- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Wychowanie i kultura
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Wzrastając w radości
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Źródła radości
- WYCHOWANIE - OKIEM RODZICA. W trosce o pogodę ducha
- ROZMOWA Z... Przestrzeń dla zaufania
- GDZIEŚ BLISKO. Zabawa trwa
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Prawdziwa radość
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- DUCHOWOŚĆ. Ukochać bezbronnego Boga
- DUCHOWOŚĆ. Jaka Pokuta
- POD ROZWAGĘ. Przedszkole okultyzmu
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Warsztaty dziennikarskie
- MISJE. Jeżeli domu Pan nie zbuduje…
- MISJE. Modlitwa za prześladowany Kościół
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Służebnica Boża Małgorzata Occhiena Bosco
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ...
Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
***
strona: 20
Dzienniczek Edy Kaźmierskiego (w oryginalnej pisowni):
24 marca, wtorek
Najwięcej czasu, poza szkołą, spędziłem u Księży Salezjanów. Co niedzielę rano uczestniczyłem we mszy, po sumie brałem udział w zebraniach Towarzystwa św. Jana Bosko, po południu Gorzkie Żale, a poza tym sport i inne rozrywki. 25 lutego mieliśmy „Podkoziołek”. Trwał do godz. 21.00, ale nic specjalnego się na nim nie działo. Długo słuchałem tego dnia radia, bo Popielec wolny od nauki.
Jeszcze jedno zdarzenie miało miejsce w Oratorium: 4 marca imieniny obchodził Dziadzia, czyli Kazimierz Karaśkiewicz. Za Dziadziem poszlibyśmy w ogień. Troszczy się o nas jak ojciec, choć niczyim ojcem nie jest. Kiedyś był urzędnikiem w gazowni (magistracie), teraz jest na emeryturze i cały wolny czas poświęca nam. W dniu imienin zjawił się z uśmiechem pod siwym wąsem i z torbą pełną cukierków. Zjadłem ich tyle, że zrobiłem się słodki jak sacharynka. Ale zasłużyłem sobie na to, bo wygłosiłem imieninową mowę. Musiała przypaść Dziadzi do serca, bo w czasie mojego występu trzy razy podniósł chusteczkę do oczu. Gdy śpiewaliśmy „sto lat”, to darliśmy się tak głośno, że chyba na Starym Rynku było nas słychać.