- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - Rządzić znaczy służyć
- WYZWANIA
- W ORATORIUM - Odkrywanie powołania
- WYCHOWANIE - O czułości i cierpliwości
- UWAGI PSYCHOLOGA
- ROZMOWA Z... - Nie tracąc z oczu tego co najważniejsze
- GDZIEŚ BLISKO - Salezjański Ślad na KUL-u
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE - Bydgoszcz, wspólnota św. Marka
- RODZINA SALEZJAŃSKA - Ksiądz Bronisław Markiewicz, nowy błogosławiony Rodziny Salezjańskiej
- W ORATORIUM - Sposób na samodzielność
- W ORATORIUM - Animator w grupie - potwierdzenie i rola
- MISJE - Tydzień charyzmatyczny w Malawi
- MISJE - Misja Miłosierdzia dla całego świata
- DUCHOWOŚĆ - Niecierpliwa modlitwa o cierpliwość
- LISTY
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO - Świat nauki
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- SZKOŁY SALEZJAŃSKIE
WYCHOWANIE - O czułości i cierpliwości
Ewa Rozkrut
strona: 5
Nie tak dawno znalazłam się w naprawdę pięknym miejscu. Zamieszkałam w domu rekolekcyjnym, który mieści się w pałacu z połowy XIX wieku otoczonym ogromnym parkiem. W pałacowej kaplicy był obraz Matki Bożej Łaskawej. Maryja na rękach trzyma Jezusa z kłosami w dłoniach. To znak Eucharystii. Bardzo przemówiła do mnie sytuacja przedstawiona na obrazie. Matka i Syn są blisko siebie, ona przytula Jezusa, jednak na tyle dyskretnie, by mógł bez przeszkód obserwować otoczenie. Chłopiec jest szczęśliwy, nieskrępowany matczyną kontrolą i nadmierną opieką. Maryja na obrazie tuli Jezusa z ogromną czułością, tak jakby nie chciała uronić żadnej chwili. Miałam wrażenie, iż każdą minutę wspólnie spędzonego czasu zachowywała w swoim sercu, po to by móc się nimi cieszyć w przyszłości, przywołać je w tych latach życia, kiedy zagoszczą ból i łzy.
Nie potrafiłam odejść od obrazu, chętnie też do niego powracałam.
Swoje dzieci również przytulałam w ten sposób. Czułam ich ciepło, zapach, radość i miłość bijącą z każdej komórki małego ciałka. Usiłowałam przypomnieć sobie to wszystko i to, jak bardzo byłam wtedy szczęśliwa. Uśmiechałam się do swoich wspomnień. Kontemplowanie obrazu dało mi wiele do myślenia. Może uda mi się wyciągnąć właściwe wnioski.
W dwudziestym pierwszym wieku żyje się szybko. Dorośli wyznaczają sobie wielkie cele, nie ma czasu na celebrowanie choćby najmniejszej chwili spędzonej ze swoimi bliskimi. Jakoś podświadomie poddajemy się takiemu stylowi, a może wydaje się nam „trendy”? Upływ czasu jest nieunikniony, staramy się go dogonić, zatrzymać w różnych dziedzinach. Zdarza się, że brakuje nam cierpliwości i przyspieszamy pewne decyzje dzieci, nie dajemy im czasu na przemyślenie swojego postępowania; raczej oczekujemy natychmiastowego wyciągnięcia wniosków, które sami podsuwamy. Taka reakcja nie zagwarantuje jednak trwałej, pożądanej zmiany. Raczej warto poczekać. Zatrzymać się. Wyhamować.
Ciekawa jestem, na ile te przemyślenia sprzed obrazu Matki Bożej Łaskawej wpłyną na moje relacje w rodzinie...