- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Ogień musi się rozprzestrzeniać
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Kiedyś to były bajki...
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Czy bajki jeszcze wychowują?
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Wspólne czytanie to najlepsze wychowanie
- ROZMOWA Z... Ku spotkaniu z pięknem i mądrością
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Subtelna wrażliwość
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Młodzieżowy Klub Recenzenta
- POD ROZWAGĘ. Od rzemyczka do koniczka
- POKÓJ PEDAGOGA. Zakup narkotyków
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- BIOETYKA. Ile warte jest ludzkie życie?
- DUCHOWOŚĆ. Jezus, czyli przypowieść o Ojcu
- MISJE. Siostra ze Wschodu
- MISJE. Blogi wolontariuszy misyjnych
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Ewangeliczne opowieści o zmartwychwstaniu
- PRAWYM OKIEM. Nie zabijaj – norma przestarzała
WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Wspólne czytanie to najlepsze wychowanie
Małgorzata Terlikowska
strona: 7
Nasze dzieci uwielbiają czytanie. Najstarsza – dziewięciolatka – potrafi cały dzień spędzić, pochłaniając kolejne książki. Małgorzaty Musierowicz, Lucy Maud Montgomery czy C.S. Lewisa. Młodsze zaś – przynajmniej kilka razy dziennie – przybiegają z kartonowymi książeczkami (Brzechwa, Tuwim, Wawiłow) i domagają się czytania. Kiedy nie mamy ochoty, by czytać po raz kolejny opowieści o Kamyczku czy Franklinie, godzą się nawet na to, by czytać im książki dla starszych. Słowem książka, czytanie – to u nas absolutna norma.
Oboje z mężem czytamy dużo. I dlatego, że lubimy, i dlatego, że akurat taką mamy pracę. Nasze mieszkanie pełne jest książek, które stoją nie tylko na półkach, ale też pełno ich na stole, biurku, wokół foteli czy – dość rzadko – na podłodze. Książka jest więc jednym z pierwszych przedmiotów, jaki dzieci dostają do rąk. Ich kartkowanie czy udawanie, że się je czyta (na wzór starszej siostry czy rodziców), jest zaś synonimem dojrzałości i mądrości. Jako że nie oglądamy telewizji, to jedną z najlepszych rozrywek dla naszych dzieci pozostaje wspólne, przez mamę lub tatę, czytanie wybranych przez nas bajek czy książek. I tak to jakoś się dzieje, że kolejne dzieci wchłaniane są przez świat książek.
Jeśli mamy problem, to jedynie z wyborem tego, co dzieciom chcielibyśmy czytać. Księgarnie pełne są wprawdzie książek dla dzieci, ale tylko nieliczne mamy ochotę podarować naszym dzieciom. Za dużo w tej nowej literaturze przemocy, agresji, magii, a nawet lekko zakamuflowanej erotyki. Wybieramy więc zazwyczaj klasykę, na której sami się wychowaliśmy i o której wiemy na pewno, że nie skrzywdzi naszych dzieci. Że nie będą się bały. Tolkien, Lewis, Ożogowska czy Musierowicz – to jest to. Do dziś wspominamy żal Marysi – naszej najstarszej córki – która z koleżankami z przedszkola koniecznie chciała bawić się w Narnię. Dziewczynki zupełnie nie wiedziały, o co naszemu dziecku chodzi. W zamian zaproponowały zabawę w Witch, o której z kolei nasze dziecko nie miało pojęcia. I na szczęście.
Niestety przy tempie czytania dzieci nie na długo starcza nam książek. Mąż żartuje zatem, że będzie musiał zasiąść i sam napisać jakąś serię, żeby dzieci miały co czytać.