- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - Na rzecz życia
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Krok z tyłu o towarzyszeniu na drogach powołania
- LISTY
- WYCHOWANIE. Rozeznać i wytrwać
- OKIEM RODZIA. Wychowanie do powołania
- ROZMOWA Z... Elżbietą Bartkowską
- GDZIEŚ BLISKO. Po prostu dom
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Salezjanki
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- DUCHOWOŚĆ. Adwent znaczy przyjście
- DUCHOWOŚĆ. Msza trydencka
- POD ROZWAGĘ. Pseudoterapia Berta Hellingera
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Poznajmy się
- MISJE. Misja sióstr
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Jubileusz
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE. Pogrzebień
MISJE. Misja sióstr
s. Grażyna Sikora FMA
strona: 18
Początki misyjnego dzieła Córek Maryi Wspomożycielki sięgają 8 września 1877 r. Dokładnie 130 lat temu ksiądz Bosko napisał do sióstr w Mornese, że Bóg powołuje je do pracy na misjach. Była to niezwykła wiadomość, zważywszy na fakt, że Zgromadzenie istniało zaledwie od 5 lat.
Wśród sióstr zapanowała ogromna radość. Niemal wszystkie zgłosiły swą gotowość do wyjazdu. Ponieważ trzeba było napisać podanie, siostry prześcigały się w ukazaniu swoich motywacji i ubraniu ich w takie słowa, które nie pozostawiałyby cienia wątpliwości, że to właśnie ta osoba powinna znaleźć się w gronie szczęśliwców. Wybranych zostało sześć, trzy najmłodsze miały po 17 lat, najstarsza 24. Wyruszyły statkiem z Genui 14 listopada 1877 r. Ich celem był Urugwaj. Do portu w Montevideo dotarły 12 grudnia. Marzyły o pracy wśród Indian, ale najpierw podjęły apostolat wśród emigrantów. Nie przestraszyły się biedy, trudów i śmierci, która zabierała wiele z nich w kwiecie wieku. Otwierały szkoły, kolegia, oratoria, centra alfabetyzacji i formacji zawodowej, zwłaszcza dla dziewcząt.
Potem była Argentyna i praca wśród Indian patagońskich, następnie Chile, wyspa Dawson i praca pośród Onasów w Ziemi Ognistej. Były pierwszymi siostrami zakonnymi, które dotarły na biegun południowy. Po Ameryce przyszedł czas na Afrykę, Azję, Oceanię.
Misjonarki z Polski
W listopadzie 1922 r. pierwsze salezjanki rozpoczęły pracę w Polsce. Były to bardzo trudne czasy. Potrzeby w kraju były ogromne. Nadzieją były dziewczęta, które fascynował duch księdza Bosko i Matki Mazzarello, i które wstępowały do Zgromadzenia oddanego bez reszty dobru ubogich i zaniedbanych dzieci i młodzieży. Wśród zgłaszających się dziewcząt były i takie, które pragnęły wyjechać na misje.
Po 7 latach pracy sióstr w Polsce pierwsza misjonarka wyruszyła w daleki świat. Była to s. Maria Dubiel. Miała 27 lat, gdy 11 października 1929 r. udała się do Patagonii, ziemi wyśnionej przez księdza Bosko. Nigdy już Polski nie odwiedziła, podobnie zresztą jak młodziutka s. Teresa Taszarek. Zaledwie parę miesięcy po pierwszych ślubach wyjechała najpierw do Syrii, a potem do Izraela, gdzie pracowała przez 46 lat. Pochodziła z rodziny, w której spośród trzynaściorga dzieci, dziesięcioro obrało życie zakonne.
Za pierwszymi misjonarkami pojechały następne. Ich nową ojczyzną stawały się kraje w Ameryce Południowej i Środkowej, w Afryce i Azji. Od 1990 r. Córki Maryi Wspomożycielki rozpoczęły pracę apostolsko-wychowawczą na terenach dawnego Związku Sowieckiego: na Białorusi, w Rosji, Gruzji i na Ukrainie. Posługują tam głównie przy parafiach, obejmując troską duszpasterską i katechizacją dzieci, młodzież i dorosłych, pozbawionych przez długie lata zarówno kapłanów, jak i świątyń.
