- Ksiądz Bosko żywy bardziej niż kiedykolwiek przedtem!
- Edukacja poprzez sztukę kształtuje uczucia i sprzyja kreatywności
- ROSJA, GRUZJA: Wspólnota wartości chrześcijańskich
- ARMIA PANA BOGA, czyli co powinniśmy wiedzieć o aniołach
- Życie bł. Karoliny Kózkówny fascynuje
- Duszpasterz w Mołdawii Ksiądz Bronisław Chodanionek SDB (1910-1973)
- Utrata czystości prowadzi zwykle do utraty wolności
- Poradnik małżeński
- Życie rodzinne w nauczaniu świętego Pawła
- Wychowanie a teatr
- Odpoczynek
- Potrzebujący i opuszczeni
- Imiona zapisane w niebie
- Ucieczka w wirtual
- Zaorać uniwersytety
- Od redakcji
Ksiądz Bosko żywy bardziej niż kiedykolwiek przedtem!
Ángel Fernández Artime
strona: 2
Ksiądz Bosko żywy bardziej niż kiedykolwiek przedtem!
- mówią w Aleppo. Wszyscy tamtejsi salezjanie są odbiciem ojca, którego kochamy.
Przyjaciele i Czytelnicy, kieruję do was słowa pozdrowienia, pierwsze w tym nowym roku, a czynię to po smutnej rozmowie z przełożonym salezjańskiej Inspektorii Bliskiego Wschodu. Właśnie on, ks. Munir El Raì, Syryjczyk, urodzony w Aleppo, mówił mi o swoim mieście ze łzami w oczach, nie tylko z powodu bólu i okropnego cierpienia rodaków, ale także z powodu niewiarygodnych i jakże cennych rzeczy, które dostrzega pośród spadających pocisków, bomb i zniszczenia.
Powiedział mi: „Ksiądz Bosko żyje, żyje w Syrii, w Aleppo. W klimacie przygnębienia i pośród ruin dom salezjański otwiera każdego dnia swoje drzwi, aby przyjąć setki dzieci i młodzieży, ponieważ usilnie chcemy, Fot. ANS aby pomimo tak wielkiego żniwa śmierci nadal pulsowało życie. I mogę potwierdzić, że zamiast zmniejszać, ta liczba ludzi młodych rośnie. Wzruszam się, gdy widzę, jak 1500 dzieci i młodzieży, dwa razy więcej niż wcześniej, chce dostać się do domu księdza Bosko, aby spotkać się z innymi, aby tam żyć, modlić się i pograć sobie”. I dodaje: „Chcę ci powiedzieć, że jeśli jest coś, co mnie porusza do łez, to to, że moi bracia salezjanie zdecydowali się zostać ze swoim ludem. Mieli prawo wyjechać stąd i mogli to spokojnie uczynić, ale nikt z nich nie opuścił swojego miejsca i podzielają teraz wszyscy ten sam los”. Słuchałem tego wszystkiego, nie mogąc wykrztusić z siebie ani jednego słowa, tak bardzo byłem wzruszony i głęboko wstrząśnięty. Tak, tego jestem pewien. Ksiądz Bosko jest żywy bardziej niż kiedykolwiek przedtem. Oczywiście w raju, w innym życiu, które jest życiem w Bogu, ale tak- że tutaj, wśród nas i z nami, ponieważ są setki salezjanów, braci i sióstr, świeckich i młodzieży, którzy podtrzymują przy życiu jego sen i kontynuują jego zaangażowanie wychowawcze i ewangelizacyjne, osobiste spotkanie z każdym człowiekiem młodym. Jak mówią słowa piosenki: „Mówię, że Jan Bosko żyje i podejmuje tysiące inicjatyw. Nie dostrzegasz jego ojcowskiej troski w całym świecie? Nie słyszysz, jak śpiewa swoją pieśń tak wielu córkom i synom, którzy są odbiciem Ojca, którego kochamy? Ci synowie i te córki są naśladowcami czystej miłości, wiary i poświęcenia: wszyscy należą do młodzieży, wszyscy należą do Chrystusa... Jak Ojciec, ksiądz Bosko, wzruszają się w swoim wnętrzu i angażują w obliczu bólu człowieka młodego, który przeżywa trudności”.
Na licznych „Valdocco” świata
Tak jak o cudzie w Aleppo, o którym wam opowiadam, mógłbym powiedzieć o podobnych cudach w wielu innych miejscach. Jednym ze wskazań dla pierwszych misjonarzy wyjeżdżających do Ameryki, na które ksiądz Bosko kładł szczególny nacisk, było: „Otaczajcie szczególną opieką chorych, dzieci, starców i ubogich”. To tłumaczy salezjański cud w Aleppo. Jest tam dom, w którym każdy może znaleźć miejsce. Nie znajdują tam wiele jedzenia, ponieważ tego wszędzie brakuje, ale jest tam kontynuowana pieśń życia i stawia się tam na przyszłość, czyniąc to w sytuacji, w której wszystko mówi jedynie o śmierci. To wszystko napełnia radością i sprawia, że na nowo budzą się we mnie słowa podziwu i wdzięczności dla księdza Bosko, który, nie wykazując żadnej wyniosłości, był wielki, ponieważ wejrzeniem, milczeniem, odpowiednim słowem docierał do głębi serca. Jak to się dzieje dzisiaj na licznych „Valdocco” świata. Te odczucia przypominają mi pewien mały epizod, który mówi o wielkim sercu księdza Bosko. Jest to tylko mała anegdota, ale bardzo wymowna. Przytoczył ją, kilka lat po śmierci księ- dza Bosko, jeden z salezjanów, ks. Alessandro Luchelli, który spędził z nim wiele lat na Valdocco. Otóż wspomina, że w 1884 roku dyscyplina, jaka tam obowiązywała, była bardzo surowa, co sprzeciwiało się tradycji salezjańskiej. Sam ks. Bosko, który tam mieszkał, ze smutkiem obserwował niektóre fakty. Słynny „List z Rzymu” świadczy o tym jego zatroskaniu. „Pewnego dnia – opowiada ks. Alessandro – miałem za zadanie pilnować chłopców, którzy stali w rzędzie, oczekując na swoją kolejkę, by przystąpić do wspólnego studium. Stara- łem się utrzymać dyscyplinę, spoglądając na nich groźnym wzrokiem, surowo domagając się, by stali w równym rzę- dzie. Wtedy przechodził ksiądz Bosko, położył mi rękę na ramieniu i powiedział do mnie: Odpuść trochę. Księdzu Bosko nie podobały się uporządkowane szeregi. Dopuszczał to tylko wtedy, kiedy liczba chłopców była tak duża, że nie można było postąpić inaczej”. To tylko jedno z wielu świadectw, które mówią o sercu ojca, który się troszczył także o najprostsze rzeczy w domu, w rodzinie, te dotyczące chłopców w w salezjańskim domu. Podobnie jak w Aleppo, tak jest również w Sierra Leone, Ghanie, Ciudad Don Bosco w Kolumbii, Etiopii, w Niemczech, w domach salezjańskich, w których zostali przyję- ci młodzi uchodźcy... i w setkach wielu innych miejsc, które można tu dołączyć. Takie przesłanie przekazuję wam dzisiaj, czyniąc to wraz z księdzem Munirem z Aleppo: Ksiądz Bosko żyje! Żyje w codzienności salezjańskich domów na całym świecie i w wielkim oddaniu tak wielu jego synów i córek, zakonników i zakonnic, świeckich z całego świata, którzy, w prostocie życia, czynią wszystko, aby „być księdzem Bosko dzisiaj”. ▪