facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2007 - grudzień
LISTY

Czytelnik

strona: 5



Jestem ojcem jednego z uczniów szkół salezjańskich. Do moich rąk trafił numer 7/2007 Don BOSCO i od razu zainteresował mnie artykuł zatytułowany „Kolczyk w uchu, czyli o wartościach w salezjańskim wychowaniu”. Kilkakrotnie przeczytałem uważnie cały tekst, jednak wciąż zastanawia mnie kilka kwestii. Byłbym zobowiązany, gdyby Autor tekstu, ks. Jacek Ryłko, znalazł trochę czasu i wyjaśnił owe zagadnienia. (…) Interesują mnie następujące sprawy:
1. W tekście pojawiło się zagadnienie Konstytucji salezjańskich. Zastanawia mnie, czy jest to tylko luźny zbiór zasad czy też odgrywa taką rolę, jak konstytucja państwa, i zasadom tym musi się podporządkować każda placówka.
2. Jak to jest z tą wolnością? W początkowej części artykułu szanowny Ksiądz agituje za daniem wolności uczniom (w granicach rozsądku oczywiście) i pozwoleniem noszenia kolczyków etc. Natomiast pod koniec tekstu, jakby Ksiądz wycofywał się ze swoich twierdzeń. Muszę przyznać, że nieco pogubiłem się w tym wszystkim.
3. Na koniec chciałbym prosić Księdza o ustosunkowanie się do całości artykułu. Czy Ksiądz opowiada się za ograniczaniem uczniów czy za dawaniem im swobody poprzez miłość i dobro (…)?
Mam nadzieję, że mój list nie jest zbyt napastliwy. Byłbym wdzięczny za odpowiedź i z góry dziękuję.

Szanowny Panie!

Wcale nie uważam, żeby Pana list był napastliwy, wręcz przeciwnie, jestem Panu wdzięczny za te pytania, które pozwolą mi nieco rozszerzyć swoją wypowiedź na temat wartości w salezjańskim wychowaniu. Rozumiem Pana niepokój i wątpliwości, które także ogarniały wiele osób w czasach księdza Bosko. Poważne zastrzeżenia budziły jego metody wychowawcze i nieprzewidziane skutki, do jakich niewątpliwie mogło dojść.

Pozwolenie wychowankowi na to, co mu się podoba, zawsze niesie ze sobą pewne ryzyko, gdyż trudno przewidzieć, jak wychowanek wykorzysta swoją wolność, ale bez podjęcia tego ryzyka, może zaistnieć jeszcze większe niebezpieczeństwo, że nigdy nie zdoła się nawiązać szczerych relacji, nigdy nie nastąpi prawdziwy proces wychowawczy. O tym decyduje najczęściej pierwszy wychowawczy kontakt, który – jak mówią nasze Konstytucje – nawiązuje się z wychowankiem na takim stopniu, na jakim znajduje się rozwój jego wolności (artykuł 38).

I tu właśnie – jak mi się wydaje – rodzą się Pana trudności i obawy dotyczące wolności w wychowaniu. Wolność nie jest czymś stałym i niezmiennym. Podlega ona rozwojowi wraz z osobowym rozwojem wychowanka, który przechodzi przez kolejne etapy. Pierwszym etapem jest wolność rozumiana jako niezależność (wolność „od”), następnym – wolność jako samodzielność (wolność wyboru), w końcu przychodzi wolność jako odpowiedzialność (wolność „do”, wolność dojrzała).

Pana wrażenie, że najpierw jestem za wolnością w wychowaniu, a pod koniec artykułu jakbym się z tego wycofywał, spowodowane jest być może tym różnym rozumieniem wolności, a raczej – różnym stopniem jej rozwoju. Człowiek dojrzały i odpowiedzialny nie będzie już przywiązywał wagi do „głupiego” kolczyka w uchu jako wyrazu swej niezależności, lecz odkryje inne, o wiele głębsze przejawy swojej wolności, które zafascynują go u wychowawcy. Nie będzie żałował swego kolczyka na rzecz radości z uczynienia czegoś dobrego. Stąd zasadnicze pytanie przywołanego w artykule dyrektora szkoły salezjańskiej: „Czy rzeczywiście kolczyk pomoże ci być dobrym?”. Pozwolenie na noszenie kolczyka nie koncentruje się więc na samym kolczyku (czy go można nosić czy nie), lecz na dobru (czy to pomoże ci się stać dobrym).

Właściwe rozumienie wolności zawsze zakłada istnienie wartości (dobro). Wolność sama w sobie jest smutna i pusta. Wychowanek – dzięki mądremu wychowawcy – sam się o tym po pewnym czasie przekona, i sam – bez przymusu i sztucznych nacisków – zdejmie swój kolczyk. Dlatego wraz z księdzem Bosko jestem zwolennikiem dawania wychowankom swobody w momencie nawiązywania relacji wychowawczych. To w żadnym wypadku nie oznacza opowiadania się po stronie liberalistycznej koncepcji wychowania, lecz chodzi tylko o wykluczenie przymusu i sztucznego ograniczania wolności, gdyż jest to walka z wiatrakami. Ksiądz Bosko daje wszystkim wychowawcom taką zbawienną radę: róbcie wszystko, aby młodzież was pokochała, a wówczas będzie was chętnie słuchała i naśladowała.

Tak mówi ksiądz Bosko, tak mówią Konstytucje salezjańskie, które nie są tylko luźnym zbiorem zasad nakazujących takie czy inne postępowanie, lecz są regułą życia, wskazującą na naszą duchowość i wypływające z niej nasze przekonania i postawy życiowe. Nie ma więc ona charakteru formalnego i prawnego, lecz duchowy i moralny – tzn. wymaga od nas, abyśmy się stali ludźmi wielkiego ducha i wielkiego serca, gdyż tylko wówczas będziemy w stanie sprostać wysokim wymaganiom wychowawczym.

Serdecznie Pana pozdrawiam i życzę wszelkich łask Bożych w dalszej współpracy z salezjanami.

ks. Jacek Ryłko SDB