Dzisiaj
Obecnie Córki Maryi Wspomożycielki pracują w 90 krajach świata na wszystkich kontynentach. Specyfika ich pracy misyjnej wypływa z charyzmatu salezjańskiego. Misjonarki obejmują troską wychowawczą dzieci i młodzież, ofiarują im wychowanie integralne w przedszkolach i szkołach wszelkiego typu, od szkół podstawowych poprzez średnie, szczególnie zawodowe, aż po uniwersytety. Wychodzą naprzeciw potrzebom dzieci i ludzi młodych, zwłaszcza opuszczonych i ubogich poprzez otwieranie oratoriów młodzieżowych, internatów i burs, prowadzą także działalność katechetyczną, niosą posługę sakramentalną w odległych stacjach misyjnych, prowadzą domy dla dzieci ulicy, głównie dla dziewcząt oraz różne dzieła promocji społecznej, tworzą ośrodki wychowawcze dla najuboższych na peryferiach wielkich miast, współpracują z organizacjami pozarządowymi, są głosem w obronie pokrzywdzonych, prowadzą centra pomocy medycznej i przychodnie. Są tam, gdzie dzieci i młodzież ich potrzebują. Ofiarowują im miłość, wychowują na „uczciwych obywateli i dobrych chrześcijan”.
Wśród tej rzeszy salezjanek misjonarek jest 35 Polek. Pracują w 15 krajach: w Brazylii, na Kubie, w Kamerunie, Kenii, na Madagaskarze, w Rwandzie, Sudanie, na Wybrzeżu Kości Słoniowej, w Zambii, Gruzji, Indiach, na Timorze, Białorusi, w Rosji i na Ukrainie. Dwie siostry przygotowują się do pracy na misjach.
Wiele dzieci z niecierpliwością oczekuje na rok szkolny, ponieważ są zmęczone pracą i wychowywaniem młodszego rodzeństwa. Podobnie jak w ubiegłym roku, dzieci otrzymały tornistry z przyborami szkolnymi, ale po raz pierwszy nasza szkoła ma fartuchy dla wszystkich – uczniowie wyglądają bardzo ładnie. Ponadto ulepszyłyśmy szkołę krawiecką, zakupiłyśmy pomoce dydaktyczne i wyposażyłyśmy klasy w ławki.
s. Krystyna Soszyńska FMA
Madagaskar
Nasza misja nad rzeką Icana, dorzeczem górnego Rio Negro, sąsiaduje z bardzo licznymi wioskami indiańskimi ze szczepu Baniwa, wyznającymi różne religie protestanckie. Pojawiły się one w ubiegłym wieku wskutek bardzo nietypowej ewangelizacji Indian… Dzisiaj Indianie zaczynają zbliżać się do nas, do naszej szkoły, do ambulatorium. Potrzebują naszej pomocy. Obserwują nas i nie zauważają tego, o co byliśmy pomawiani. Jednak dystans wciąż jeszcze istnieje. Tak samo jest z moimi pacjentami. Przyjmuję ich z otwartym sercem, udzielam porad i daję potrzebne leki. Odchodzą zadowoleni, patrzą na mnie z wdzięcznością, ale zawsze z pewną rezerwą.
s. Alina Sienkiewicz FMA
Brazylia
Na Timorze Wschodnim jest wciąż wiele sierot. Skazuje to dzieci na biedę, niedożywienie i choroby, przede wszystkim gruźlicę i malarię. Średnia długość życia nie przekracza tu 44 lat. Dzięki opiece z naszej strony, sieroty lub półsieroty z biednych rodzin okręgu Baucau mają możliwość ukończenia szkoły podstawowej (6 lat) i szkoły średniej (3 lata). Przez to uwalniają się z poniżającej biedy i zaniedbania społecznego.
s. Joanna Goik FMA
Timor Wschodni
W tej chwili nauka idzie na całego. Nie jesteśmy w stanie pomieścić wszystkich dzieci. W ubiegłym roku zorganizowałyśmy na podwórku dwie klasy. Mamy też przedszkole (ponad 80 dzieci) i nie mamy sali dla nich. Jest też 130 starszych dzieci, które ze względu na wiek nie zostały przyjęte do szkół państwowych. U nas rozpoczynają naukę. W ciągu roku przerabiamy dwie klasy. Jest to dla nich wielka pomoc w uchronieniu się od życia na ulicy. Nasi uczniowie codziennie otrzymują śniadanie, jest to często jedyny ich posiłek. U nas każde dziecko musi być objęte pomocą. Każda pomoc, którą otrzymujemy, dosłownie ratuje czyjeś życie.
s. Teresa Roszkowska FMA
Sudan