- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - Rządzić znaczy służyć
- WYZWANIA
- W ORATORIUM - Odkrywanie powołania
- WYCHOWANIE - O czułości i cierpliwości
- UWAGI PSYCHOLOGA
- ROZMOWA Z... - Nie tracąc z oczu tego co najważniejsze
- GDZIEŚ BLISKO - Salezjański Ślad na KUL-u
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE - Bydgoszcz, wspólnota św. Marka
- RODZINA SALEZJAŃSKA - Ksiądz Bronisław Markiewicz, nowy błogosławiony Rodziny Salezjańskiej
- W ORATORIUM - Sposób na samodzielność
- W ORATORIUM - Animator w grupie - potwierdzenie i rola
- MISJE - Tydzień charyzmatyczny w Malawi
- MISJE - Misja Miłosierdzia dla całego świata
- DUCHOWOŚĆ - Niecierpliwa modlitwa o cierpliwość
- LISTY
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO - Świat nauki
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- SZKOŁY SALEZJAŃSKIE
LISTY
ks. Jacek Pływacz SDB
strona: 19
Szczęść Boże!
Nie tak dawno nasze siatkarki zdobyły tytuł Mistrzyń Europy. Chciałbym się w związku z tym podzielić pewnym wydarzeniem.
W 1997 r. uczyłem religii w Technikum Ochrony Środowiska w Gdańsku-Orunii. Na lekcje do mnie uczęszczała też Milena Rosner (siatkarka, złota medalistka tegorocznych Mistrzostw Europy – przyp. red). Zawsze aktywna na lekcjach religii pogodna i wesoła, wzbudzała sympatię wśród kolegów i koleżanek. Kilkakrotnie wraz z grupą ministrantów byłem na meczach Gedani, gdzie grała Milena. Po kilku latach znowu się z nią spotkałem. Tym razem w rodzinnej Pile, gdzie grała w Nafcie.
Będąc w ścisłej kadrze Polskich siatkarek często podróżuje po całym niemal świecie i zwykle prosi mnie o modlitwę o opiekę Bożą nad nią i całą drużyną. Nigdy nie modlę się o wygraną, modlę się m.in. o bezpieczeństwo. Tylko jeden raz zrobiłem wyjątek.. Było to 24 września 2005 r. (Wspomożycielki Wiernych) około godz. 19.00. Obejrzałem dwa wygrane sety Polek w meczu o finał z Rosjankami i udałem się na Mszę sw. o godz.18.00 z dziećmi przygotowującymi się do I Komuni św. Po Mszy św. wyszedłem z dziećmi przed kościół. Tam dowiedziałem się, że Polki dramatycznie walczą w 5 secie. Zebrałem dzieci wokół siebie i... odmówiłem z nimi jedno Zdrowaś Maryjo, w myślach prosząc św. Jana Bosko: Księże Bosko proszę, niechby wygrały, będzie trochę radości...
Kilka chwil po tym ktoś przybiegł pod kościół i krzyknął: Księże Jacku, wygrały! Bardzo się z dziećmi ucieszyliśmy. Pomyślałem, że miła jest Bogu modlitwa dzieci. Wieczorem zadzwoniłem do Mileny i opowiedziałem komu „zawdzięczają zwycięstwo”, była wzruszona i prosiła o modlitwę w finale. Wiem, że wszystkie kadrowiczki dowiedziały się tego samego wieczora o tym „małym cudzie” wyproszonym przez dzieci.