- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - Młodzi i święci
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - Katecheza potrzebna od zaraz
- WYCHOWANIE - Kiedy poluzować
- UWAGI PSYCHOLOGA
- GDZIEŚ BLISKO - Jak uczyć religii w szkole
- ROZMOWA Z... - Zarośnięte ścieżki do parafii
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE - Jaciążek
- RODZINA SALEZJAŃSKA - U nas w Kopcu
- W ORATORIUM - Sposób na multimedia
- W ORATORIUM - Animator w grupie – potwierdzenie i rola cz. II
- MISJE - Wieści z Nkhotakota
- MISJE - Podaruj siebie
- DUCHOWOŚĆ - Niemocny Wszechmogący
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO - Katecheta
- SZKOŁY SALEZJAŃSKIE
DUCHOWOŚĆ - Niemocny Wszechmogący
ks. Andrzej
strona: 18
Czy Bóg może stworzyć kamień tak duży, że nie mógłby go podnieść? – miał z ironią zapytać Einstain, przekonany, że każda odpowiedź zaprzeczy Bożej wszechmocy. Czy Bóg może nie móc? Czy Wszechmogący może okazać się słaby? A jednak do rozwiązania tego „problemu” nie potrzeba żadnej logicznej ekwilibrystyki. Odpowiedź jest banalnie prosta, brzmi: „tak”.
Jezus jest objawieniem Twarzy Boga. Kiedy Filip prosi: pokaż nam Ojca, Jezus odpowiada: Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. W Jezusie Bóg daje się poznać, pokazuje jakim jest naprawdę. A niemal całe życie Jezusa – od momentu narodzin aż do krzyżowej śmieci, jest ukazaniem się Boga nie w mocy, ale w słabości. Mimo że moc tę posiada, co udowadnia lecząc chorych, rozmnażając chleb, wyrzucając złe duchy, a przede wszystkim powstając z martwych, wobec ludzkiej wolności jest zaskakująco bezbronny. Dla dobrych Jego słabość jest okazją zaopiekowania się, ugoszczenia, wyrażenia Mu swej miłości, złym pozwala się zdradzić, skazać w niesprawiedliwym procesie, przybić do Krzyża. Krzyż jest owym kamieniem z zagadki Einsteina. Ludzie, których stworzył, obdarzył wolnością i miłością, przygnietli Go ciężarem swoich grzechów. Nie bronił się, wiedział na co się decyduje. Jego Wszechmoc wyraziła się w wolności i pokorze dobrowolnego przyjęcia z ludzkich rąk tak okrutnego losu.
Na ogół kiedy myślimy o Bogu, widzimy Go jako wszechmocnego, wszechwiedzącego. W rzeczywistości Bóg przychodzi do człowieka w słabości. W sakramentach przychodzi w chlebie, słowie, kapłanie, współmałżonku – czasem trzeba naprawdę wielkiej miłości, aby dostrzec w nich Boży obraz. Dopóki jesteśmy małymi dziećmi, symbolem Boga są dla nas rodzice – wydają się wszechmocni i wszechwiedzący. Kiedy wchodzimy w dorosłość Bóg przychodzi jako dziecko – bezbronny, skazany na naszą gotowość bądź niegotowość do miłości. Kiedy patrzymy na dzieło życia św. Jana Bosko wydaje się nam, że to on był dla swoich chłopców obrazem Boga – dał im wiele – wiarę, dom, szkołę, zabawę, miłość. A jednak ksiądz Bosko mógł się uświęcić, bo zrozumiał, że za dziecięcą nieporadnością kryje się prawdziwy Bóg.
Uznanie słabości jest warunkiem każdego wzrastania. Otwieramy się przed innymi nie wtedy kiedy się chwalą, ale kiedy przyznają się do własnych słabości. Kiedy się chwalą, my też chcemy się pochwalić – zaczynamy się licytować, rywalizować w osiągnięciach, ale wiemy, że to tylko niewielka część prawdy o nas. Kiedy przyznajemy się do słabości, narażając na skrzywdzenie, odkrywamy, nierzadko ze zdumieniem, ludzką wdzięczność – jesteś taki sam jak ja, masz to samo co ja. Jesteś mi bliski.
A wszechmogący Bóg jest nam bardzo bliski. Podzielił się z nami słabością bez granic – miłosierny pozwolił nam wyświadczać Mu miłosierdzie.