- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Charyzmat idzie w świat
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Wychowanie w tradycji
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Niezbędna polskość
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Nauczymy francuskich kucharzy robienia pyz
- ROZMOWA Z ... Z przeszłością w przyszłość
- GDZIEŚ BLISKO. Musieliśmy tu zostać
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Wierny tradycji
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- POD ROZWAGĘ. Ten czwarty
- POKÓJ PEDAGOGA. Ulec czy nie?
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Święto św. Dominika Savio
- MISJE. Misjonarz też człowiek
- MISJE. Poczuć i zrozumieć
- MISJE. Pożar
- ZDROWA MEDYCYNA. Terapia komórkowa
- DUCHOWOŚĆ. Z każdego pokolenia
- DUCHOWOŚĆ. Kapłaństwo kobiet?
- PRAWYM OKIEM. Brońmy prawdy o człowieku
POD ROZWAGĘ. Ten czwarty
Robert Tekieli
strona: 14
Stawianie kart tarota przedstawiane jest w kolorowych magazynach jako jedna technik rozwoju osobistego. Jako skuteczny sposób na docieranie do własnej podświadomości albo zbiorowej nadświadomości. Jako technikę komunikowania się z wpływającymi na nasze życie, opisywanymi przez psychologię Junga, archetypami. Tarot nie jest jednak neutralny duchowo i psychicznie. Jest jedną z technik wróżbiarskich. Dramatycznie skuteczną. Mocno toksyczną. Opowiadanie o pożytkach płynących z tarota jest manipulacją. Zobaczmy to na przykładach.
Duchowość śmierci
Darka fascynowała medytacja. Ćwiczył wprowadzanie się w odmienny stan świadomości. Potem pojawił się w jego życiu tarot. Kiedy wziął do ręki karty od razu przemówiły do niego. Każdą z nich medytował godzinami. Najwspanialszy był transowy haj, który wtedy osiągał. Wręcz rodzaj euforii. Jednak równolegle rozpoczął się inny proces. Darek zaczął się fascynować śmiercią. Studiował książki na temat duchowości śmierci. Po jakimś czasie zaczęły się w nim pojawiać absurdalne myśli, by zabić żonę i małą córeczkę. Te myśli były coraz silniejsze. Zaczął zastanawiać się nad tym, gdzie najlepiej byłoby to zrobić. Znalazł takie miejsce. Pełne dziko rosnących krzaków, ustronne. Któregoś dnia oddelegowany został na rocznicową mszę świętą. Stał na końcu kościoła i narastała w nim wściekłość. Miał ochotę podejść rozwalić ołtarz, zrzucając Najświętsze Ciało na ziemię. Czuł, że ma w sobie taką siłę, że potrafi podnieść każdy ciężar.
Wściekłość na to wszystko, co miało miejsce w kościele rosła w nim w niekontrolowany przez niego sposób. Ostatnim wysiłkiem woli wybiegł z kościoła. Powiedział o wszystkim żonie. Podarł karty. Po jakimś czasie miała miejsce nad nim modlitwa Kościoła, która zerwała demoniczne więzy, którymi był skrępowany. Po wielu latach jego emocje i psychika wróciły do względnej normalności. Dziś wie, że medytacja satanicznej symboliki zawartej na kartach tarota otworzyła go na świat demoniczny. Że otarł się o coś ostatecznego.
„Zabawa” w satanizm
Leszek wychował się w toksycznej rodzinie. Czasami musiał uciekać z domu i spędzać dni, chodząc po polach i lesie. Latem, ale i chłodną jesienią. Jako trzynastolatek był przepełniony buntem i wściekłością. Słuchał satanistycznej muzyki. W ziemiance, którą ukrył przed wszystkimi, „bawił się”, jak mówił, w ofiary z małych zwierząt. Krwią pomazał ściany kryjówki. Miał dwóch przyjaciół, z którymi przez następne lata dzielił los zbuntowanej młodzieży tamtych czasów. Z alkoholem, narkotykami, ekscesami o różnym natężeniu. Każdy z trzech przyjaciół w pewnym momencie zaczął doświadczać dziwnej obecności. Jakby ktoś bezcielesny towarzyszył im, powoli wdzierając się coraz głębiej w psychikę, w duszę. Nie dzielili się tym ze sobą, bojąc się, że posądzeni zostaną o chorobę psychiczną. Cierpieli w samotności do czasu, gdy w dramatycznych okolicznościach sprawa nie wyszła na jaw.
Leszek, odprowadzając kumpla zaczął doświadczać potwornych halucynacji. W pewnym momencie czuł przymus, żeby go zabić. Z transu na chwilę wytrącił go przejeżdżający samochód, powiedział przyjacielowi, co z nim się dzieje. Przyjaciel uciekł. Kiedy spotkali się następnego dnia okazało się, że wszyscy czują obecność „tego czwartego”. Obecność próbowała narzucać im różne zachowania, dręczyła, upokarzała. W pewnym momencie w domu jednego z nich znaleźli karty tarota. Kiedy Leszek wziął je do ręki, obecność znikła. Pozornie. Wchodząc w praktyki tarota, Leszek coraz głębiej wchodził w opętanie. Tarot okazał się wyższym stopniem „zabawowego”, jak mu się wydawało, satanizmu. Duch do niego mówił, karty były rodzajem narzędzia porozumiewania się. To co wcześniej było wrażeniem, przekładało się na konkretne symbole, które umieszczone są na kartach. Tarot spowodował, że Leszek coraz bardziej świadomie pogrążał się w opętanie.
Jego historia zakończyła się również modlitwą o uwolnienie. Dziś patrząc na swoją historię stwierdza, że tarot był w niej rodzajem uniwersytetu. Zawiera uporządkowaną symbolikę sataniczną. Jest rodzajem drogi w przepaść.
●●●
Przed wróżbiarstwem ostrzegał już Stary Testament. Również w Nowym są opisane dramatyczne historie wypędzenia demonów z wróżbitek i wieszczek.
Rodzaj skłonności do wróżbiarstwa można odziedziczyć, może być efektem praktyk okultystycznych, może być też skutkiem ćwiczeń medytacyjnych, ćwiczeń jogi, wszelakich praktyk powodujących odmienne stany świadomości. Historia Darka pokazuje, że wszelkie techniki transowe są niebezpieczne. Bowiem otwierają człowieka na rzeczywistość, nad którą zupełnie nie ma kontroli. Historia Leszka pokazuje, że nie ma nieszkodliwych „zabaw” z satanizmem, wywoływaniem duchów czy podróżami „poza ciałem”.
Duch na początku ukrywa się. Czasami za kartami. Pozwala myśleć, że poznaje się historie ludzi z przypadkowego ułożenia kart. Każda osoba inicjowana poprzez toksyczne praktyki duchowe w rzeczywistość demoniczną, jeśli praktykuje, pogrąża się coraz głębiej.