- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Boże powołanie
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Nie wstyd się wstydzić
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Wstydliwość – ochrona godności
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Cnota niepopularna
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Czasami warto przełamać wstyd
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Praktyczna pedagogia skromności
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- ROZMOWA Z... Nie wolno załamywać rąk
- Każdy to sam musi wiedzieć
- POD ROZWAGĘ. Sprzedawcy kitu
- POKÓJ PEDAGOGA. Chcemy psa!
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- BIOETYKA. Prawo do bezprawia
- DUCHOWOŚĆ. Charyzmat i instytucja
- MISJE. Czystość wygrywa w walce z AIDS
- MISJE. Adopcja na odległość
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Ewangelia dzieciństwa Jezusa
TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
mama Ania
strona: 15
– Dużo jest dzisiaj lekcji do odrabiania? – pytam w tramwaju w drodze ze szkoły. Olgierd jak zwykle zapewnia, że nie ma kompletnie nic. Jakoś dziwnym trafem on nigdy nie ma nic zadane, a po trzech dniach znajduję w zeszycie trzy wpisy „Brak zadania!”
– Ja nic nie mam zadanego do domu. Ale dziś w szkole nie umiałem opowiedzieć o Bazyliszku – wyznaje Seweryn z tak cierpiętniczą miną, że zaczynam mieć złe przeczucia.
– Ale pani nie zadawała wcześniej, że macie w domu czytać o Bazyliszku?
– Czytała nam to na lekcji, a potem powiedziała, że mamy opowiadać.
– Dobrze, to znajdziemy tę legendę w domu i przeczytamy ją razem. Ale coś mi się wydaje, że jak pani czytała to ty w najlepsze gadałeś z Kajetanem i Jankiem... Prawda? – podejrzenia nabierają już bardziej sprecyzowanego kształtu. Nie bez podstaw, bo ostatnia uwaga w dzienniczku miała treść: „Podczas przedstawienia Seweryn przeszkadza kolegom i artystom”. Dopytałam i wiem, że nie rzucał w artystów ołówkami, nie wtargnął na scenę, nie zaciągał kurtyny w połowie aktu. Za to nad wyraz gorliwie rozmawiał w trakcie spektaklu. Wygląda na to, że sytuacja jest analogiczna. Seweryn klepał jak najęty z kumplami i pani zagroziła mu odpytaniem z treści legendy.
– A jakaś nowa uwaga w dzienniczku jest? – na twarzach pozostałych pasażerów tramwaju zaczynają malować się uśmieszki.
– Nie ma – odpowiada Seweryn. – Pani powiedziała, że będzie pytać rodziców z tej legendy. Kazała, żeby dzieci opowiedziały rodzicom, a rodziców odpyta na zebraniu.
– Co? Rodziców? Dlatego, że wy nie uważacie to rodzice maja cierpieć? – W domu okazuje się, że książki o Bazyliszku nie mamy. Dzwonię do mojej mamy:
– Mama, jest sprawa, pamiętasz legendę o Bazyliszku?
– Jasne, że pamiętam.
– To mi szybko opowiedz, bo wychowawczyni Seweryna będzie rodziców odpytywać z tego na zebraniu.
– Jak to dla ciebie to ty sobie najlepiej wydrukuj z Internetu. Będzie najszybciej!
No i proszę, sama na to nie wpadłam, ale z drugiej strony ciekawe, od kiedy z mojej mamy zrobiła się taka e-babcia?