- Szepcząc o Bogu
- Od redakcji
- Skończmy z językiem agresji!
- Uganda: Keep CALM i trzymaj się planu
- Bangladesz Podaruj kielich albo ampułki
- Madagaskar Zbuduj z nami studnię!
- Być na co dzień z młodymi
- Fachowiec na wagę złota
- Kilka słów o archiwach salezjańskich
- Trudności w komunikacji wychowawczej cz. 5. Negatywne oczekiwania wobec rozmówcy
- Granice dające poczucie bezpieczeństwa cz. 5
- Miłosierny czy sprawiedliwy
- Brak akceptacji – odrzucenie rówieśnicze
- Darmowy dar mowy
- Ks. Bosko u fryzjera
- Dramat baobabów
- Magiczna godzina
- Homoseksualizm i kapłaństwo
Dramat baobabów
s. Bernadetta Rusin cmw
strona: 27
Na religii omawialiśmy drugie przykazanie Boże: „Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno”. W pewnym momencie zabrakło mi argumentów.
Ratując się z opresji, zapytałam dzieci: „Dlaczego nie powinniśmy mówić bezmyślnie: Jezus, Maria!; O, Boże!; O, Jezu!…”. Dzieci szybko znalazły odpowiedź: Bo Pan Jezus przychodzi, słucha i nie wie, o co chodzi. Trudno zrozumieć, dlaczego my – chrześcijanie, z taką łatwością nadużywamy imion świętych. Przecież nie słyszy się, by jakiś wyznawca wielkich religii bez szacunku wplatał w swe wypowiedzi wykrzyknik: „O, Allachu!” czy „O, Buddo!”. Na imionach świętych nie kończy się jednak nakaz drugiego przykazania, które stoi na straży czystości wypowiadanych przez nas słów. Trzeba tu dalej rozróżnić „brzydkie słowa” (wulgaryzmy) od „przekleństw”, które, świadomie skierowane ze złorzeczeniem i nienawiścią ku bliźniemu, stają się grzechem ciężkim (czyli śmiertelnym). „Kto by rzekł swemu bratu: Raka [głupcze, kretynie…], podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: Bezbożniku [bałwochwalco, renegacie], podlega karze piekła ognistego” (Mt 5, 22) – mówi Pan Jezus w Kazaniu na górze. Znów pojawia się problem znalezienia rozsądnego argumentu: dlaczego to Panu Bogu nie podobają się wyrażenia obsceniczne, bez których (zwłaszcza tych na „k”) podobno naszej ojczyźnie groziłoby milczenie? Nie tylko zresztą Bóg ich nie lubi. W polskim prawie stanowionym znajdziemy wszak zapis: „Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1 500 złotych albo karze nagany” (Kodeks wykroczeń, art. 141). Ks. Bosko tłumaczył chłopcom prosto i bez zbędnych dociekań: „Za każde brzydkie słowo diabeł w piekle daje kopniaka”. A my? Cóż możemy wytłumaczyć młodym, kiedy często sami mamy problem z „upadłymi słowami”, pchającymi się nam na myśl i na język? Przekonanie, że to „nieładnie, niekulturalnie i nieinteligentnie”; że to „nie wypada, źle o nas świadczy, zraża do nas innych” – to zbyt mało, by się uwolnić od wulgaryzmów i przekleństw – a one naprawdę nam szkodzą! I to nawet nie tyle te, które w nas uderzają, ale bardziej te, które wydobywają się z nas. „Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym” (Mk 7, 15). Kiedy zgodnie z prawdą ocenimy używanie zakazanych słów stwierdzamy, że:
to na dłuższą metę nie pomaga w rozładowaniu stresu, bo nie rozwiązuje problemu, który tkwi w nas. Przekleństwa nie są lekarstwem, nie rozładowują wewnętrznego napięcia emocjonalnego, a raczej je powiększają;
obrażanie innych nie przynosi nam chwały i utrzymuje zły nastrój;
wulgaryzmy używane w celu wyrażenia lekceważenia czegoś lub kogoś odbierają nam pozytywne spojrzenie na rzeczywistość, pokój, wolność i radość.
Słowa są jak kolory na płótnie naszego życia. O tym samym dniu jeden powie: „Piękny! Cudowny! Dany z Bożej Opatrzności”, a drugi: „Jakaś masakra! Prawdziwy cyrk, nieporozumienie”. Jeśli słowa są wciąż agresywne, najeżone, ciemne i złe, czynią ponurym i zachmurzonym niebo naszej codzienności. Promienie słońca nie dotrą do naszej planety. Słowa są jak nasiona na planecie Małego Księcia. Odpowiednie ich pielęgnowanie buduje nasz sposób myślenia i odczuwania, wpływa na to, co dzieje się w nas i wokół nas. Straszliwe zielsko złych słów trzeba wyrywać natychmiast, gdy tylko się je w sobie rozpozna. To kwestia dyscypliny i walki, by nie dać się przechytrzyć Złemu. Nie pozwolić, by się rozrósł, zajął całą planetę, rozsadził ją i przeorał swymi korzeniami. „Czasem odłożenie pracy na później nie przynosi szkody. Lecz w wypadku baobabu jest to zawsze katastrofą. (…) Dzieci, uważajcie na baobaby!” (Saint-Exupéry).