- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Młodzi jako nauczyciele
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Czas męczenników
- WYCHOWANIE. Wychować siłę ducha
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Porozmawiajmy o cierpieniu
- WYCHOWANIE. Kandydaci na ołtarze
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Prosta konsekwencja wychowania
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- LISTY
- SYSTEM WYCHOWAWCZY ŚW. JANA BOSKO. Zrozumieć MŁODYCH
- POD ROZWAGĘ. Czym jest irydologia?
- POKÓJ PEDAGOGA. Modna córka
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- BIOETYKA. Bóg obecny w rodzicielstwie
- DUCHOWOŚĆ. Słowo Ciałem
- MISJE. Bank dla najuboższych
- MISJE. Kalendarz misyjny 2013
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Kościół w procesie ciągłego nawrócenia
- PRAWYM OKIEM. Być katolikiem!
LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Młodzi jako nauczyciele
ks. Pascual Chávez SDB IX następca księdza Bosko
strona: 2
Ta nadzwyczajna „wspólnota narracyjna”, jaką jest Rodzina Salezjańska, zrodziła się z wizji nawiązującej do Ewangelii św. Marka: „Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: »Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał«”.
Dla Rodziny Salezjańskiej młodzi nie są tylko odbiorcami, ale istotnym dynamicznym podmiotem. Historia salezjańska pokazuje, że praca wśród młodych ubogich i opuszczonych, uprzywilejowanych odbiorców naszego posłannictwa, sprowadza błogosławieństwo Boże, jest źródłem charyzmatycznej, zakonnej i powołaniowej płodności, odnowieniem życia braterskiego we wspólnotach, sekretem świeżości i powodzenia dzieł.
Bóg wezwał św. Jana Bosko poprzez młodych: tych zamkniętych w turyńskich więzieniach, tych spotykanych na peryferyjnych łąkach i placach, tych pukających do jego drzwi za chlebem, tych ze szkół dla ludu w mieście, w którym przyszło mu pełnić swoją posługę.
„Jezus przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: »Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego«” (Mt 18,2-3). Zdanie, które trudno rozumieć dosłownie, szczególnie dla kogoś wyczerpanego codziennym dbaniem o małych tyranów. Dzieci mogłyby rzeczywiście czegoś nas nauczyć?
Św. Jan Bosko uczy się od młodych. Pewne cechy jego zapobiegawczego systemu wychowawczego są owocem przebywania w ich świecie i dzielenia ich życia, uczuć, aspiracji. Pewne aspekty jego duchowości są wzięte ze znajomości ducha młodych i z odkrycia na jaki poziom są w stanie się wspiąć. Pewne charyzmatyczne cechy ducha salezjańskiego pochodzą właśnie z łączności ze światem ludzi młodych.
Bycie wychowawcą może być skazaniem i źródłem nerwic albo wspaniałą podróżą, która ubogaca i przemienia. Jednym z wyróżniających elementów jest gotowość do uczenia się. Być może raz na jakiś czas wychowawca musi zapytać siebie, czego może się od nich nauczyć. Zawód wychowawcy nie jest męczącym nadmiarem aktywności i krótkoterminowych interwencji, ale drogą duchową, zbieraniem doświadczeń, które powoli odkrywają głęboki sens życia i osoby. I w tej drodze często jest się prowadzonym przez ręce popaćkane masłem orzechowym, które właśnie nieodwracalnie zniszczyły nowy, drogi wystrój oratorium. Bo oni są najbliżsi źródłu życia.
Być wychowawcą to szkoła, w której uczy się więcej samemu niż innych. Pod warunkiem oczywiście, że jest się na to gotowym. Wtedy łatwo odkryć, że bycie z młodymi jest ciekawsze niż oglądanie telewizji czy serfowanie po Internecie. I bardziej owocne.
Kilka rzeczy, których możemy uczyć się od młodzieży. Po pierwsze – ciągły rozwój. Młodzi zmuszają wychowawców do głębokiej znajomości siebie. Mają nadzwyczajny talent dezintegracji granych przez nas ról i docierania do „żywego ciała”. Można okłamywać dorosłych z pewną nadzieją na sukces, ale wobec dzieci to niemożliwe. Wyczuwają one emocje z intensywnością i wrażliwością większą niż my i wyrażają je całkowicie spontanicznie. To rozwija w wychowawcach poczucie odpowiedzialności i konieczność coraz większej zdolności do samokontroli. To ćwiczenie umysłu. Każdego dnia życie z młodymi zmusza do wyborów, wyzwań, podjęcia trudnych problemów. W każdej chwili dnia umysł wychowawcy jest zmuszony do rozwijania ofiarności, inteligencji serca, pomysłowości.
Po drugie – uwaga. Młodzi potrzebują uwagi. To coś więcej niż zwykłe bycie z nimi. Chcą zupełnego poświęcenia uwagi bez osądów i oczekiwań. To obecność, która daje ciepło, która sprawia, że czują się ważni i poznają swoją wartość. Być obecnym, znaczy być do dyspozycji – jestem tu dla ciebie. Uwaga czysta nie narzuca się i nie chce się rządzić, ale jest intensywnie obecna. Nasza uwaga zaledwie muska wszystkich, nie jesteśmy już uważni na osoby, nawet na te, które kochamy!
Po trzecie – szacunek i cierpliwość. Dzieci rzeczywiste nigdy nie są podobne do tych z naszych wyobrażeń. Buntują się wobec oczekiwań, które przeszkadzają im wzrastać według ich wewnętrznych reguł. Mają własny rytm, wewnętrzny projekt, oryginalne skłonności. Ksiądz Bosko mówił: „Zostawcie młodym pełną wolność czynić to, co najbardziej lubią. A ponieważ każdemu podoba się, to, co wie, że potrafi zrobić, ja kieruję się tą zasadą i moi uczniowie pracują nie tylko z pracowitością, ale i z zapałem”.
Po czwarte – szczęście i wdzięczność za życie. Młodzi są najważniejszą inwestycją na polu osobistego spełnienia i szczęścia. Są zadaniem, czasem trudnym, ale też błogosławieństwem. Życie z nimi może być wysiłkiem, ale jak wielkie szczęście daje towarzyszenie młodym, którzy dojrzewają, powierzając nam całą ufność świata.