- Triumf pedagogii miłości
- Od redakcji
- U Pana Boga w ławce
- Zambia Przynieść ulgę małemu zbolałemu sercu
- Peru Niedożywione dzieci
- Zambia Nasi wolontariusze Alicja Szwiec
- Taka jest młodzież papieża
- Ojcze Święty czekamy na Ciebie
- Szkoła i wychowanie katolickie
- Okazywać i rozwijać wiarę
- Niedziela po ludzku i po Bożemu
- Szkoła jako oratorium
- Wychowanie w duchu św. Franciszka Salezego
- Równia pochyła
- Ks. Bosko w pigułce
Równia pochyła
Tomasz P. Terlikowski
strona: 20
Marsz gejowskich lobbystów trwa. I teraz nie walczą już oni o równouprawnienie, ale o to, by zakazać chrześcijanom mówić prawdy o ich orientacji i by odebrać nam prawo do życia w zgodzie z własną wiarą.
Kilka tygodni temu Wielka Brytania zmieniła definicję małżeństwa, tak by teraz mogli je zawierać także dwaj mężczyźni lub dwie kobiety. Wcześniej zalegalizowała adopcję dzieci przez pary jednopłciowe, a także surowo zakazała jakiegokolwiek publicznego krytykowania homoseksualizmu czy homoseksualistów (oczywiście pod wygodnym pozorem walki z „mową nienawiści”). Ale na tym promocja homoseksualizmu wcale się nie kończy. Teraz rozpoczęto próby wymuszenia na chrześcijanach dopuszczenia związków gejowskich w Kościele i ostatecznej zmiany doktryny.
W awangardzie tej walki – przynajmniej w Wielkiej Brytanii, jest Barrie Drewitt-Barlow, znany gejowski lobbysta, który jako jeden z pierwszych sprawił sobie z partnerem - za pośrednictwem matki zastępczej - dzieci, a później założył specjalną agencję matek zastępczych dla par homoseksualnych. I właśnie on zapowiedział - niespełna dwa tygodnie po zmianie brytyjskiego prawa, które jednak pozwala parafiom i Kościołom odmawiać uczestnictwa w takich obrządkach świeckich - że idzie do sądu, by zmusić swoją anglikańską parafię do udzielenia mu ślubu.
– Wciąż nie mam tego, czego chcę – oznajmił w rozmowie z dziennikarzami. – Gdybym był sikhem mógłbym wziąć ślub w ich świątyni, gdybym był liberalnym żydem zaślubiłbym mojego partnera w synagodze, i tylko chrześcijanie nie mogą tego zrobić - dodał. I właśnie dlatego już złożył pozew w sądzie. Jak sam zapewnia, nie chodzi mu jednak o to, żeby „ zmusić” proboszcza do udzielenia mu ślubu (bo to popsułoby mu przyjemność), ale żeby kolejne procesy „uświadomiły chrześcijanom”, że mają propagować „miłość i przebaczenie”, czego znakiem ma być właśnie udzielanie ślubów osobom, które – wedle jasnego nauczania Pisma Świętego - popełniają „obrzydliwość w oczach Pana” i „nie odziedziczą Królestwa Niebieskiego”.
I wiele wskazuje na to, że jego działania mogą się okazać skuteczne, przynajmniej w odniesieniu do Kościoła Anglii. Wcześniej udało się już przecież zamknąć katolickie agencje adopcyjne, bowiem odmawiały one przekazywania dzieci parom homoseksualnym. A to uznano za dyskryminujące osoby homoseksualne, co jest w Wielkiej Brytanii surowo zakazane. I dlatego zapisy – o czym mówił już kilka miesięcy temu deklarujący się jako homoseksualista minister sprawiedliwości Crispin Blunt – chroniące Kościół Anglii przez koniecznością udzielania ślubów gejowskich, mogą się okazać problematyczne od strony prawnej, bowiem Kościół ten ma prawo do udzielania małżeństw ze skutkami cywilnymi. Inne wspólnoty i Kościoły chrześcijańskie, jeśli zachowają wierność nauce chrześcijańskiej, będą zaś mogły podlegać dyskryminacji prawnej...
Nie powinno to być zresztą szczególnym zaskoczeniem. Od momentu wybuchu rewolucji seksualnej jest coraz lepiej widoczne, że chrześcijaństwo jest nie do pogodzenia z kierunkiem, w jakim zmierza współczesna cywilizacja. A jako że Jan Paweł II już dawno przestrzegał przed tym, że „demokracja bez wartości przekształca się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm”, to nie powinno nas zaskakiwać to, że chrześcijan będzie się zmuszać do zmiany własnego myślenia i przyjęcia antychrześcijańskiego postrzegania rzeczywistości. My zaś musimy po-zostać wierni. Nic więcej, choć na pewno nie będzie to proste.