowych, którzy po przejściu na emeryturę rozkoszują się pięknymi widokami Góry Fudżi i okolicy.
Zaletą naszej parafii jest różnorodność w jedności. W naszej świątyni na mszy św. w niedzielę gromadzą się wierni dwudziestu narodowości. Jest to zlepek kulturowy i barwna mozaika. Największą grupę stanowią Brazylijczycy. Drugą tworzą rodowici Japończcy. Trzecią grupą są Peruwiańczycy. Czwartą – Filipińczycy. Do piątej zaliczam pozostałych członków wspólnoty. Msze odprwaiamy w językach; japońskim, portugalskim, hiszpańskim i angielskim.
Nasi parafianie, imigranci, traktowani są w społeczeństwie jako obcy, jedynie we wspólnocie kościelnej są dla nas braćmi i siostrami. W Kościele nie ma podziału ludzi na kolor skóry czy narodowość. Wszyscy są dziećmi tego samego Ojca. Wspólnie wyznajemy tę samą wiarę i przystępujemy do tych samych sakramentów. Wspólnota burzy wszelkie mury wporowadzające sztuczne podziały, a w zamian wprowadza ład i harmonię. Kościół jest powszechnym sakramentem zbawienia i pragnie, aby wszyscy ludzie osiągnęli zbawienie i byli szczęśliwi nie tylko w tym życiu, ale i w wieczności. W tym celu do wszystkich wyciąga zbawczą i pomocną dłoń. Nieustannie zaprasza do swojej wspólnoty.
Ludzie, wybierając emigrację, kierują się rozmaitymi motywami i celami. Wielu opuszcza rodzinny kraj w celu zarobkowym. Przeżywam ze swoimi wiernymi dramat, jaki ich tu spotkał. Biedni i prości, a także młodzi ludzie łatwo uwierzyli oszustom, opuścili rodzinny kraj, aby zarobić i zapewnić sobie i rodzinie lepsze warunki na obcej zmiemi. Kiedy przybyli na miejsce, mające opływać w przysłowiowy „miód i mleko”, nierzadko spotkało ich gorzkie rozczarowanie, owocujące depresją i rozpaczą.
Jak dom wybudowany z kart za podmuchem wiatru lub małej nieuwagi ulega rozsypce, tak na naszych oczach runął bożek ekonomii. Okazał się kolosem na glinianych nogach, szkieletem bez ducha. Jezus od samego pocztąku przestegał swoich uczniów; „nie samym chlebem żyje czlowiek, lecz słowem, które pochodzi od Dobrego Ojca”, ”beze mnie nic uczynić nie możecie”.
Dziś wielu braci Brazylijczyków, Peruwiańczyków padło ofiarą kryzysu. Rodziny zostały pozbawione pracy i mieszkań. Dzieci nie mogą uczęszczać do szkół, gdyż nie ma czym zapłacić. Nędza i ubóstwo zatacza nad nimi coraz to większe i ponure widmo. Dzieci i młodzież popadają w coraz to większy pesymizm. Tracą zaufanie do dorsłych i kierujących państwami.
W ubiegłym roku Japończycy obchodzili setną rocznicę wysłania pierwszych emigrantów do Brazylii. Dzięki jednemu z naszych wsółbraci mogłem zapoznać się z historią tamtych lat. Były one naznaczone cierpieniem, tragedią i dramatem ludzkiego życia. Niejeden okłamany i oszukany Japończyk popełnił samobójstwo. Po stu latach historia prawie dosłownie się powtórzyła, z tą różnicą, iż tym razem ofiarą padli Brazylijczycy i inne narodowości, ale także i sami Japończycy.
Ludzie wykorzystani, porzuceni jak rozbite naczynie, dotknięci bolesnym losem przychodzą do nas i proszą o pomoc doraźną. My zaś na ich rozpaczliwe głosy odpowiadamy słowami i czynem. „Nie odwracaj twarzy od żadnego biedaka, a nie odwróci się od ciebie oblicze Boże”. W tym celu zwaracamy się do ludzi dobrej woli, aby przyszli im z pomocą. Otrzymujemy pomoc od wielu dobrych i szlachetnych ludzi w postaci paczek żywnościowych. Ocieramy łzy płaczących dzieci i załamanych rodziców. Razem z nimi czekamy na radosny i pogodny dzień zmiany ich sytuacji. Ośmielamy się prosić naszych braci w wierze o wsparcie modlitewne, abyśmy w ten sposób „jedni drugich mogli dzwigać brzemiona”. Za ten gest płynący z serca czeka nas wielka nagroda.
Pozdrawiam i życzę Bożego błogosławieństwa.