- Napisałem do was, młodzi, że jesteście mocni i że nauka Boża trwa w was
- Od redakcji
- W domowym Kościele
- Kamerun: Bliżej Boga
- Zambia Tańczy przed Jezusem
- Etipia Wdzięczni Bogu za doświadczenie
- Piotr Wyszomirski: Boskiej opieki doświadczam cały czas
- Kim był człowiek z całunu?
- Pierwszy polski salezjanin w Chinach
- Wychowywać do odpowiedzialności
- Tajemnica szczęścia
- Wychowanie chłopców w czystości
- Panie, naucz nas się modlić..
- Jak efektywnie wykorzystać swój czas?
- Duch rodzinny na katechezie
- Nie ma wzrostu bez korzeni
- Pukanie do drzwi Boga (o spowiedzi cd.)
- Intelektualny błąd świętej z Bingen
- Biec w dobrych zawodach
Pierwszy polski salezjanin w Chinach
Ks. Artur Świeży
strona: 16
Ks. Bosko marzył o pracy misyjnej na Dalekim Wschodzie, a nawet miał zamiar wyruszyć na misje do Chin. Jego marzenia zrealizowali salezjanie w 1906 r., otwierając pierwszy dom w Makau, kolonii portugalskiej w Chinach. Stopniowo otrzymując nowe tereny misyjne dołączą do nich Polacy, a jako pierwszy, wtedy jeszcze kleryk, Teodor Wieczorek.
W drodze na misje
Ks. Teodor był najmłodszym z dziesięciorga dzieci Józefa i Marcjanny Wieczorek. Przyszedł na świat 8 listopada 1888 r. w miejscowości Popowo Ignacewo, położonej 20 km na północ od Gniezna. Do szkoły uczęszczał w pobliskim Mielnie, a od 1907 r. rozpoczął naukę w zakładzie salezjańskim w Daszawie. Po dwóch latach zostaje przeniesiony wraz z kolegami do Radnej. Nowicjat w Radnej jest dla Teodora okresem dojrzewania powołania misyjnego i czasem niezwykle intensywnej pracy wewnętrznej i pogłębienia ducha pobożności wyniesionego z domu. Świadczy o tym niepozornych rozmiarów mały zeszycik – notesik przechowywany w Archiwum Salezjańskim w Krakowie, będący notatnikiem duchowym do zapisywania postanowień, pobożnych praktyk, szczególnych modlitw, uczuć serca i rachunku sumienia. Kleryk Teodor rozpoczął jego prowadzenie pod koniec lipca 1912 r., a kończył zapisami z 1927 r. Na tytułowej stronie notesu zapisane jest zdanie – jakby zawołanie: „Ja pragnę, ja chcę, ja muszę zostać świętym”. To dążenie widoczne jest w postanowieniach i poszczególnych punktach szczegółowego rachunku dotyczącego wszystkich dziedzin swego życia. Te postanowienia faktycznie starał się realizować w swoim niezwykle pracowitym i pobożnym życiu, co stało się żywym świadectwem całkowitego oddania się Bogu i ludziom. Z powodu wybuchu pierwszej wojny światowej, musiał kleryk Teodor przerwać studia filozoficzne i jako pochodzący z zaboru pruskiego został powołany do wojska. W czasie służby wojskowej pracował m.in. w szpitalach wojskowych. Umiejętności medyczne wykorzysta ks. Wieczorek dla ratowania ludności chińskiej i współbraci na misjach. Po zakończeniu wojny, w celu odbycia studiów teologicznych, przełożeni wysłali kl. Wieczorka do Italii. W 1921 r. studentów teologii w Foglizzo odwiedził salezjański misjonarz – ks. Vincenzo Bernardini, szukając chętnych do pracy w Chinach. W pierwszej grupie salezjanów, którzy wyrazili swoją chęć wyjazdu na misje, był Teodor. Po przybyciu do Makau pracował jako asystent w sierocińcu, kontynuując także studia teologiczne.
