- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Charyzmat idzie w świat
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Wychowanie w tradycji
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Niezbędna polskość
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Nauczymy francuskich kucharzy robienia pyz
- ROZMOWA Z ... Z przeszłością w przyszłość
- GDZIEŚ BLISKO. Musieliśmy tu zostać
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Wierny tradycji
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- POD ROZWAGĘ. Ten czwarty
- POKÓJ PEDAGOGA. Ulec czy nie?
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Święto św. Dominika Savio
- MISJE. Misjonarz też człowiek
- MISJE. Poczuć i zrozumieć
- MISJE. Pożar
- ZDROWA MEDYCYNA. Terapia komórkowa
- DUCHOWOŚĆ. Z każdego pokolenia
- DUCHOWOŚĆ. Kapłaństwo kobiet?
- PRAWYM OKIEM. Brońmy prawdy o człowieku
PRAWYM OKIEM. Brońmy prawdy o człowieku
Tomasz P. Terlikowski
strona: 22
Benedykt XVI, to ulubiony ostatnio cel medialnych ataków. A powodem jest jego wierność niezmiennemu nauczaniu Kościoła i bycie znakiem sprzeciwu dla pędzącego ku samozagładzie Zachodu.
Protest belgijskiego rządu przeciwko nauczaniu papieskiemu w sprawie wierności małżeńskiej i wstrzemięźliwości; pouczanie Ojca świętego przez polityków z Niemiec czy Francji; a także protesty intelektualistów, uczonych i studentów przeciwko stanowisku Kościoła w sprawie prezerwatyw – to tylko niektóre elementy ogromnego ataku na Benedykta XVI, który obserwować mogliśmy w minionych tygodniach. Papieża niezwykle ostro krytykowały także media, publicyści, a także – o dziwo – niektórzy duchowni. A wszystko dlatego, że zdecydował się on przypomnieć (bo przecież Jan Paweł II mówił dokładnie to samo) o tym, że prezerwatywy i ich dystrybucja nie są lekarstwem na pandemię AIDS pustoszącą Afrykę.
I właśnie te proste słowa wywołały skandal. Antykoncepcyjni lobbyści, którzy zarabiają krocie na produkcji prezerwatyw nie mogli znieść faktu, że ktoś psuje im interes, a społeczeństwa zachodnie uznały, że propagowanie wierności i wstrzemięźliwości jest absolutnie nie do pogodzenia z wizją człowieczeństwa (a może raczej zezwierzęcenia, bo z wartościami ludzkimi wiele nie ma to wspólnego), którą obecnie propaguje się w mediach czy szkołach. I dlatego zagrzmiały wspólnie przeciw temu, co dla każdego kto wie, jak przenosi się AIDS jest sprawą dość oczywistą. Afryka była tu tylko pretekstem, wygodnym polem, na którym stoczyć można bitwę z Kościołem i jego nauczaniem. Los milionów Afrykańczyków jest zupełnie obojętny uczestnikom tej debaty. Gdyby było inaczej, to zamiast rzucać gromy na Benedykta XVI Belgia, Niemcy czy Francja zrzuciłyby się na zakup licencji koniecznych do produkcji lekarstw na AIDS i przekazałyby je na Czarny Kontynent.
Celem belgijskich czy francuskich polityków, podobnie jak europejskich mediów, jest utrwalenie w nas przekonania, że niczym istotnym nie różnimy się od zwierząt. Jeśli dopada nas popęd (w tym przypadku seksualny), to nie mamy innego wyjścia niż ulec mu. Rozum, wola, sumienie nie powinny nas w tym ograniczać. Benedykt XVI, podobnie jak cała wielka tradycja antropologiczna Kościoła (ale też zachodniej, klasycznej filozofii), nie zgadza się z takim postrzeganiem człowieka. Dla Ojca Świętego jesteśmy „istotami rozumnymi”, a zatem zdolnymi do podejmowania odpowiedzialnych decyzji, nawet jeśli są one sprzeczne z naszymi popędami. I nie ma znaczenia, czy żyjemy w Europie czy Afryce (swoją drogą trudno nie dostrzec swoistego rasizmu w wypowiedziach części „liberalnych” komentatorów, którzy dowodzą, że Afrykańczycy nie są w stanie żyć moralnie), bo wszyscy jesteśmy równi w naszej ludzkiej naturze.
Jasne uświadomienie sobie o co chodzi w tej medialnej nagonce na papieża, powinno stać się wezwaniem do obrony Benedykta XVI. Każdy katolik, ale też każdy człowiek dobrej woli powinien stanąć do walki w obronie już nie tylko Następcy św. Piotra i Zastępcy Jezusa Chrystusa, ale prawdy o ludzkiej naturze. Milczenie, zgoda na to, by czyniono z nas (pod szczytnym hasłem walki z AIDS) bydlęta – oznacza zgodę na skierowanie naszej cywilizacji ku przepaści. Odpowiedzią na to musi być modlitwa za Ojca świętego, jasne wyrażanie stanowiska katolickiego w życiu prywatnym i społecznym oraz publiczne wsparcie dla Benedykta XVI. Na szczęście tego ostatniego nie brakuje. We Francji powstały już grupy, których celem jest właśnie obrona papieża. Teraz czas na Polskę!