- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Ten sam charyzmat, ta sama misja
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Czas na wolny czas
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Szansa na rozwój
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. W poszukiwaniu pasji
- ROZMOWA Z ... Talenty dzieci, ambicje rodziców
- GDZIEŚ BLISKO. Zajęta bursa
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Nie zmarnować wolnego czasu
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- DUCHOWOŚĆ. Niebo dla zuchwałych
- DUCHOWOŚĆ. Skrupuły
- POD ROZWAGĘ. Sporty i sztuki walki
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Książę i praczka
- MISJE. Boża siejba u podnóża Fudżi
- MISJE. Nowa szkoła w Biharamulo
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Salezjańskie pokolenia
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- POKÓJ PEDAGOGA. Czyta i czyta…
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- PRAWYM OKIEM. Myśleć rozumem, nie emocjami
WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. W poszukiwaniu pasji
Ewa Rozkrut
strona: 7
Tak mnie, jak i chyba wszystkim rodzicom, zależy na tym, by dzieci dobrze się rozwijały i należycie wykorzystały dary, którymi obdarzył je Bóg. I na miarę naszych możliwości planujemy im różnego rodzaju zajęcia pozalekcyjne, aby ułatwić im w przyszłości zdobycie dobrego wykształcenia, a co za tym idzie – zawodu. Zatem zapisujemy je na języki obce lub naukę gry na instrumencie; na basen, taniec… mnożyć można bez końca. Dzieci albo się temu poddają, bo akurat zajęcia im się podobają, albo też nie chcą zawieść rodziców lub nie mają siły bądź odwagi protestować.
Niejednokrotnie słyszałam: „Ja nie mogłam jeździć na kolonie, to ty będziesz”, albo „Nie mogłam się uczyć grać na pianinie, ale ty pójdziesz na lekcje.” Ale czy dziecko tego naprawdę chce? Wydaje mi się, iż pod płaszczykiem troski, ukrywane są nasze niespełnione marzenia, ale one muszą być przede wszystkim pragnieniami naszych dzieci! Zatem najlepiej, zanim zapiszemy je na cokolwiek, zapytajmy, co chciałyby robić? Szczęście, gdy dzieci wiedzą, czego chcą i potrafią łatwo sprecyzować swoje pasje. Gorzej, jeśli trzeba trochę pokombinować.... Wtedy trzeba je po prostu poobserwować albo porozmawiać z nauczycielem, co zaproponowałby dla nich. Jeszcze trudniej, gdy nasze pociechy łatwo zapalają się do czegoś, a później szybko się nudzą.
Jestem mamą sporej gromadki, wiele trudu kosztowała mnie nauka szanowania dziecięcej autonomii, pozwalanie im na popełnianie błędów, dokonywanie nie do końca przemyślanych wyborów. I mogę powiedzieć, że najskuteczniejszym sposobem niemarnowania czasu, jest wspólne zastanowienie się, co one mogłyby robić. Wiadomo, szkoła wypełnia kilka godzin w ciągu dnia, następnie jest odrabianie lekcji i co później? Zapewne trzeba zarezerwować czas na jakieś zajęcia domowe, wypełnianie obowiązków, nie można o nich zapomnieć, dopiero później powinien być czas na jakieś hobby. Nie odwrotnie. Sama kiedyś też chciałam zapewnić swoim dzieciom różne rzeczy w myśl powiedzenia, że skoro ja nie miałam , to ty będziesz… Na szczęście szybko przejrzałam na oczy.
Jeśli chodzi o hobby, którego realizacja wymaga nakładu finansowego, to warto poczekać… Niech dziecko trochę potęskni i poprosi, da coś z siebie. Wówczas okaże się, czy to tylko chwilowa zachcianka, czy prawdziwa pasja. No i co zrobić, jeśli dziecko po niedługim czasie uczęszczania zrezygnuje z zajęć i nie potrafi podać przekonywujących powodów swojej decyzji? Moja córka zaczęła niechętnie chodzić na wybrane przez siebie zajęcia. Po pewnym czasie robiła to wyłącznie dlatego, że lubiła instruktorkę, natomiast w ogóle ich nie wykorzystywała. Szczerze powiedziałyśmy sobie, co o tym myślimy. Zaproponowałam najpierw zmniejszenie czasu poświęcanego na lekcje, a gdy i to nie pomogło, zaprzestałyśmy ich kontynuowania. Chcę podkreślić, że najtrudniejsze dla mnie było pozbycie się własnych ambicji. Pomogła mi świadomość, iż dziecko w szkole podstawowej naprawdę ma prawo do poszukiwań, bo jakże inaczej tego dokona, jeśli nie poprzez metodę prób i błędów. Musi sprawdzić, co jest dla niego, a co nie.