- Ksiądz Bosko żywy bardziej niż kiedykolwiek przedtem!
- Edukacja poprzez sztukę kształtuje uczucia i sprzyja kreatywności
- ROSJA, GRUZJA: Wspólnota wartości chrześcijańskich
- ARMIA PANA BOGA, czyli co powinniśmy wiedzieć o aniołach
- Życie bł. Karoliny Kózkówny fascynuje
- Duszpasterz w Mołdawii Ksiądz Bronisław Chodanionek SDB (1910-1973)
- Utrata czystości prowadzi zwykle do utraty wolności
- Poradnik małżeński
- Życie rodzinne w nauczaniu świętego Pawła
- Wychowanie a teatr
- Odpoczynek
- Potrzebujący i opuszczeni
- Imiona zapisane w niebie
- Ucieczka w wirtual
- Zaorać uniwersytety
- Od redakcji
Zaorać uniwersytety
Tomasz P. Terlikowski
strona: 29
Współczesne uniwersytety, niestety, nie da się tego ukryć, trzeba zaorać. I dopiero na ich gruzach zbudować nowe instytucje, które nauczą myślenia i przekażą wiedzę. Filozofowanie w sensie czystym jest właściwe tylko Europie, a szerzej kulturze zachodniej.
To radykalna opinia, ale jestem do niej coraz bardziej przywiązany. A powód jest niezmiernie prosty. Otóż, od jakiegoś czasu, uniwersytety, o szkołach wyższych nie wspominając, są niemal w całości podporządkowane opiniom i przekonaniom studentów. W efekcie to coraz częściej oni decydują o tym, czego i kto będzie ich uczył, oni decydują, jaki ma być poziom studiów, a nawet ograniczają możliwość wyrzucenia ich z uczelni, co jest – jakkolwiek by to skandalicznie brzmiało – warunkiem skutecznego nauczania i dyscyplinowania studentów. Szczytem są zaś procesy, jakie studenci wytaczają wykładowcom za nieodpowiednią ocenę (bo i takie się zdarzają). Ostatnim absolutnie jednoznacznym dowodem na to, że współczesne uczelnie należy rozgonić, zaorać i na koniec zbudować od nowa jest pomysł studentów jednego z brytyjskich instytutów (bardzo zresztą prestiżowych). Wpadli oni na pomysł, żeby usunąć z programów nauczania Kanta, Platona i Kartezjusza. Powód? Byli biali, a studia trzeba „zdekolonizować”. Absurd? Raczej tak, ale dokładnie takiego argumentu na rzecz usunięcia największych europejskich myślicieli z programu uniwersyteckiego użyli studenci School of Oriental and African Studies. Ich zdaniem większość wykładanych na ich uczelni filozofów powinno pochodzić z Afryki i Azji, a Europejczyków powinno się z programu wyciąć. W ten sposób studenci chcą zwalczać resztki kolonializmu i przezwyciężać „strukturalne i epistemologiczne” jego pozostałości. A wykładowcy, którzy coraz częściej przedkładają „zadowolenie” studentów nad rozsądek czy rzeczywistość, coraz częściej w takiej sytuacji ustępują. Tyle że w tym przypadku nie da się ustąpić. A powód jest bardzo prosty. Poza św. Augustynem (który tak się składa, że pochodził z Afryki, ale kulturowo był z cywilizacji łacińskiej), ewentualnie Ojcami Kościoła ze Szkoły Aleksandryjskiej (choć to raczej teologowie niż filozofowie, a do tego niewątpliwie należący do paskudnie białej cywilizacji greckiej), a także kilkoma filozofami z Egiptu (choć oni też raczej do tradycji greckiej należą) nie ma filozofów z Afryki, o Azji nie wspominając. Nie ma ich zaś nie z powodu kolonializmu, ale dlatego, że filozofia jest specyficznie europejskim wytworem, czymś, co ukształtowało się w Europie i poza nią jako filozofia nie istnieje. W Azji mamy wielkie systemy religijne, które są jakoś połączone z filozofowaniem, ale nie są filozofią czystą. W Afryce trudno mówić nawet o tym. Filozofowanie w sensie czystym jest zaś właściwe tylko Europie, a szerzej kulturze zachodniej. Pięknie pisał o tym choćby Edmund Husserl (niestety, nie tylko biały, ale i heteroseksualny, jedyne, co może go uratować w oczach lewicy, to chyba fakt, że był on żydowskiego pochodzenia). Jeśli ktoś tego nie rozumie, to powinien zrezygnować ze studiowania, bo oznacza to, że nie ma zielonego pojęcia o filozofii czy Europie. A jeśli ktoś nie ma pojęcia o własnym kontynencie, to nie pozna także kontynentów innych. I dlatego, zamiast wywalać filozofów z programów studiów, należy wyrzucić studentów! I to jak najszybciej. Ale aby stało się to możliwe trzeba wrócić do tradycyjnego myślenia o studiach i uniwersytecie. Wykształcenie wyższe nie jest dla wszystkich, nie wszyscy muszą je mieć. Uniwersytet jest miejscem dla wybranych i w nim to mistrz/wykładowca decyduje o tym, co wykłada. Student/uczeń musi się podporządkować. Niby to dość oczywiste, ale niestety liberalne myślenie już dawno zniszczyło normalność. Niestety. ▪