- Mieć głębokie korzenie, być elastycznym i wzbogaconym w to, co istotne
- Od redakcji
- Jak uczyć patriotyzmu
- Edukacja w buszu
- Demokratyczna Republika Konga Renowacja szkoły podstawowej w Mokambo
- Tanzania Książki dla uczniów
- KONSTYTUCJI powinno się mówić nie tylko na lekcjach historii
- Świadectwo PATRIOTYZMU „Poznańskiej Piątki”
- Kardynał eugenio Pacelli protektor zgromadzeń zakonnych księdza bosko
- Ogród komunikacji
- Poradnik nauczyciela Uczyć dojrzałej wolności
- Kim jest ten, który grzechy odpuszcza
- Wychowujmy do samodzielności
- W niebo patrz
- Potrzeba drogowskazów
- Polskę szczególnie umiłowałem
- Homeo-patia nie jest medycyną
- Środek na wierną miłość
Środek na wierną miłość
Tomasz P. Terlikowski
strona: 29
Jak chronić swoje małżeństwo przed rozpadem? Rada jest tak prosta, że aż szokuje, że tak mało małżeństw ją stosuje w praktyce.
O co chodzi? Odpowiedź jest prosta – o codzienną, małżeńską, wspólną modlitwę. To ona, a są na to liczne dowody, chroni trwałość małżeństwa i rodziny. I nie jest to tylko pobożna aklamacja kaznodziejska, element duszpasterskiej strategii, ale wyniki szeroko zakrojonych badań przeprowadzonych na University of Texas w San Antonio przez Christophera Ellisona. To właśnie z tych badań wynika, że spośród małżeństw, które modlą się razem, codziennie, rozwodzi się… znacząco poniżej jednego procenta. A mowa o Stanach Zjednoczonych, gdzie rozpada się ponad połowa wszystkich małżeństw (a wskaźniki te dotyczą także małżeństw religijnych). Skąd taka rozbieżność danych? Odpowiedź jest prosta, otóż z innych badań wynika, że modli się razem, i to codziennie, zaledwie około 4 procent amerykańskich małżeństw. Te jednak, które to robią, są w zasadzie chronione przed rozwodem. Nie jest to jedyna zaleta codziennej modlitwy. Z badań wynika bowiem, że codziennie modlące się małżeństwa są także zdecydowanie szczęśliwsze niż pozostałe, lepiej radzą sobie z dziećmi i wreszcie są bardziej zadowolone ze swojego pożycia seksualnego. Podkreślmy jeszcze, że nie chodzi tu o małżeństwa, które deklarują swoją wiarę, nie chodzi o takie, które chodzą do kościoła, ani nawet o takie, które codziennie się modlą, ale osobno, a jedynie o takie, które modlą się razem i to codziennie. Taka modlitwa jest więc… zdecydowanie najlepszym środkiem wspomagającym małżeństwo. Jeśli jeszcze nie robicie tego razem – zacznijcie już dziś. Nie ma lepszej metody umacniania swojego małżeństwa. I właśnie dlatego będziemy mówić teraz, i to dłuższy czas, o modlitwie. Jest ona bowiem… najlepszym środkiem zapobiegawczym przeciw rozwodom, kryzysom, długoterminowym kłótniom itd. Stara ludowa mądrość przypomina, że lepiej zapobiegać, niż leczyć. I nie inaczej jest z małżeństwem i rozwodem. Zamiast leczyć małżeństwa Środek na wierną miłość w kryzysie, lepiej kryzysom zapobiegać. Jak? Odpowiedź jest prosta i skuteczna: codzienną, wspólną modlitwą. Oczywiście nie namawiamy do utylitarnego traktowania modlitwy. Nie modlimy się po coś, nie szukamy w modlitwie korzyści, bo to oznaczałoby, w pewnym stopniu, zaprzeczenie jej bezinteresownemu charakterowi, ale… przypominamy, że bezinteresowna modlitwa ma całkiem interesowne skutki. I warto o nich pamiętać. Głównym celem modlitwy jest jednak uwielbienie, oddanie czci Jezusowi Chrystusowi, a w Nim i przez Niego Bogu Ojcu (do którego kierujemy ostatecznie każdą naszą modlitwę) i Duchowi Świętemu. Nie ma innego celu modlitwy, nie ma innego celu naszego życia rodzinnego, a szerzej, naszego życia. Stajemy przed Panem, aby się z Nim spotkać, aby pozwolić mu siebie prowadzić, aby zrezygnować z tego, kim chcemy być, z tego, jakie mamy plany, jak widzimy siebie i swoją rodzinę i by poddać się Jego woli, Jego uświęceniu. „W rzeczywistości uświęcenie nie jest sprawą człowieka, któremu pomaga Bóg, lecz dziełem Boga, które dokonuje się z pomocą człowieka” – pisał w znakomitych „Stu listach o modlitwie” kandydat na ołtarze ks. Henri Caffarel. A skoro tak, to modlitwa nie jest naszym czynem, naszym działaniem, naszą służbą, ale… „poddaniem się działaniu Bożemu”. Poddaniem, którego celem jest nasze uświęcenie, nasza świętość, nasze zbawienie, które jedynie Bóg może zrealizować. Pięknie mówi o tym Ojciec Święty Franciszek. „Potrzeba modlitwy, by chcieć spełniać wolę Bożą, by ją poznać. A gdy znam wolę Bożą, potrzeba znowu modlitwy, by ją wypełnić. By wykonać tę wolę, nie moją, ale Jego. To nie jest łatwe” – podkreślał Franciszek. Modlitwa musi być dla nas chlebem powszednim, chlebem codzienności, posiłkiem, który ożywia, przenika energią Bożej obecności naszą codzienność, nadaje jej blask życia. W pewnym sensie jest nie tak, że modlimy się, by lepiej żyć, ale żyjemy, aby się modlić.