facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2009 - wrzesień
WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. W kolejce po cukrową watę

Joanna Dzieciątko

strona: 7



W wakacje byliśmy całą rodziną nad morzem. A z nami zaprzyjaźnione rodziny. Każda miała co najmniej trójkę dzieci. W sumie około trzydziestki w bardzo różnym wieku.

Któregoś dnia wszystkie zostały zaproszone na „campingowe” urodziny jednego z nich. Były różne atrakcje. Przebojem zaś była robiona przez nas wata cukrowa. Oczywiście jubilat dostał ją pierwszy, a tuż za nim ustawiła się długa kolejka. Myśleliśmy, że maszyna się „rozgrzeje” i będzie watę robić szybko, ale wciąż szło bardzo wolno. Dla czekających dzieci – niemal wieczność. Ku naszemu zaskoczeniu dzieci zupełnie nie były rozczarowane tak długą kolejką. Wszystkie podniecone oczekiwały na swoją kolej. Nikt nie rezygnował, wytrwały nawet te, które stały na samym końcu. Część z nich czekała ponad dwie godziny.

Cała ta sytuacja dała nam do myślenia. Wieczorem, gdy poszły spać, rozmawialiśmy o wytrwałości. Jakby było cudownie, żeby były tak wytrwałe w innych rzeczach. Ale, ale! Skoro są tak cierpliwe, czekając na przysmak, to znaczy, że umieją czekać i możemy je nauczyć cierpliwości w każdej innej sytuacji. Niech nie będą mięczakami! Tylko jak to zrobić? Czy wytrwałości można nauczyć?

To na pewno nie jest łatwe. Ale możliwe! Jeżeli chcę, żeby moje dzieci codziennie czytały Pismo Święte, miały czas na modlitwy, sprzątały co trzeba, ścieliły łóżka, muszę zachęcać, tłumaczyć, wymagać, nagradzać, motywować, czyli jednym słowem sama muszę być wytrwała i uczyć, i uczyć aż do skutku. Aż do skutku! Ale to jeszcze nie wszystko. Jeżeli maluchy tak zmotywowała wata cukrowa, to czy nie bardziej powinna ich motywować miłość do Jezusa? Doszłam do wniosku, że wymaganie to jedno – uczy systematyczności, a moja postawa to drugie. To moją postawą motywuję dzieci. Decyduję w jaki sposób im tłumaczę.

Jeżeli maluch marudzi podczas spotkania modlitewnego, a mówię: „wytrzymaj jeszcze trochę, już zaraz koniec”, to utwierdzam go w przekonaniu, że modlitwa to coś, co musi jakoś przetrwać. Lepiej powiedzieć „jak to cudownie przyjść do Jezusa, On na to czeka, On się cieszy naszą obecnością”. Tak daję dziecku do zrozumienia, że bliskość z Bogiem i mówienie Mu „kocham Cię” to frajda i wspaniały przywilej. Najlepszą motywacją jest żar miłości do Jezusa. Wiem, że dzieci nie od razu to zrozumieją, ale z czasem prawda wniknie do ich serc. Bóg obiecuje przecież: „Wdrażaj chłopca w prawidła jego drogi, a nie zejdzie z niej i w starości” (Prz 22,6).