facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2009 - wrzesień
POD ROZWAGĘ. Marsjanie atakują

Robert Tekieli

strona: 14



Marsjanie „zaatakowali” Ziemię 30 października 1938 r. Ameryka została doprowadzona do histerii. Ulice pustoszały. Ludzie zaczęli uciekać z miast. Miliony uwierzyły w pomysłową, radiową adaptację Wojny światów” udającą przekaz na żywo. Zrealizowana w Mercury Theatre przez Orsona Wellsa i wyemitowana przez CBS audycja poruszyła wyobraźnię Ameryki. I wywołała psychozę.

Wiara w UFO, czyli Niezidentyfikowane Obiekty Latające, jest fenomenem kultury popularnej. Zaczęło się od „Marsjan”, wkrótce pojawiło się UFO. Już w 1947 r.
amerykański pilot cywilny Kenneth Arnold ogłosił w prasie, że zaobserwował dziewięć srebrzystych „latających spodków” poruszających się jak odbijające się od wody talerzyki z nieprawdopodobną szybkością. Zdobył duży rozgłos. Podobne historie zaczęły pojawiać się lawinowo. A od lat 50. stawały się bestsellerami. Najgłośniejszą była relacja emigranta polskiego pochodzenia George’a Adamskiego, który twierdził, że na kalifornijskiej pustyni spotkał przybyszów z Wenus oraz, że zwiedził bazy UFO na Księżycu. Adamski pisał książki, jeździł z odczytami, założył Georg Adamski Foundation, stał się niezwykle popularny w Stanach Zjednoczonych. Szybko też zainteresował się okultyzmem i spirytyzmem.
Inny propagator UFO, Erich von Danniken, od 1968 r. wydał 30 książek poświęconych pozaziemskim odwiedzinom, w łącznym nakładzie 60 milionów egzemplarzy. Pod koniec lat 60. pojawiły się także „wzięcia”. Brazylijski farmer, Antonio Villas-Boas twierdził, że został zabrany do „spodka” przez dwóch „małych ludzi”, którzy pobrali od niego próbkę krwi, a następnie został uwiedziony przez uroczą, nagą i pozbawioną ust dziewczynę. UFO, obok potwora z Loch Ness, stało się częścią letniej oferty prasy popularnej. Pisano o rzekomym zestrzeleniu w 1989 r., przez siły powietrzne RPA, nieznanego pochodzenia obiektu latającego, pokazywano „prawdziwe” fotografie latających spodków, badano ofiary kosmicznych „gwałtów”, ludzi, którym wszczepiono pozaziemskie implanty znikające w zadziwiający sposób tuż przed przybyciem lekarza itp. itd. UFO zawładnęło dużą częścią kultury masowej.

Oświeceniowe złudzenia okultystów
Wtedy zaczęto poszukiwania w historii. Na najstarsze wizerunki, przypominające niektórym ludziom pojazdy kosmiczne, natrafiono w rytach naskalnych sprzed 45 tysięcy lat, znalezionych w chińskiej prowincji Huan. Kosmitów „znaleziono” również w egipskich papirusach sprzed 3500 lat, w indyjskiej Mahabharacie czy w pismach rzymskiego autora z IV w. po Chrystusie Juliusa Obsequensa. Kroniki japońskie informują, że 27 października 1180 r. niezwykle świetlisty przedmiot, określany jako „gliniane naczynie”, pojawił się w przestrzeni powietrznej prowincji Kii. Okrążył górę Fukuhara i zniknął. W średniowiecznej irlandzkiej relacji zamieszczonej w trzynastowiecznym norweskim „Speculum Regale” opisane jest, jak ludzie siedzący w kościele zobaczyli nagle statek płynący w powietrzu jak po morzu, „spuszczono z niego kotwicę, którą chwycili księża. Ze statku wyszedł człowiek, spłynął aż do kotwicy, a księża ciągnęli go w dół. »Na miłość boską, puśćcie mnie, bo mnie utopicie!« – krzyknął. Potem popłynął w górę, zabierając kotwicę”.
W istoty pozaziemskie wierzyli zarówno – spalony w 1600 r. na inkwizycyjnym stosie – Gordiano Bruno: „Istnieją niezliczone słońca, niezliczone ziemie... Na tych światach mieszkają żywe istoty”, jak i ojciec astronautyki, Polak z pochodzenia, Konstanty Ciołkowski: „Na poszczególnych planetach można prześledzić wszystkie stadia rozwoju istot żywych”. Jak pisze Andrzej Zwoliński w „Leksykonie współczesnych zagrożeń duchowych” o popularności w XIX w. twierdzenia o zamieszkałych światach poza Ziemią świadczy wydana pod koniec wieku (i mająca np. we Francji w ciągu 20 lat aż trzydzieści wydań) książka C. Flammariona zatytułowana „O mnogości światów”.
Ale w nowożytnej Europie sprawa kontaktów z istotami przybywającymi do nas z obcych planet była podnoszona głównie przez okultystów – w tym najbardziej znanych: Swedenborga i Steinera – a potem przez autorów literatury fantastycznej. I tak wróciliśmy do „Marsjan” i paniki na Manhattanie.