Początkowa praca misyjna
Po przyjęciu święceń kapłańskich 26 maja 1923 r., z początkiem października 1923 r. rozpoczyna pracę misyjną w Siu Lam, a potem kontynuuje ją w Shekki w okręgu Hong Shan. Docierając łodzią, na rowerze, na koniu czy też pieszo stara się raz w miesiącu odwiedzić każdą stację misyjną. W tym niespokojnym czasie wojny domowej w Chinach często narażony jest na ataki piratów i zwykłych przestępców napadających na podróżnych i porywających ich dla okupu. Przeżywając chwile grozy, dzięki swojemu sprytowi i uporowi udaje mu się wydostać porwanych chińskich chrześcijan z rąk piratów. Podczas swojego pobytu w Shekki ratujeżycie wysokiemu urzędnikowi komunistycznemu poszukiwanemu przez wojsko, ukrywając go w domu misyjnym. Nasz misjonarz stopniowo staje się swoistym „specjalistą” od spraw trudnych i beznadziejnych. Wszędzie tam, gdzie trzeba było „poużerać się” – czy to z władzami, czy z piratami, czy z rozjuszonym tłumem – tam jedzie z własnej woli albo wysyłany był ks. Wieczorek, który przez Chińczyków nazywany był Wai Tsiu Lek. Gdy sytuacja nieco się uspokoi, tworzy w Siu Lam seminarium dla chłopców, a przy tym zabiega o budowę szkoły i kościoła w Shekki i Siu Lam. W początkach marca 1928 roku przybywa nasz misjonarz z Chin przez Hamburg do Poznania, który stanie się jego bazą w trakcie pobytu w Polsce. Ks. Wieczorek, człowiek z wyglądu niepozorny, niskiego wzrostu, małomówny, umiał niezwykle skutecznie przekazać informacje, rozbudzając duże zainteresowanie społeczeństwa polskiego misjami. Jak nikt inny zasypał ówczesną Polskę widokówkami przedstawiającymi różne aspekty swojej pracy misyjnej.
Nowe wyzwania
Po powrocie ks. Wieczorek zostaje mianowany ekonomem inspektorialnym, zajmując się sprawami finansowymi całej salezjańskiej prowincji chińskiej. W związku z męczeńską śmiercią salezjańskiego biskupa ks. Alojzego Versiglia i jego towarzysza ks. Kaliksta Caravario, którzy zginęli z rąk piratów 25 lutego 1930 r., ks. Teodor Wieczorek miał ogromny udział w odnalezieniu ich zwłok i zorganizowaniu pogrzebu. W 1932 r. przenosi się z Makau do Hongkongu, gdzie pełniąc obowiązki spowiednika kleryków, administratora seminarium i prowincji, dodatkowo zostaje proboszczem parafii św. Antoniego. Wtedy też, jadąc do chorego na rowerze, ulega ciężkiemu upadkowi, który spowoduje stopniowe ujawnianie się choroby Parkinsona. W 1934 roku w czasie pożaru wywołanego wybuchem zbiornika z gazem w pobliżu salezjańskiej szkoły św. Alojzego, z narażeniem życia z palących się budynków wyniósł na własnych plecach 17 osób. W tym też roku zostaje dyrektorem szkoły św. Alojzego. Liczne potrzeby dzieł, którymi administruje i stale pogarszający się stan zdrowia skłaniają go do powtórnej wizyty w Polsce na wiosnę 1936. W Poznaniu poddaje się operacji i leczeniu, które ratuje go od przedwczesnej śmierci. Wraca do Chin w październiku 1937 r.
Poprzednik Matki Teresy z Kalkuty
Od 1937 roku Chiny toczą wojnę w Japonią. W najtragiczniejszych latach okupacji japońskiej, które są czasem straszliwego głodu, uwidacznia się wielkość serca ks. Teodora. Dla najbiedniejszych, których nie było stać na profesjonalną opiekę lekarską, otworzył przychodnię – ambulatorium w jednym z pomieszczeń szkolnych, a w ruderach obok szkoły opiekował się umierającymi, których tu, z braku żywności i biedy, podrzucali krewni. Z gnijących ciał wydzielał się tak nieznośny fetor, że nikt nie potrafił wytrzymać dłużej jak parę minut, a ks. Teodor był z tymi umierającymi całe dnie. Opatrywał, karmił, pocieszał, chrzcił i grzebał. Pozostaje tajemnicą, skąd na to brał pieniądze czy pożywienie w latach straszliwego głodu i skąd się brały jego zdumiewająca wytrwałość, cierpliwość i odporność na ten potworny smród. Po wojnie w 1950 r., udał się do Stanów Zjednoczonych na leczenie i by zbierać ofiary na wykończenie kościoła św. Antoniego. Zniszczonego chorobą i trudami zdrowia nie dało się już uratować. Zmarł w czasie odmawiania modlitwy Anioł Pański 25 marca 1957 roku. ■