- Bez was nic nie mógłbym uczynić
- Od redakcji
- Sztuka panowania nad emocjami
- Rosja Wszystko trzeba było zaczynać od zera
- Nigeria. Podaruj dzieciom wakacje
- Rodzina receptą na kryzys
- Motywowanie dzieci do nauki
- Systematyczna nauka czy zarażanie pasją?
- Czy warto uczyć się muzyki
- Ciepły dom to najlepszy posag
- Nie tylko być, ale uczestniczyć
- Magia XXI wieku
- Oswajanie ze śmiercią
Ciepły dom to najlepszy posag
Grażyna Starzak
strona: 18
- Babcia Józia z serialu Plebania to jedna z życiowych ról Katarzyny Łaniewskiej. Postać, którą Pani grała, zawsze potrafiła dać dobrą radę w takiej czy innej sprawie. Gdybym zapytała babcię Józię, jak wychować dzieci i wnuki na wartościowych ludzi, co by Pani odpowiedziała?
Myślę, że ważną rzeczą jest, żeby umieć zrezygnować na rzecz dzieci z czegoś, co w danej chwili wydaje się nam najważniejsze na świecie. Zatrzymać się na chwilę i poświęcić trochę czasu swojemu dziecku. Zapytać, czy ma jakiś problem, pochwalić, gdy syn czy córka Ciepły dom to najlepszy posag przyniosą piątkę. Zainteresować się, czy aby w jego życiu, w relacjach z innymi ludźmi, nie dzieje się coś złego. Jeśli tego nie zrobimy, potem możemy gorzko żałować, wspominając ten moment, gdy mając na uwadze inne sprawy, nie zatrzymaliśmy się, żeby wysłuchać naszej pociechy. Oczywiście to są rady starej kobiety, która też była zabiegana, wychowując córkę, też popełniała błędy. Ale stare kobiety od tego są, żeby opierając się na własnym doświadczeniu, podpowiadały, jak zrobić to czy owo. W tym miejscu muszę się pochwalić. Moja córka wyrosła na wspaniałego człowieka. A ja swoje zaniedbania z okresu, gdy byłam młodą matką, nadrobiłam, pomagając jej wychować mojego pierwszego wnuka. Zajmowałam się nim, na przykład gdy córka wyjeżdżała „na truskawki”, żeby kupić pierwszy komputer. Z młodszym wnukiem miałam mniejszy kontakt, ale obaj wiedzą, że zawsze mogą na mnie liczyć. Ja natomiast wiem, że mogę liczyć na nich, np. w sprawach związanych z nowoczesną techniką. Dzięki nim oswoiłam się z telefonem komórkowym i komputerem. Oni z kolei pytają mnie choćby o recenzję danego filmu lub sztuki. Na bardziej wartofotściowe filmy czy spektakle chodzimy razem. Obaj – i starszy, i młodszy – są wspaniałymi, porządnymi młodymi ludźmi. Jestem z nich dumna.
- Pani wnuki będą zapewne z nostalgią wspominać swoje dzieciństwo. A Pani jakie ma wspomnienia z tego okresu swojego życia?
Moje dzieciństwo było bardzo radosne, chociaż przypadło na trudne lata. Wojna zabrała mi ojca. Zginął w obozie w Oświęcimiu. Mama ciężko pracowała, żeby utrzymać rodzinę: mnie, brata i babcię. Nasz dom był bardzo ciepły, otwarty. Moje koleżanki i koledzy ze studiów wiedzieli, że mogą do mnie przyjść i zawsze dostaną coś do jedzenia. Razem z bratem, starszym o cztery lata, bardzo kochaliśmy sport. Należeliśmy do Klubu Sportowego „Kolejarz”. Pamiętam, jak jeździliśmy pociągiem – takim z drewnianymi ławkami – na narty do Zakopanego. Miałam nawet zamiar studiować na AWF, ale w ostatniej klasie liceum koledzy zaciągnęli mnie do Młodzieżowego Domu Kultury. Tam dowiedziałam się, czym jest aktorstwo. Spodobało mi się. Zamiast na AWF poszłam do szkoły teatralnej. Zostałam aktorką.
- Ciepły dom, wielopokoleniowa rodzina. To jest chyba dobry posag dla człowieka, który wkracza w dorosłe życie…
O, tak. Mam tylko pewien żal do mamy, która bardzo bała się o nas, że nie wszystko nam mówiła, nie o wszystkim z nami rozmawiała. O pewnych sprawach, związanych np. z naszą najnowszą historią, dowiadywałam się dopiero, gdy byłam dorosła. Gdyby można było powtórzyć niektóre okresy swojego życia, mając mądrość starszej osoby, człowiek uniknąłby zapewne wielu błędów. Niestety, nie da się. Poza tym trzeba się sparzyć, żeby zrozumieć, iż popełniło się błąd, nie słuchając rad dorosłych. Tak jak mój wnuk, który nie rozumiał, gdy mu tłumaczyłam, że piec jest gorący. Musiał dotknąć, aby zrozumieć.
Z aktorką Katarzyną Łaniewską rozmawia Grażyna Starzak