Realne, choć niematerialne
Sprawa UFO ma wątki komiczne. Polska sekta Antrovis poinformowała prasę, że 7 i 8 października 1991 r., z inicjatywy sekty, w okolicach Olsztyna, odbyła się międzyplanetarna konferencja z przedstawicielami kosmicznych cywilizacji. Richard S. Shaver i inni zwolennicy teorii pustej Ziemi twierdzą, że UFO przybywa z wysoko rozwiniętej cywilizacji istniejącej wewnątrz naszego globu. W latach 80. światowe środowisko „ufologów” przez długi czas na poważnie „badało” fenomen ogromnych znaków wypalonych na amerykańskich polach uprawnych, uważając te znaki za stuprocentowy dowód istnienia UFO. Potem okazało się, że znaki były dziełem żartownisiów.
Jednak historia UFO zawiera również wątki tragiczne. Istnieją liczne kulty oraz sekty wyznające wiarę w istoty spoza Ziemi. I czasami ta bzdurna wiara kończy się tak, jak w historii sprzed kilku lat: samobójstwem kilkudziesięciu członków sekty Świątynia Słońca wierzących, że pozbawiając się życia teleportują się tym samym na Statek-Matkę ukryty w ogonie jednej ze zbliżających się w tym czasie do Ziemi komet.
„Ufolodzy” twierdzą, że już 10 000 000
ludzi było świadkami pojawienia się UFO. W 1952 r. grupa „latających talerzy” została zarejestrowana nad Białym Domem. UFO wielokrotnie rejestrowane było na ekranach radarów. Dla wielu osób jest to dowód na realność tego zjawiska. Rzeczywiście jest ono realne. Tyle, że niematerialne.

Opętani czasami plują prawdziwymi gwoźdźmi
Jak pisze o. Aleksander Posacki SJ w „Encyklopedii zagrożeń duchowych”, istnieje co najmniej pięć hipotez wyjaśniających zjawisko UFO:
1) oszustwa i kamuflażu – na przykład państwa eksperymentujące z nową bronią ukrywają te próby pod przykrywką UFO;
2) fizykalno-biologiczna – UFO są wyżej rozwiniętym życiem, inteligencją na wyższym poziomie, jednak wszystko, co mówi o rzeczywistości współczesna nauka kwestionuje w ogóle możliwość przemieszczania się obiektów materialnych na gwiezdne odległości;
3) antropologiczno-psychologiczna – według niej UFO to mit kultury XX w.; jednak narracje o UFO zarówno psychologów, np. Junga czy Wilbera czy współczesnych antropologów kulturowych, są kolejnymi mitami, innymi słowy: nie dającymi się zweryfikować hipotezami, w których nieznane (fenomen UFO) „wyjaśnia się” pojęciami, które trzeba przyjąć na wiarę (np. „archetyp”, „nieświadomość”);
4) psychologiczno-parapsychologiczna – UFO to manifestacje energii „psychicznej”, tutaj jednak znów mamy do czynienia z tworzeniem nie dających się zweryfikować, paranaukowych hipotez;
5) okultystyczno-spirytystyczna.
Osoby wierzące w UFO interesują się jednocześnie innymi „alternatywnymi rzeczywistościami”, na przykład astrologią czy okultyzmem. Kiedy sondy sowieckie wykazały niemożliwość życia na Wenus jakichkolwiek istot ludzkich, współautor książek pierwszego szeroko znanego „ufologa” George’a
Adamskiego, przyjął ostatecznie, że ”napotkany” przez polskiego emigranta „statek kosmiczny” pochodzić musiał z astralnej płaszczyzny planety Wenus. I w ten sposób wróciliśmy do rzeczywistości. To znaczy do okultyzmu. Hipoteza demoniczna jest najbardziej prawdopodobna i tłumaczy największą ilość zjawisk związanych z UFO.
Wiara w UFO jest fenomenem kultury popularnej. Jednak ten przesąd często zamienia się w zabobon. Staje się alternatywą, inwersją religii. Gdyż właśnie jest w i a r ą.
„Ufolodzy” coraz częściej aspirują do rangi naukowców, coraz częściej wypowiadają się na forum akademickim. Jednak ufologia nie istnieje, bo jak zauważa ks. Andrzej Zwoliński nie ma przedmiotu badań: „kosmici nie istnieją”. Wobec niewyobrażalnych rozmiarów stale rozszerzającego się wszechświata musieliby podróżować statkami z prędkością światła, a z teorii Ensteina wynika, że nie może jej osiągnąć żaden obiekt, bo jego masa musiałaby urosnąć do nieskończoności.
Jeśli jednak nie istnieją materialni kosmici, to skąd tyle osób przeświadczonych o spotkaniu z obcymi istotami? Poznałem dwóch ludzi, którzy mieli kontakty z UFO. Spotkany na jednym z mokotowskich podwórek, upity aż po stupor, napakowany dwudziestoletni chłopak „z miasta” wybełkotał: „Wierzysz w Obcych?”. Okazało się, że doświadczył „wzięcia”. Był śmiertelnie przerażony. Jego doświadczenie było bez wątpienia demoniczne. Podobnie doświadczenie małżeństwa mającego za sobą kilkuletnią praktykę „podróży poza ciałem”. Ona spotkała w „astralu” czarną pumę, która stała się jej przewodnikiem duchowym. On widywał dziesiątki różnorodnych postaci, również UFO. Demon dostosowuje swe iluzje do wyobraźni atakowanej osoby. Chcesz druida, proszę bardzo, szamańską pumę, nie ma problemu. Jesteś niewierzący, ale istnienie obcych inteligencji dopuszczasz? Zatem możesz zobaczyć UFO.

●●●
Wiara w UFO, ludzi w czerni, czarną Wołgę, Atlantydę, Lemurię, Białe Bractwo Urzeczywistnionych Mistrzów czy realność światów oglądanych w podróżach poza ciałem (OOBE) jest przejawem nowożytnej choroby zachodniej kultury. Laickie duchowości wypełniają pustkę po chrześcijaństwie. Przyroda nie znosi próżni, ale prawo to odnosi się nie tylko do natury. Również do sfery ducha. Opowieści o przybyszach z kosmosu, o „naukowo badanych” wizytach z zaświatów są nową formą odwiecznego zwodzenia. Marsjanie atakują Ziemian. Od czasów szatana, Adama i Ewy.