- Boże Narodzenie: Bóg rodzi się także na Syberii
- Od redakcji
- Rodzina przy stole
- Salezjańska wyspa pokoju w Aleppo
- Różańcem i gitarą
- Strażnicy światła
- Szopka w Dachau
- Jak mówić do młodych o czystości i jak wychowywać w czystości?
- Fałszywa wizja małżeństwa
- Elementy wychowawcze w biblijnej literaturze międzytestamentalnej cz.4
- Dbajmy o bezpośredni kontakt z dzieckiem
- Stracone lekcje?
- A jednak oryginalny
- Wigilijny cud przy stole
- Niepozytywne myślenie
- Wojna z gender koniecznie potrzebna
Wojna z gender koniecznie potrzebna
Tomasz P. Terlikowski
strona: 29
Wojna cywilizacji, czy nam się to podoba czy nie, zaostrza się. A organizacje międzynarodowe nie ukrywają nawet, że w niej uczestniczą.
Ideologia gender wprowadza w błąd i zakłopotanie wielu katolików i dlatego wydaje się wskazane wydanie specjalnego dokumentu poświęconego właśnie błędom tej ideologii. ▪
Najnowszym tego przykładem są propozycje Światowej Organizacji Zdrowia, która chce zredefiniować pojęcie bezpłodności. Już niebawem może się okazać, że bezpłodnym jest każdy, kto chce mieć dziecko, a nie może go mieć. Jednym słowem, wedle nowej definicji, bezpłodne będą także osoby samotne, które nie mają z kim mieć dziecka, a także pary homoseksualne. Jak dotąd bezpłodność była definiowana jako sytuacja, w której para nie była w stanie osiągnąć stanu klinicznej ciąży po dwunastu miesiącach współżycia, bez korzystania z jakiejkolwiek formy antykoncepcji. Teraz jednak powstają nowe standardy WHO, które mogą doprowadzić do tego, że bezpłodność społeczna będzie traktowana tak samo jak bezpłodność medyczna. A to oznacza radykalną zmianę nie tylko myślenia o bezpłodności, ale także o rodzinie i prawach dzieci. – Definicja bezpłodności jest obecnie pisana w taki sposób, aby zawierała ona w sobie prawa wszystkich jednostek do posiadania rodziny i by zawierała w sobie singli, singielki, gejów i lesbijki. Opiera się ona na założeniu, że każda jednostka ma prawo do rozmnażania niezależnie od tego, czy ma czy nie ma partnera. To ogromna zmiana – zaakcentował dr David Adamson, jeden z autorów nowych standardów. Uczony podkreśla, że państwa będą zobowiązane do respektowania nowych zapisów WHO. Co oznacza to w praktyce? Odpowiedź jest prosta. Otóż zapłodnienie in vitro, surogacja, genetyczne techniki powoływania dzieci pochodzących od trójki lub więcej partnerów, staną się czymś, co będzie uznawane przez WHO za standard leczenia bezpłodności społecznej. A ta będzie definiowana poprzez uznanie, że każdy ma prawo do dziecka, niezależnie od tego, w jak chorym układzie (lub jego braku) żyje. I już tylko ta propozycja uświadamia, że konieczna jest reakcja Kościoła. Jaka? Odpowiedzi dostarcza niesamowity wykład kard. Willema Eijka, który podkreślił w Oksfordzie, że „konieczne wydaje się wydanie encykliki lub innego dokumentu Magisterium Kościoła na temat ideologii gender”. Ideologia gender wprowadza w błąd i zakłopotanie wielu katolików – podkreślał kardynał – szczególnie związanych z wychowaniem dzieci i dlatego wydaje się wskazane wydanie specjalnego dokumentu poświęconego właśnie błędom tej ideologii. Wedle kardynała fałszerstwom tego myślenia trzeba aktywnie przeciwdziałać, bowiem coraz więcej rodziców ulega temu typowi myślenia i zaczyna uważać, że dzieci mogą samodzielnie wybierać swoją płeć. Dlaczego tak jest? Bo, jak podkreślał kard. Eijk, „nie słyszą oni nic innego”. Kościół ma w takiej sytuacji obowiązek przypominania katolickiego nauczania na temat ludzkiego ciała. – Gdy ideologia gender rozpowszechnia się w całym świecie zachodnim, mamy obowiązek ostrzegać ludzi – zaznaczał kardynał i dodawał, że teologia moralna nie pozostawia wątpliwości, że zmiana płci nie jest dopuszczalna. – To jest sytuacja, jak z eutanazją i wspomaganym samobójstwem, gdy zaczynało się o tym dyskutować, wydawało się, że nigdy nie będzie na to zgody, a teraz dla wielu to rzecz absolutnie naturalna – mówił kard. Eijk. Opinie te zostały sformułowane podczas wystąpienia poświęconego medycynie w dominikańskim klasztorze w Oksfordzie. Kard. Eijk zaś wydaje się predestynowany do ich głoszenia, bowiem jest on teologiem moralnym, a zanim zdecydował się na wstąpienie do seminarium i przyjęcie święceń kapłańskich, był lekarzem i pracował w szpitalu uniwersyteckim w Amsterdamie. I warto się wsłuchać w jego ostrzeżenia. ▪