- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Młodzi jako nauczyciele
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Czas męczenników
- WYCHOWANIE. Wychować siłę ducha
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Porozmawiajmy o cierpieniu
- WYCHOWANIE. Kandydaci na ołtarze
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Prosta konsekwencja wychowania
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- LISTY
- SYSTEM WYCHOWAWCZY ŚW. JANA BOSKO. Zrozumieć MŁODYCH
- POD ROZWAGĘ. Czym jest irydologia?
- POKÓJ PEDAGOGA. Modna córka
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- BIOETYKA. Bóg obecny w rodzicielstwie
- DUCHOWOŚĆ. Słowo Ciałem
- MISJE. Bank dla najuboższych
- MISJE. Kalendarz misyjny 2013
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Kościół w procesie ciągłego nawrócenia
- PRAWYM OKIEM. Być katolikiem!
BIOETYKA. Bóg obecny w rodzicielstwie
Bóg obecny w rodzicielstwie
strona: 16
Jest taka książka Robina Bakera Seks w przyszłości. Autor prezentuje w niej wyniki międzykulturowych badań ludzkich społeczeństw w pierwszej połowie XX wieku. Odkryto w nich podobno wyraźne związki między swobodą lub rygorem seksualnym a ryzykiem zarażenia.
Kryterium pożycia seksualnego, jego stylu, jego swobody lub niedowolności jest zatem kryterium zarażenia. W chwili obecnej, jak zauważa Baker nikt nie czuje się swobodny, czy też nieskrępowany, gdy istnieje niebezpieczeństwo zarażenia się nieuleczalną chorobą. Era swobody seksualnej musi się więc nieco odwlec w czasie, do chwili, gdy zostanie wynalezione panaceum na tę ryzykowną plagę. Gdy ustanie ryzyko chorób, wtedy, używając słów Bakera, swoboda seksualna będzie mogła zapanować „jako naturalna konsekwencja pierwotnych popędów”.
Dla autora Seksu w przyszłości popęd seksualny, należący do „pierwotnych popędów”, niczym nie różni się od tych, które kierują zachowaniem innych naczelnych. Według niego działamy w sposób zaprogramowany przez naturę ponad milion lat temu. Jako ludzie mamy wprawdzie swój własny „repertuar zachowań seksualnych”, jednak drzemie w nas bestia i jest to według Bakera fakt niepodważalny.
Idąc więc najprostszym tropem myślowym autora owej książki, zoologa z Manchesteru, który jak wielu innych specjalistów od pszczół, bydła czy motyli, wypowiada się z ogromną pewnością siebie na temat tajemnicy złożoności człowieka, człowiek powinien poddać się temu popędowi jako na wskroś naturalnemu, wręcz określającemu naszą przynależność do naczelnych. Wynika to stąd, że nie możemy zrobić nic z naszą naturą, zatem winniśmy się jej bezwarunkowo poddać. Koniecznym staje się współżycie bez zobowiązań, konsekwencji, kiedy i gdzie się chce, gdyż to właśnie podpowiada nam nasz popęd seksualny, nasza natura.
Przywołuję ten pogląd – w którym cud poczęcia i narodzin człowieka staje się wyłącznie inseminacją, choć (trzeba to powiedzieć) niezbyt pożądaną, a tak naprawdę liczy się wyłącznie zaspokajanie potrzeb seksualnych wedle miary przyjemności a nie odpowiedzialności – bo postulaty Seksu przyszłości tłumaczą wysiłki na rzecz legalizacji związków homoseksualnych, tłumaczą histerię wokół in vitro czy wyjaśniają beztroskie podejście do aborcji. Nie tłumaczą jednak tajemnicy człowieka i cudu narodzin. Być może dla ludzi takich jak Robert Baker czy twórców socjobiologii – Edwarda Wilsona i Richara Dawkinsa – dla niektórych naczelnych seksoetyków kraju reprodukcja człowieka jest inseminacją naturalną bądź sztuczną.
W kończącym się roku przeżyliśmy wiele spraw, które miały charakter dewastacji kultury, rodziny, człowieczeństwa. Wrzaski bezrozumnych obrońców sztucznej inseminacji in vitro, doniesienia medialne o „aborcji postnatalnej” jako wiodącej myśli etycznej XXI wieku, milczącą obojętność wobec zamachów na ludzkie życie, oburzenie mediów i polityków na tych, którzy na moment choćby mieli odwagę pójść za sumieniem i zagłosować za życiem, przeciw aborcji eugenicznej. To nie jest jednak świat ludzki. To nie jest ten świat, w którym padły słowa Jana Pawła II: „w biologię rodzenia wpisana jest genealogia osoby. Jeśli mówimy, że małżonkowie jako rodzice są współpracownikami Boga Stwórcy w poczęciu i zrodzeniu nowego człowieka, to sformułowaniem tym nie wskazujemy tylko na prawa biologii, ale na to, że w ludzkim rodzicielstwie Bóg sam jest obecny — obecny w inny jeszcze sposób niż to ma miejsce w każdym innym rodzeniu w świecie widzialnym, »na ziemi«” (List do Rodzin nr 9).
Od tego, czy uznamy tę prawdę zależeć będzie nasze realne miejsce w świecie. Czy będzie to miejsce wśród ludzi i wespół z nimi, czy będzie to miejsce ubestwione – ze zwierzętami poza marginesem świata ludzkich wartości? W grudniu przeżywamy cud narodzin Boga Człowieka, cud objawiający godność poczętego Zarodka, Embrionu, Płodu, Nowonarodzonego, Dziecka… Obyśmy potrafili zachwyt nad Bożą Dzieciną przełożyć na całoroczne zadziwienie nad wartością i godnością człowieka w nas.